Udział biorą przedstawiciele opozycji totalnej. Miejsce akcji: sala balowa restauracji Stówa i Piniory (dawn. Sowa i Przyjaciele).
Goście przy stolikach kawiarnianych, na pierwszym planie scena większa niż możliwości wykonawców. Ci śpiewają, rzecz jasna, kursywą.
Junior Wodzirej:
Dobry wieczór, znani i kochani tak czy inaczej, pozwólcie,że zacznę od kolejnego udanego dowcipu! Co powiedział mój tata gdy się urodziłem? „Ciemność widzę,ciemność!”. Dobre, co? Albo to: skąd mam takie imię? Bo tata w kółko Macieju gada o sobie. Też dobre, nie? No i fajnie. Proszę obrawa, bo skończyłem.
Senior Wodzirej: (wchodzi na scenę z mikrofonem iśpiewem na ustach, na melodię „Synu” z repertuaru Macieja Maleńczuka i grupy Hasiok, tekst oryginalny)
Synu – ja ci dobrze radzę,
Synu – ja cię poprowadzę
Przez życie dobrymi radami
Byś wyszedł na ludzi, a nie drzwiami.
Synu – ja ci dobrze życzę,
Synu – ja na ciebie liczę,
Byś nie był jak ten twój tata,
D…, a nie pępkiem świata.
Senior Wodzirej:
Dobra, spadaj, młody, jeszcze przyjdzie twój czas. Serdecznie witam państwa na Sylwestrowym Balu Karaoke Obrońców Dotacji, w skrócie SBKOD, i od razu muszę przypomnieć, że na znak niezgody z tym wszystkim, co się dzieje wkraju, nie będziemy dziś świętować przejścia w rok 2017, a już na pewno nie o 12.00 wnocy.
Nie chcemy, by cokolwiek łączyło nas z pisowskim ciemnogrodem, który nie potrafi się zachować ani we Władysławowie, ani nigdzie. Ale przecież nie damy sobie zawłaszczyć sylwestra, więc będziemy śpiewać i tańczyć. Na począ- tek zapraszam państwa do poloneza.
Pokażmy temu bydłu, tym faszystowskim stalinowcom, tym chamom skończonym, jak kulturalnie potrafimy się bawić… Halo, Adasiu kochany, odłóż to na razie, nie o tego „poloneza” chodziło!
Poza tym masz na kartonie jak byk napisane „Wyborowa”.
Adam Michnik (dostaje do stolika mikrofon od hostessy wbluzeczce znapisem „Ręce precz od mojej macicy! No chyba że in vitro!”. Zaczyna śpiewać na melodię „Wypijmy za błędy” Ryszarda Rynkowskiego).
Czego może chcieć od życia taki gość jak ja?
Nikt już z tego, co ktoś zbił, nie wymyśli szkła.
Może wrządzie zrobią błąd i w natłoku spraw
To, co szło przez osiem lat, znów przypadnie nam.
Wypijmy za błędy, za błędy na Czerskiej…
(Wzruszenie nie pozwala mu kontynuować, oddaje mikrofon,pocieszany przez dziennikarki „GW”)
Senior Wodzirej:
Otóż to, kochani. Śpieszmy się kochać „Wyborczą”, tak szybko odchodzi. A teraz, skoro nasza impreza odbywa się pod hasłem „Ja wam wszystko wyśpiewam”, zanim ruszymy w parkiet krokiem jednostajnie prostoliniowym, odśpiewajmy kolejny wielki przebój!
(na melodię „Niech żyje bal” Maryli Rodowicz)
Życie, kochanie, trwa tyle, co taniec,
fandango, bolero, bebop,
manna, hosanna, różaniec i szaniec,
i jazda, i basta, i stop…
Sala (chórem):
Marsz to najdłuższy, na jaki nas proszą,
nie pójdzie na bis, chociaż żal.
Zanim więc KOD-u upadłość ogłoszą
– na marsz, marsz na marsz!
Wszyscy:
Niech żyje marsz!
Bo to życie to marsz jest nad marsze!
Niech żyje marsz!
Maszerują i młodsze, i starsze…
Jerzy Owsiak (z sali):
Orkiestra gra!
