„Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu”, stwierdził prezes PiS w noworocznym wydaniu tygodnika „wSieci” (zachęcam do lektury). Jarosław Kaczyński nie ma racji, to nie była próba, to jest nieustająca rebelia „totalnej opozycji” z jasnym celem: odbicia władzy. Wszelkimi sposobami, które szef PO, samozwańczy „premier” z cienia Grzegorz Schetyna ujął w dwóch słowach: ulica i zagranica. Czy trzeba wyjaśniać znaczenie tych słów…?
Nie zamierzam po raz „enty” cytować wszystkich tych nawoływań do urządzenia „Majdanu w Warszawie”, otwartych, de facto karalnych, wezwań do buntu służb mundurowych, ani całej tej politycznej i medialnej chryi, jaką zepchnięci przez wyborców do ław opozycji robią poza Polską od chwili ich zeszłorocznej klęski. Długo by te zadymy wymieniać, ale, że im nie wychodzi, jak np. z planowanym na… 13 grudnia „strajkiem obywatelskim”, który miał się odbyć „w ponad stu miastach w kraju i na świecie”, i pokazać wszem wobec jak polskie społeczeństwo ma niby dość rządów Prawa i Sprawiedliwości, trzeba było zorganizować coś innego, równie, a może nawet bardziej efektownego: blokadę parlamentu.
W szanujących demokrację, cywilizowanych krajach blokujących parlament wyniosłaby na zewnątrz straż marszałkowska i ponieśliby stosowne kary porządkowe. U nas, jak widać, można robić awantury i jeszcze wesołe selfie z tego „wyczerpującego” protestu w fotelach, między pierogami, kęsem karpia w galarecie i wygłupami wysyłanymi z Sejmu w eter. Jeśli „totalna opozycja” sądzi, że przez odrzucenie wyboru społeczeństwa, kontestowanie wszystkiego, co robi rząd Beaty Szydło i prezydent Andrzej Duda, poprzez warcholstwo i destabilizację państwa „odbuduje zaufanie u obywateli” - jak zapowiadali to kolejno były premier Donald Tusk, jego nie pochodząca z wyboru następczyni Ewa Kopacz, oraz samozwańczy „szef rządu cieni” - to ogarnął ich totalny obłęd.
Odpoczywający w Sejm w dni wolne od pracy posłowie PO zaprezentowali swój nabazgrany mazakiem „dekalog wolności”, z którym pozował do zdjęć Rafał Trzaskowski, …„minister spraw zagranicznych” w platformianym gabinecie Schetyny. Jest w nim zawarte dokładnie wszystko to, co łamała przez osiem lat ich partia, począwszy od żądania „wolności słowa” (w latach 2007-2015 rząd Tuska był kilkakrotnie upominany przez UE za rekordową liczbę zakładanych podsłuchów, że o spacyfikowaniu mediów nie wspomnę), a na skrajnym braku poszanowania dla parlamentaryzmu przez spółkę PO-PSL i robieniu sobie cyrku z Sejmu, jak obecnie, skończywszy…
Nie da się tego ująć w kategoriach żakinady, to wręcz tragifarsa. Uczestniczący w tej absurdalnej akcji szef Nowoczesnej Ryszard Petru sam sobie wystawia świadectwo pierwszego błazna Rzeczpospolitej. Wraz z nim trzy trefnisie, którym też się wydaje, że są politykami: Joanna Scheuring-Wielgus z „dorobkiem”… wiceprezeski Stowarzyszenia Rzeczpospolita Babska, której mieszkańcy Torunia nie chcieli wybrać na prezydenta, o co zabiegała, Katarzyna Lubnauer, najpierw UD, potem UW, później PD, z których kilkakrotnie i bezskutecznie próbowała dostać się do Sejmu, oraz LiD i PO, skąd daremnie ubiegała się o wybór do łódzkiego samorządu, na koniec w Nowoczesnej (do zdobycia miejsca w Sejmie starczyło jej poparcie… 18,5 tys. obywateli), wreszcie - Kamila Gasiuk-Pihowicz, na którą oddało głosy zaledwie 19 tys. wyborców, nie mająca żadnego doświadczenia, co nie przeszkadzało w powierzeniu jej funkcji… przewodniczącej Parlamentarnego Zespołu do spraw Ładu Konstytucyjnego i Praworządności…
Trefnisie uwierzyły, że mają misję do wykonania i, co gorsza, że są predestynowane… I spełniają ją na swój sposób, wespół z wywindowanym na trybuna ludu tzw. Komitetu Obrony Demokracji, łamiącym prawo, zadłużonym na kilkadziesiąt tysięcy z powodu niepłacenia alimentów, żyjącym – jak sam stwierdził - „z wsparcia rodziny” Mateuszem Kijowskim. Niestety, to nie Muppet Show, to rzeczywistość na naszej scenie politycznej. Do Sejmu Kijowski na razie wstępu nie ma, ale panie posłanki mają, mogą tam zaśpiewać, a i nagrać się z równie predestynowaną, byłą ministrą sportu Joanną Muchą, i może nawet zatańczyć na podeście lub na fotelu marszałka… Wesoło? Jak dla kogo. Dla odwrócenia uwagi od tego oszołomstwa polskojęzyczny tabloid „Fakt” pomaga w rozpowszechnianiu rzekomo komicznych komentarzy i memów, które rzekomo stały się „hitem internetu”, odnośnie do „słów prezesa” o próbie puczu.
