Grzegorz Schetyna jako jeden z liderów opozycji był znacznie bezpieczniejszy niż jako numer jeden.
Donald Tusk nie cierpi Grzegorza Schetyny, zresztą z wzajemnością. Dlatego miesza w Platformie Obywatelskiej, tworzy i wspiera frakcje oraz otwiera kolejne fronty walki z obecnym przewodniczącym. Nie tylko marne szanse na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej pchały Donalda Tuska do mieszania w polskiej polityce, a przede wszystkim w Platformie Obywatelskiej. Od objęcia funkcji szefa PO przez Grzegorza Schetynę można mówić o organizowaniu ruchu oporu Tuska w partii. Otoczenie Grzegorza Schetyny opowiada o tym całkiem otwarcie. I twierdzą współpracownicy obecnego szefa PO, że Tuskowi nie tyle chodziło w ostatnich miesiącach o powrót na fotel przewodniczącego partii, co o udowodnienie, że Schetyna nie nadaje się na szefa partii, a wszystko, co robi na tym stanowisku jest złe. Tusk chciał więc dokończyć dzieła anihilacji Schetyny, którego systematycznie niszczył od połowy 2009 r. prawie do końca 2014 r., gdy był w PO dyktatorem. Odrodzenie Schetyny pod koniec 2014 r. uznał Tusk za osobistą porażkę, dlatego chciał, żeby ten „błąd” został naprawiony. Tusk wie, że Schetyna jako najsilniejsza postać opozycji oznacza, iż nie ma dla niego w kraju możliwości działania, gdyby został jednak zmuszony do powrotu. Schetyna nie daruje mu po prostu co najmniej pięciu lat upokarzania i bezwzględnego czołgania. I teraz Tusk ma problem, bo kompromitacja Mateusza Kijowskiego i Ryszarda Petru, Schetynę wzmacniają.
Donald Tusk nie zamyka sobie furtki do powrotu do polskiej polityki – najchętniej jako zbawca na białym koniu. A kompromitacja Petru i Kijowskiego tylko mu w tym pomagają. Im większy bowiem chaos po stronie opozycji, tym większy popyt na zbawcę, na którego gabinetowy, niecierpiany przez salony III RP Schetyna się nie nadaje. Tusk mógłby wrócić w roli zbawcy albo jako lider PO, albo przywódca całej opozycji, albo nawet jako nowy szef Nowoczesnej. Przy silnym Schetynie wszystko się jednak komplikuje. Sam Grzegorz Schetyna opowiada pyszne żarty, jak to widziałby Donalda Tuska w różnych ważnych rolach w kraju, ale wiadomo, że to tylko „podpuchy”. Schetyna chce Tuska „wypuścić” i skompromitować. Tym, którzy inicjowali powstanie PO, a potem KOD i Nowoczesnej oraz otaczali je ojcowską opieką i pomocą potrzebny jest ktoś taki jak Tusk, żeby było tak jak było, czyli aby odzyskać swoje beneficja i przeszkodzić w odbieraniu kolejnych stref wpływów oraz przywilejów. Donald Tusk jest jednak mocno zużyty w opinii publicznej, więc mógłby odegrać rolę zbawcy opozycji, ale już nie zbawcy Polski. Pod warunkiem, że pójdzie na to Schetyna, co nie jest możliwe, albo że obecny przewodniczący PO zostanie wyeliminowany.
Otoczenie Schetyny jest pewne, że Tusk przestał stawiać na Ewę Kopacz, która zawarła z obecnym przewodniczącym PO pakt o nieagresji i pogodziła się z honorową rolą, jaką jej wyznaczył (wiceszefowej gabinetu cieni). Tusk wykorzystuje jednak dawnych ludzi Kopacz, których Schetyna ledwie toleruje, gdyż wie, że przy pierwszej okazji wbiją mu nóż w plecy. Najbardziej zajadli członkowie ruchu oporu Tuska to Sławomir Nitras, Paweł Olszewski, Cezary Tomczyk i Marcin Kierwiński z dawnej ekipy Ewy Kopacz. Z własnej woli, dla odzyskania dawnej pozycji bądź dlatego, żeby wreszcie awansować oddanymi partyzantami Tuska zostali Joanna Mucha, Agnieszka Pomaska, Jakub Rutnicki i, co dla Schetyny było wielką i niemiłą niespodzianką, Rafał Trzaskowski oraz Borys Budka. Ci ostatni dlatego, że jak mówią najbliżsi współpracownicy Grzegorza Schetyny, Donald Tusk omamił ich perspektywą objęcia funkcji szefa partii i przyszłego premiera, podczas gdy on zająłby się zabiegami o prezydenturę jako lider całej opozycji. I chyba żaden z nich jeszcze nie wie, że Tusk obiecał im to samo w tym samym czasie. I prawdopodobnie nie wiedzą, że Grzegorz Schetyna nie daruje im zdrady. Poza ruchem oporu Tuska istnieją w PO jeszcze inne frakcje i koterie, przede wszystkim spółdzielnia Cezarego Grabarczyka, ale także mająca pretensje do odgrywania większej roli i skupiona wokół Janusza Lewandowskiego frakcja brukselska, bardzo zmarginalizowana frakcja Bronisława Komorowskiego czy szukająca porozumienia z uciekinierami z PO oraz dopuszczająca mezalians z Nowoczesną frakcja samorządowa.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Grzegorz Schetyna jako jeden z liderów opozycji był znacznie bezpieczniejszy niż jako numer jeden.