Jakub Sobieniowski (śpiewa do kamery TVN):
Jeszcze tańczą i drzwi są otwarte…
Wszyscy:
Dzień warty dnia…
Senior Wodzirej (kończy):
*…a to życie zachodu jest warte. * >Tak jest! Tak jest! Bawmy się, tańczmy, śpiewajmy i pamiętajmy o kamerach, które transmitują naszą zabawę na cały kraj. Nie bójmy się wyśpiewać wszystkiego, co nam w duszy gra. Chodźcie, chłopcy, nie wstydźcie się!
(Na scenę wchodzą Paweł Rabiej z Nowoczesnej iRobert Biedroń, prezydent Słupska. Ubrani wstylu wczesnego Eltona Johna) Rabiej (na melodię „Jeżeli kochać” z repertuaru Wiesława Michnikowskiego):
Jeżeli kochać, to nie indywidualnie,
Jak się zakochać, to tylko we dwóch.
Czy platonicznie pragniesz władzy, czy sypialnie,
Niech w uczuciu wspiera wierny cię druh.
Biedroń:
I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc wzmóc.
I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz…
Rabiej:
Stop! Roberto, to jest zły dotyk…
Biedroń (na melodię „Dotyku” Edyty Górniak):
Zakląłeś mnie w dotyk,
zmieniłeś mnie w dotyk…
(Rabiej ucieka z piskiem, Biedroń biegnie za nim. Sala bije brawo, bo na scenę wchodzi Mateusz Kijowski)
Mateusz Kijowski:
Czołgiem,kochani…
Sala: Czołgiem!
Kijowski:
Czołgiem, kochani… tu do was przyjechałem dzięki uprzejmości Rady Pamięci i Męczeństwa Tajnych Współpracowników oraz Funkcjonariuszy SB. Więc mamy czołg!
(Sala wydaje okrzyki radości)
Kijowski:
I nie przejmujmy się tym, że lufa jest do środka. To także da się odkręcić, a przynajmniej sobie pojeździmy. Jakby ktoś był chętny, to Madzia Cielęcka przy drzwiach sprzedaje bilety na wycieczki krajoznawcze „Śladami polskich gąsienic 1981–1983”. Dzięki, Madziu! A teraz piosenka, ode mnie dla was!
(na melodię „Maczo” zespołu K.A.S.A.):
Ja jestem maczo
i niech kobiety mi wybaczą.
Niech płaczą, jestem maczo!
I niech kobiety mi wybaczą.
Bo jestem Mati i niech kobieta mi wybaczi,
Niech płaci, bo jestem Mati…
(Przerywa, bo na scenę wbiega Krystyna Janda. Dopada do Kijowskiego i z obłędem woczach chwyta go za rękę)
Krystyna Janda (na melodię „Na zakręcie” zwłasnego repertuaru):
Dobrze się pan czuje?
To świetnie,
właśnie widzę – jasny wzrok, równy krok jak z marszu.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Ja dziś muszę bronić demokracji
Pan widzi: krzesło, ławkę, stół, a ja – nie mam dotacji.
(Wybiega z płaczem, Kijowski wstrząśnięty, niezmieszany wita brawami kolejną gwiazdę, na scenie pojawia się Ryszard Petru)
Ryszard Petru:
Cześć wszystkim. 1 maja to święto ludzi pracy… A nie, przepraszam, to nie jest ta karteczka. O, mam. Co roku 11 listopada… Też nie to?
(Do jednej zkobiet na sali): Kamilko, coś ty mi tu nawkładała? Co?! Inny garnitur? To wy nie widzicie, wczym ja do ludzi wychodzę?!
(Do sali): Przepraszam bardzo, ale w takim razie jestem zmuszony mówić z głowy. Czyli z niczego, że tak powiem… Z głowy… Z głowy to mamy wygraną wwyborach, jak tak dalej pójdzie. Bo głowa psuje się od góry. A góra psuje się od szczytu. A szczyt jest wtedy, kiedy przechodzi ludzkie pojęcie. Obok tego szczytu. To znaczy – mnie się wydaje, że tam coś jest, po drugiej stronie, bo to na przykład widać w święto sześciu króli, którzy wyruszyli 3 maja 1791 r. z ziemi włoskiej do Polski, ale… ale… Ale zonfon dela partii – jak śpiewają Francuzi. Dobra, wykonuję i schodzę, bo coś mnie pije pod pachami.