„Protestująca w Sejmie Monika Wielichowska (PO), tak je skomentowała w rozmowie z WP: - Śmieszne to słowa Kaczyńskiego, ale niech będzie. Odpowiem tak: jaki prezes, taki pucz – odpowiada”.
Podobne żarty już były, „Jaki prezydent, takim zamach…” - komentował swego czasu ironicznie Bronisław Komorowski ostrzelanie w Gruzji kolumny samochodów, w której jechał śp. prezydent Lech Kaczyński. Na „manifestacji” pod parlamentem eksprezydent Komorowski, po skandalicznym zachowaniu ulicznych prowokatorów wobec Krystyny Pawłowicz, zarechotał do mikrofonów: „Miałem wczoraj satysfakcję, oglądając jedną ze znanych pań posłanek partii rządzącej, gdy czmychała z polskiego Sejmu pod eskortą policji”… Do pełni satysfakcji i szczęścia zabrakło Komorowskiemu i jemu podobnym ulicznej rozróby, jakiegoś pałowania przez policję, którego wcześniej domagał się od rządu Tuska wobec protestujących związkowców „gejzer „intelektu” Lech Wałęsa, też były prezydent. Najlepiej byłoby, żeby polała się krew. Niestety, nie wyszło, a nawet głupio wyszło, bo kretyn, który na ulicy udawał martwego za szybko wstał, otrzepał się i odszedł…
Czego można spodziewać się jeszcze po „totalnej opozycji” PO z Nowoczesną i pozaparlamentarną lewicą na doczepce? Wszystkiego. Prowokacji każdego rodzaju, od paraliżowania prac Sejmu, po inicjowanie ulicznych rozrób. Jest to desperacka walka o pozbawienie władzy demokratycznie wybranego rządu, który chciałby rozliczyć poprzedników z afer, zawłaszczania państwa i szubrawstwa. Dla tych ostatnich społeczeństwo nie było i nie jest podmiotem, jest przedmiotem. Dlatego brak jest wyraźnego sygnału właśnie ze strony społeczeństwa, że na taka opozycję i na takie działania się nie godzi. Na marginesie blokowania Sejmu przez zaKODowanych i „wolnościowych” postulatów parlamentarzystów koczujących w poselskich ławach szef „Solidarności” Piotr Duda skomentował:
„Nas musiało być prawie 100 tysięcy, by media się zainteresowały. Pamiętam, jak nie wpuszczano związkowców na galerię sejmową, jak premier Tusk nazywał nas „pętakami”, jak policja stała zaopatrzona po zęby z tyłu, za Sejmem… Wtedy była demokracja pełną gębą…!?”
Podobne przykłady „poszanowania” państwa prawa można przytaczać bez końca. Przewodniczący związkowców zapowiedział, że „druga strona” może spodziewać się odpowiedzi solidarnościowców, że przygotowują się do demonstracji, w której wykażą poparcie dla demokratycznego wyboru społeczeństwa, a nie dla anarchizującej PO, Nowoczesnej i KOD.
Tymczasem grupa politycznych zadymiarzy, pętaki, bo nazwanie ich posłami nie przechodzi mi przez gardło, robią swoje i stawiają na głowie całe państwo. Więc na co jeszcze czekać? Właśnie dlatego, właśnie w obronie demokratycznych zasad związkowcy powinni pokazać światu choć w jednej, wielkiej manifestacji, jak znikome jest społeczne poparcie dla tych, którzy starają się za wszelka cenę doprowadzić do zaognienia sytuacji i urządzenia Majdanu w Warszawie. Że jeszcze raz powtórzę: to nie była próba, to jest groźna, nieustająca rebelia „totalnej opozycji” w celu odbicia władzy, przy użyciu wszelkich środków…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321220-kaczynski-nie-ma-racji-to-nie-byla-proba-puczu-to-jest-nieustajaca-rebelia-totalnej-opozycji-z-jasnym-celem-odbicia-wladzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.