To będzie ostre zwarcie. Opozycja nie cofnie się przed niczym. Podejmie każde działanie podsunięte przez jej mocodawców. Bo chyba nikt nie ma już wątpliwości, że wszystko, co robi jest wyraźnie inspirowane i zmierza do konkretnego celu. Próba puczu zostanie powtórzona. Bo przecież PiS musi odejść. Tylko czy ma go kto zastąpić?
Mija dopiero piąty dzień nowego roku, a opozycja straciła już dwóch głównych liderów. Wykreowany przez PR-owców obraz Ryszarda Petru padł jak mucha pod kapciem. Mateusz Kijowski – rozreklamowany społecznik, wolontariusz demokracji, okazał się oszustem z dziurawą puszką na datki. Okazuje się, że obaj niczym „Jej Ekscelencja” z „Seksmisji” utrzymują swój lud w maniakalnym stanie okupacyjnej histerii, a sami przerabiają sytuacyjne frukty. Nie mają przy tym najmniejszych skrupułów i – jak się okazuje – także honoru.
Ryszard Petru, nie bacząc na skutki portugalskiej wyprawy, wrócił do polityki z jeszcze większą determinacją. Być może poczuł przez chwilę, że mógłby wypaść z obiegu. Wrócił z groźbą i zapowiedzią najbardziej ostatecznych rozwiązań. Tym razem nie wspominał już o wolności mediów i obronie demokracji, lecz o niebezpieczeństwie polskiej gospodarki. Widać poszły nowe wytyczne.
Jako ekonomista mogę powiedzieć, że sytuacja zrobi się naprawdę krytyczna po 11 stycznia. Mamy nielegalnie uchwalony budżet, bez debaty. Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, w której inwestorzy zagraniczni kupują nasze obligacje, a to jest podstawa tego, żeby spłacać polski dług, którego duża część jest kupowana przez inwestorów zagranicznych
— powiedział lider Nowoczesnej na dzisiejszej konferencji prasowej, zapowiadając że opozycja będzie musiała zdecydowanie na to reagować.
Kwestię budżetu i zagrożenia na rynku międzynarodowym podjął jako pierwszy publicznie Bronisław Komorowski. Podniósł ten argument już 17 grudnia w TVN24, jednak totalna opozycja była wtedy skupiona na innych nośnych hasłach. Broniła wolności mediów i demokracji – nośne tematy, łatwo gromadzące tłumy na wiecach. Budżetu i obligacji mogliby nie załapać. Komorowski już wtedy wyznaczył jednak kierunek, wskazany mu zapewne przez „mądre głowy z wysoka”.
Wszyscy się na świecie przyglądają co się dzieje z polskim budżetem. Coś, co jest uchwalone w sposób nie wiadomo czy prawidłowy, zawsze będzie budziło wątpliwości w kwestii jak będzie wykonane, jak będzie szanowane itd. A dzisiaj widać jak polityka szkodzi pozycji ekonomicznej Polski. Cały świat, także ten, który inwestuje pieniądze, widzi że inwestycje nie są lokowane w pewnym miejscu. Bo nawet w sprawie budżetu… nie wiadomo czy ten budżet obowiązuje czy nie
— stwierdził.
Po trzech tygodniach dokładnie tę samą narrację wygłasza z grobową miną Ryszard Petru – oczywiście „jako ekonomista”. Poprzednio jakoś się o to nie troszczył. Teraz owszem. Tyle że kolejny raz robi z siebie głupka. Okazuje się bowiem, ze właśnie dziś resort finansów poinformował o wielkim popycie na nasze dłużne papiery. Inwestorzy wracają do Polski i w pierwszym tegorocznym przetargu kupili obligacje za 6 mld zł.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To będzie ostre zwarcie. Opozycja nie cofnie się przed niczym. Podejmie każde działanie podsunięte przez jej mocodawców. Bo chyba nikt nie ma już wątpliwości, że wszystko, co robi jest wyraźnie inspirowane i zmierza do konkretnego celu. Próba puczu zostanie powtórzona. Bo przecież PiS musi odejść. Tylko czy ma go kto zastąpić?
Mija dopiero piąty dzień nowego roku, a opozycja straciła już dwóch głównych liderów. Wykreowany przez PR-owców obraz Ryszarda Petru padł jak mucha pod kapciem. Mateusz Kijowski – rozreklamowany społecznik, wolontariusz demokracji, okazał się oszustem z dziurawą puszką na datki. Okazuje się, że obaj niczym „Jej Ekscelencja” z „Seksmisji” utrzymują swój lud w maniakalnym stanie okupacyjnej histerii, a sami przerabiają sytuacyjne frukty. Nie mają przy tym najmniejszych skrupułów i – jak się okazuje – także honoru.
Ryszard Petru, nie bacząc na skutki portugalskiej wyprawy, wrócił do polityki z jeszcze większą determinacją. Być może poczuł przez chwilę, że mógłby wypaść z obiegu. Wrócił z groźbą i zapowiedzią najbardziej ostatecznych rozwiązań. Tym razem nie wspominał już o wolności mediów i obronie demokracji, lecz o niebezpieczeństwie polskiej gospodarki. Widać poszły nowe wytyczne.
Jako ekonomista mogę powiedzieć, że sytuacja zrobi się naprawdę krytyczna po 11 stycznia. Mamy nielegalnie uchwalony budżet, bez debaty. Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, w której inwestorzy zagraniczni kupują nasze obligacje, a to jest podstawa tego, żeby spłacać polski dług, którego duża część jest kupowana przez inwestorów zagranicznych
— powiedział lider Nowoczesnej na dzisiejszej konferencji prasowej, zapowiadając że opozycja będzie musiała zdecydowanie na to reagować.
Kwestię budżetu i zagrożenia na rynku międzynarodowym podjął jako pierwszy publicznie Bronisław Komorowski. Podniósł ten argument już 17 grudnia w TVN24, jednak totalna opozycja była wtedy skupiona na innych nośnych hasłach. Broniła wolności mediów i demokracji – nośne tematy, łatwo gromadzące tłumy na wiecach. Budżetu i obligacji mogliby nie załapać. Komorowski już wtedy wyznaczył jednak kierunek, wskazany mu zapewne przez „mądre głowy z wysoka”.
Wszyscy się na świecie przyglądają co się dzieje z polskim budżetem. Coś, co jest uchwalone w sposób nie wiadomo czy prawidłowy, zawsze będzie budziło wątpliwości w kwestii jak będzie wykonane, jak będzie szanowane itd. A dzisiaj widać jak polityka szkodzi pozycji ekonomicznej Polski. Cały świat, także ten, który inwestuje pieniądze, widzi że inwestycje nie są lokowane w pewnym miejscu. Bo nawet w sprawie budżetu… nie wiadomo czy ten budżet obowiązuje czy nie
— stwierdził.
Po trzech tygodniach dokładnie tę samą narrację wygłasza z grobową miną Ryszard Petru – oczywiście „jako ekonomista”. Poprzednio jakoś się o to nie troszczył. Teraz owszem. Tyle że kolejny raz robi z siebie głupka. Okazuje się bowiem, ze właśnie dziś resort finansów poinformował o wielkim popycie na nasze dłużne papiery. Inwestorzy wracają do Polski i w pierwszym tegorocznym przetargu kupili obligacje za 6 mld zł.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322247-straszenie-nielegalnym-budzetem-i-tapnieciem-gospodarczym-to-wstep-do-rozwiazan-silowych-bedzie-kolejny-atak-opozycji