Jak jest sytuacja, którą oceniamy jako wyższą konieczność, to rodzina cierpi! I jeżeli człowiek decyduje się zapłacić tak ogromną cenę, by zrobić coś dla kraju jak pan Kijowski, to tym bardziej należy mu się szacunek i uznanie
— uzasadnił członek kapituły „towarzyszy” Jacek Żakowski, komentator Gazety Wyborczej, Polityki i radia Tok FM. Oto pospolite łamanie prawa, zarówno na ulicy jak i na lśniących posadzkach parlamentu ma uchodzić za cnotę. Degrengolada absolutna, aż żałość bierze. Wygłupiająca się, była „ministra”, skandalistka i dyletantka niegdyś na rządowej posadzie, poseł-pajac z kartkami przy mównicy, obok koczującego na raty w Sejmie szefa niby poważnej partii opozycyjnej, z nazwy obywatelskiej, która prócz inicjowania burd nie ma obywatelom nic do zaproponowania…, wespół z kochankiem z Madery, „czy gdzieś indziej”, zacieśniającym stosunki partyjne z koleżanką na wyjeździe, podczas gdy pozostali dzielili się nowocześnie wigilijnym pasztetem w budynku przy ul. Wiejskiej… - wszystko to dzieje się naprawdę, na naszych oczach.
Wybrany to wybrany! Bo ktoś przecież tych ludzi wybrał, ktoś dał im „mandat”! Więc pozostaje nam tylko zmienić słowa trzeciej zwrotki Mazurka Dąbrowskiego na:
„Jak Kijowski do Warszawy, w pisowskim zaborze, dla ojczyzny ratowania rzucił się przez może…”
— może dwa rachunki, może więcej, które zapłaci wdzięczny naród. Już płaci…!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak jest sytuacja, którą oceniamy jako wyższą konieczność, to rodzina cierpi! I jeżeli człowiek decyduje się zapłacić tak ogromną cenę, by zrobić coś dla kraju jak pan Kijowski, to tym bardziej należy mu się szacunek i uznanie
— uzasadnił członek kapituły „towarzyszy” Jacek Żakowski, komentator Gazety Wyborczej, Polityki i radia Tok FM. Oto pospolite łamanie prawa, zarówno na ulicy jak i na lśniących posadzkach parlamentu ma uchodzić za cnotę. Degrengolada absolutna, aż żałość bierze. Wygłupiająca się, była „ministra”, skandalistka i dyletantka niegdyś na rządowej posadzie, poseł-pajac z kartkami przy mównicy, obok koczującego na raty w Sejmie szefa niby poważnej partii opozycyjnej, z nazwy obywatelskiej, która prócz inicjowania burd nie ma obywatelom nic do zaproponowania…, wespół z kochankiem z Madery, „czy gdzieś indziej”, zacieśniającym stosunki partyjne z koleżanką na wyjeździe, podczas gdy pozostali dzielili się nowocześnie wigilijnym pasztetem w budynku przy ul. Wiejskiej… - wszystko to dzieje się naprawdę, na naszych oczach.
Wybrany to wybrany! Bo ktoś przecież tych ludzi wybrał, ktoś dał im „mandat”! Więc pozostaje nam tylko zmienić słowa trzeciej zwrotki Mazurka Dąbrowskiego na:
„Jak Kijowski do Warszawy, w pisowskim zaborze, dla ojczyzny ratowania rzucił się przez może…”
— może dwa rachunki, może więcej, które zapłaci wdzięczny naród. Już płaci…!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322372-potrzebna-korekta-hymnu-jak-kijowski-do-warszawy-w-pisowskim-zaborze-dla-ojczyzny-ratowania-rzucil-sie-przez-moze?strona=2