Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej, który podczas okupacji sali sejmowej przez radykalną opozycję został przyłapany na przeglądaniu dokumentów leżących na miejscu zajmowanym przez Jarosława Kaczyńskiego, nie traci dobrego samopoczucia.
Poproszony przez „Wiadomości” TVP1, poseł wypalił:
Sala sejmowa jest miejscem publicznym. Mając czas, rzuciłem okiem na to, co leżało publicznie, na samym wierzchu. Nie uważam, żeby dokument wzięty do ręki przez prezesa nabierał jakiejś mocy szczególnej, [zyskiwał status] jakiejś szczególnej relikwii.
Na posła Wilczyńskiego należy więc uważać - w czytelni, w restauracji, w poczekalni. Gdy zobaczy pozostawione na chwilę cudze rzeczy, może zacząć przeglądać, argumentując, że „to jest miejsce publiczne”.
W „Wiadomościach” ten styl podsumował Zbigniew Lazar, ekspert ds. komunikacji wizerunkowej:
Grzebanie w cudzych rzeczach, a potem publiczne chwalenie się tym, jest oznaką niebywałego prostactwa i może być akceptowane wyłącznie przez innych prostaków.
Nasuwa się refleksja: czy w tym kontekście można się dziwić, że Platforma tak swobodnie traktowała majątek narodowy?
CZYTAJ TAKŻE: Patryk Jaki wzywa posła Wilczyńskiego do zrzeczenia się mandatu.
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321390-posel-wilczynski-tlumaczy-ze-przegladal-cudze-rzeczy-bo-sala-sejmowa-jest-miejscem-publicznym