Trzeba przyznać, że tupetu mu nie brakuje. Mateusz Kijowski zapewniał w programie Moniki Olejnik, że jest człowiekiem honoru, robił co tylko mógł, by bagatelizować sprawę faktur i nazywał ją „niezręcznością”. Taki drobiazg, który przecież nic nie zmienia, bo on przecież walczy dzielnie o demokrację.
Czuje się pan człowiekiem honoru?
—pytała Monika Olejnik w TVN24.
Yyyy… Tak
—odpowiedział lider KOD.
Wszystko jasne?
Niewątpliwie doszło do pewnej niezręczności, sytuacja wymaga wyjaśnienia i nad tym pracujemy
—tłumaczył się niefrasobliwie Mateusz Kijowski.
Najwyraźniej miał tego samego nauczyciela co Petru. Szef Nowoczesnej także niezręcznością nazwał swój sylwestrowy wyjazd z posłanką Schmidt. Kijowski wspominał też o politycznym niedoświadczeniu. Tu jednak chodzi przede wszystkim o uczciwość.
Rok temu kiedy KOD powstawał byłem zupełnie niedoświadczony politycznie
—żalił się Kijowski w rozmowie z Monika Olejnik.
Sytuacja jest niezręczna, bo łączyłem dwie funkcje
—mówił i zaznaczył, że większość pracy dla KOD robi i tak w ramach wolontariatu.
Gdybym miał dzisiejszą wiedzę i dzisiejsze doświadczenie, to sytuacja wyglądałaby inaczej
—podkreślał.
W ogóle nie zarabiam w KOD-zie. W ogóle. Nic
—mówił Kijowski 22 grudnia.
Teraz z tych słów tłumaczy się wyjątkowo pokrętnie:
Bo ja nie dostawałem pieniędzy z KOD, to spółka z o. o. w której ja pracowałem dostawała. Ja nie dostawałem wynagrodzenia z KOD.
I tak Mateusz Kijowski przedefiniował znaczenie słowa „honor”. Jednak poszedł krok dalej i wziął się również za słowo „bieda”. Zamieścił ciekawy wpis na swoim profilu na Facebooku.
90tys. zł - taką biedę to lubię
Ten facet wstydu nie ma
Taką biedę…to sam bym klepał…
—kpią internauci.
ann
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322304-jestem-czlowiekiem-honoru-zapewnia-kijowski-lider-kod-wyznacza-standardy-przedefiniowal-pojecie-biedy-i-honoru