(na melodię „Ta noc do innych jest niepodobna” Maanamu)
Kiedyś tyle miałem w głowie,
Na „tak”, na „nie” zawsze odpowiedź.
Uśmiech nowy, twarz wciąż nową
Na każdy głupi gest gotową.
Teraz mówię głowie, aby głooową była.
Ta noc do innych jest niepodobna
I siedzę cicho, cicho przy Kamili,
Czekam, aż miną Kopacz i Schetyna…
(Woła w stronę sali):
Chodź, Kamilko, przypomnij się państwu, bo widzę, że już od godziny trzymasz rękę w górze…
(Między gośćmi przeciska się Kamila
Gasiuk-Pihowicz, wskakuje na scenę lekko jak sarenka, ale potyka się okrutnie i siłą rozpędu przewraca także Petru. Sala rechocze, oboje podnoszą się niezdarnie)
Kamila Gasiuk-Pihowicz:
Przepraszam, potknęłam się owłasne nogi ipoleciałam na Ryśka… (sala rechocze). To znaczy, nie w tym sensie, że coś… (sala rechocze jeszcze głośniej). Ludzie, co wy robicie?! Z kogo się śmiejecie?!
(sala dudni rechotem, posłanka Nowoczesnej wyrywa Petru mikrofon i zaczyna łkać na melodię „Im więcej ciebie, tym mniej” Natalii Kukulskiej).
Im więcej ciebie, tym mniej,
bardziej to czuję, niż wiem.
Ryszardzie – im więcej ciebie, tym mniej,
jak to jest możliwe?!
(Schodzą z Petru na całkowitym ściemnieniu, na środku sceny pojawia się tylko jedno punktowe światło, staje wnim postać ubrana w biały kitel i lekarską maseczkę przesłaniającą twarz, śpiewa – jak to w maseczce – dość niewyraźnie)
Postać w kitlu (na melodię „Kochać” Piotra Szczepanika):
Kopacz – jak to łatwo powiedzieć.
Kopacz – tylko to, więcej nic.
Bo władza jest niepokojem,
nie zna dnia, który da się powtóóórzyć…
(Zdejmuje maskę, to oczywiście była premier.
Na scenę witany gromkimi owacjami wchodzi „księżycowym krokiem” sam przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Kopacz zwraca się do niego)
Kopacz (na melodię „Wróć do mnie” Krzysztofa Krawczyka).
Zamknij świat na klucz – wróć do mnie.
Żal za siebie rzuć, wróć do mnie.
Bo ja wciąż pamiętam Ciebie z tamtych lat…
Sala:
… z tamtych lat, z tamtych lat, z tamtych lat…
Tusk (na melodię „Nie płacz Ewka” Perfectu):
Nie płacz, Ewka, bo tu miejsca brak Na twe babskie łzy. Po Platformie dawno hula wiatr
Wśród rozbitych szyb. (do sali):
Żegnam was, już wiem
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw.
Idę sam, właśnie tam,
Gdzie czekają mnie.
Tam przyjaciół kilku mam, od lat,
Dla nich zawsze śpiewam,
dla nich gram.
Jeszcze raz: żegnam was,
Nie spotkamy się…
(Na scenę wskakuje wyraźnie zirytowany Grzegorz Schetyna, wyrywa Tuskowi i Kopacz mikrofony)
Schetyna (na melodię „To nie ja” Edyty Górniak)
Piękni są z romansu tła,
Zmęczeni tylko z gazet,
A ja – jestem białą, czystą kartką
Pośród was.
To nie ja byłem Ewą,
To nie ja skradłem PO,
Nie dodawaj mi win!
To nie ja, to nie ja!
Nie ja!
(Sala weuforii, Joanna Mucha ściąga żakiet i wywija nim nad głową, przy stoliku Nowoczesnej gwałtowna wymiana zdań między Gasiuk-Pihowicz i Joanną Scheuring-Wielgus, Schetyna ciągnie niezrażony).
…chociaż dosyć mam łez
Moich łez, tylu łez,
Jestem po to, by kochać mnie!
To nie ja byłem Ewą!