Donald Tusk nie cierpi Grzegorza Schetyny, zresztą z wzajemnością. Dlatego miesza w Platformie Obywatelskiej, tworzy i wspiera frakcje oraz otwiera kolejne fronty walki z obecnym przewodniczącym. Nie tylko marne szanse na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej pchały Donalda Tuska do mieszania w polskiej polityce, a przede wszystkim w Platformie Obywatelskiej. Od objęcia funkcji szefa PO przez Grzegorza Schetynę można mówić o organizowaniu ruchu oporu Tuska w partii. Otoczenie Grzegorza Schetyny opowiada o tym całkiem otwarcie. I twierdzą współpracownicy obecnego szefa PO, że Tuskowi nie tyle chodziło w ostatnich miesiącach o powrót na fotel przewodniczącego partii, co o udowodnienie, że Schetyna nie nadaje się na szefa partii, a wszystko, co robi na tym stanowisku jest złe. Tusk chciał więc dokończyć dzieła anihilacji Schetyny, którego systematycznie niszczył od połowy 2009 r. prawie do końca 2014 r., gdy był w PO dyktatorem. Odrodzenie Schetyny pod koniec 2014 r. uznał Tusk za osobistą porażkę, dlatego chciał, żeby ten „błąd” został naprawiony. Tusk wie, że Schetyna jako najsilniejsza postać opozycji oznacza, iż nie ma dla niego w kraju możliwości działania, gdyby został jednak zmuszony do powrotu. Schetyna nie daruje mu po prostu co najmniej pięciu lat upokarzania i bezwzględnego czołgania. I teraz Tusk ma problem, bo kompromitacja Mateusza Kijowskiego i Ryszarda Petru, Schetynę wzmacniają.
Donald Tusk nie zamyka sobie furtki do powrotu do polskiej polityki – najchętniej jako zbawca na białym koniu. A kompromitacja Petru i Kijowskiego tylko mu w tym pomagają. Im większy bowiem chaos po stronie opozycji, tym większy popyt na zbawcę, na którego gabinetowy, niecierpiany przez salony III RP Schetyna się nie nadaje. Tusk mógłby wrócić w roli zbawcy albo jako lider PO, albo przywódca całej opozycji, albo nawet jako nowy szef Nowoczesnej. Przy silnym Schetynie wszystko się jednak komplikuje. Sam Grzegorz Schetyna opowiada pyszne żarty, jak to widziałby Donalda Tuska w różnych ważnych rolach w kraju, ale wiadomo, że to tylko „podpuchy”. Schetyna chce Tuska „wypuścić” i skompromitować. Tym, którzy inicjowali powstanie PO, a potem KOD i Nowoczesnej oraz otaczali je ojcowską opieką i pomocą potrzebny jest ktoś taki jak Tusk, żeby było tak jak było, czyli aby odzyskać swoje beneficja i przeszkodzić w odbieraniu kolejnych stref wpływów oraz przywilejów. Donald Tusk jest jednak mocno zużyty w opinii publicznej, więc mógłby odegrać rolę zbawcy opozycji, ale już nie zbawcy Polski. Pod warunkiem, że pójdzie na to Schetyna, co nie jest możliwe, albo że obecny przewodniczący PO zostanie wyeliminowany.
Otoczenie Schetyny jest pewne, że Tusk przestał stawiać na Ewę Kopacz, która zawarła z obecnym przewodniczącym PO pakt o nieagresji i pogodziła się z honorową rolą, jaką jej wyznaczył (wiceszefowej gabinetu cieni). Tusk wykorzystuje jednak dawnych ludzi Kopacz, których Schetyna ledwie toleruje, gdyż wie, że przy pierwszej okazji wbiją mu nóż w plecy. Najbardziej zajadli członkowie ruchu oporu Tuska to Sławomir Nitras, Paweł Olszewski, Cezary Tomczyk i Marcin Kierwiński z dawnej ekipy Ewy Kopacz. Z własnej woli, dla odzyskania dawnej pozycji bądź dlatego, żeby wreszcie awansować oddanymi partyzantami Tuska zostali Joanna Mucha, Agnieszka Pomaska, Jakub Rutnicki i, co dla Schetyny było wielką i niemiłą niespodzianką, Rafał Trzaskowski oraz Borys Budka. Ci ostatni dlatego, że jak mówią najbliżsi współpracownicy Grzegorza Schetyny, Donald Tusk omamił ich perspektywą objęcia funkcji szefa partii i przyszłego premiera, podczas gdy on zająłby się zabiegami o prezydenturę jako lider całej opozycji. I chyba żaden z nich jeszcze nie wie, że Tusk obiecał im to samo w tym samym czasie. I prawdopodobnie nie wiedzą, że Grzegorz Schetyna nie daruje im zdrady. Poza ruchem oporu Tuska istnieją w PO jeszcze inne frakcje i koterie, przede wszystkim spółdzielnia Cezarego Grabarczyka, ale także mająca pretensje do odgrywania większej roli i skupiona wokół Janusza Lewandowskiego frakcja brukselska, bardzo zmarginalizowana frakcja Bronisława Komorowskiego czy szukająca porozumienia z uciekinierami z PO oraz dopuszczająca mezalians z Nowoczesną frakcja samorządowa.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322186-kompromitacje-petru-i-kijowskiego-lewaruja-schetyne-ale-jesli-tusk-bedzie-musial-wrocic-szef-po-zostanie-stracony