(Schodzi żegnany brawami, Scheurging-Wielgus z okrzykiem „Dość dyktatury kobiet!” rzuca się na Gasiuk- -Pihowicz iszarpie ją za włosy, Petru z Rabiejem próbują je rozdzielić, ale tak, by nie pognieść sobie garniturów.
Na scenę „wjeżdża” w lektyce – niesionej przez panów z firmy przeprowadzkowej Niesiołowski & Synowie – Lech Wałęsa.
Próbuje wysiąść z lektyki, ale niosący mają wielkie problemy z utrzymaniem jej prosto)
Lech Wałęsa:
A nie mówiłem, że to wyjdzie do d…? No ale mnie nie słuchaly, to teraz majom. No, ludzie złoci, jak ja mam coś powiedzieć, jak oni mnie tu bujają w lewo i w prawo jak na jakiejś montorówce? (do jednego z niosących): No, panie, poważny pan jesteś czy nie? Jak pan mnie masz na podłogie postawić, skoro pan jesteś napruty jak misiek w Zakopanem? I co, ja mam teraz wyskakiwać z tego pojazda jak jakieś pisowcy przez okna? O, ludzie złoci, tak to by my w życiu tej dymokracji nie wprowadzily w osiemdziesiątem dziesiątem, czy dziewiątem, wszystko jedno.
(na melodię piosenki „Skłamałam” Edyty Bartosiewicz):
Żem skłamał… Żem skłamał… Żem skłamał, ot tak, całkiem niewinnie. By Mieciu był mój, by tylko był przy mnie…
Nie dowiesz, nie dowiesz nigdy się, Co prawdom, a co kłamstwem jest…
(Niosący lektykę są już na wyczerpaniu, jeden z nich zaczyna bełkotać po niemiecku o obozach zagłady, ekipa techniczna pomaga wszystkim opuścić scenę. Z głośników płynie coraz głośniejsza muzyka z „Gwiezdnych wojen”, konkretnie zaś – słynne „tam-da-dam, tam-da-dam”, które towarzyszyło zawsze pojawieniu się Lorda Vadera.
W jego czarnym stroju i przyciasnym hełmie wchodzi na scenę prezes Trybunału Konstytucyjnego, sala pada na podłogę i bije pokłony)
Andrzej Rzepliński: Powstańcie, których dręczy PiS!
(sala podnosi się z kolan i siada na krzesełkach).
Nie siadajcie, a już na pewno nie ci, którzy zaraz pójdą siedzieć. To znaczy – proszę wstać, sąd idzie! (wszyscy zrywają się na równe nogi). O, i tak ma być. U mnie musi być porządek, jak mówię, że coś jest niekonstytucyjne, to znaczy, że jest.
Jak mówię, że ktoś jest głupi, to jest. Jak mówię, że jestem nieśmiertelny, to tak będzie i koniec. Musimy kontratakować, panie i panowie. Musimy przejść na ciemną stronę mocy, żeby napisać nową konstytucję, która rozwieje wszelkie wątpliwości. W jej preambule musi się znaleźć moje nazwisko, resztę za- łatwię sam. A teraz bawcie się, ale bądźcie gotowi, by chwycić za dechy! Bronku, przyjdziesz do nas?
(Na scenę wdrapuje się po plecach Tomasza Nałęcza Bronisław Komorowski w stroju myśliwego, podchodzi do mikrofonu)
Bronisław Komorowski: Ho, ho, ho, ho!
Sala:Ho, ho, ho!
Komorowski:
Darzbór! Zgoda buduje w „bulu” i „nadzieji”!
Sala (skanduje):
Po-każ strzel-bę! Po-każ strzel-bę!
(Komorowski pokazuje strzelbę, Rzepliński dostojnie schodzi mu z linii strzału)
Rzepliński (dudni w hełmie Vadera):
Pozwolisz, Bronisławie, że coś zaśpiewam? I niech ta pieśń niesie się aż na Wiejską, aż na Krakowskie Przedmieście. Ci ludzie muszą wiedzieć, z kim zadarli!
(dudni na melodię „Nietykalnych” zespołu Kombii):
Nietykalni – żyją pośród nas.
Nietykalni – oszukują czas. Nietykalni – ciągle jeszcze są. Nietykalni – skamieniałe zło.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321585-marsz-na-marsz-noworoczna-szopka-absurdu-z-udzialem-opozycji-totalnej