Musimy starać się, by nasza argumentacja była jak najmocniejsza, a to sprowadza się w dużej mierze do prostego faktu, że decyzja KE zakłóca działanie trzeciego pakietu energetycznego
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, Pełnomocnik Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej.
wPolityce.pl: Panie ministrze, jak przyjął Pan decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zawieszeniu korzystnego dla Gazpromu rozstrzygnięcia Komisji Europejskiej? To pierwszy krok na długiej drodze do ewentualnego zwycięstwa polskiej strony czy pozorowane ruchy?
Piotr Naimski: To rzeczywiście sytuacja dość korzystna, a z drugiej strony precedensowa. Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zawieszająca wykonanie rozstrzygnięcia Komisji Europejskiej stwarza przynajmniej w warstwie polityczno-psychologicznej pole do działania. Do 16 stycznia, a właściwie do 13 stycznia Trybunał poprosił strony, czyli KE i PGNiG, o odpowiedź na konkretne pytania, o uzupełnienie materiałów i dokumentów.
Będziemy mieli prowadzoną procedurę, a to oznacza pewną szansę dla Polski.
Jak duża to szansa?
Nie przesadzałbym w tym momencie z optymizmem, natomiast jest rzeczywiście tak, że decyzja Komisji Europejskiej będzie skrupulatnie prześwietlana. A przynajmniej taką mamy nadzieję.
Wiemy skądinąd, że ta decyzja już zaczęła być wprowadzana w życie po stronie niemieckiej. Gazprom już uzyskał zwiększenie dostępu do 80% przepustowości na gazociągu OPAL, co pozwoliło zacząć wykorzystywać Nord Stream 1 prawie w stu procentach. Jak na dłoni widać, czemu służy decyzja KE i jak to natychmiastowo jest wykorzystywane przez Gazprom.
Zawieszenie decyzji KE oznacza, że Rosjanie przestaną mieć zwiększony dostęp?
Teoretycznie tak powinno się stać.
A praktycznie? Rozumiem, że gdyby polskiej stronie udało się wygrać przed Trybunałem, to Gazprom będzie zmuszony oddać pole, które nabył już dzięki decyzji Komisji Europejskiej?
Zdecydowanie tak. Wówczas musieliby się cofnąć do 50% przepustowości, które mają do użytkowania na mocy poprzedniej decyzji Komisji Europejskiej.
Pytał Pan o nasze szanse - musimy starać się, by nasza argumentacja była jak najmocniejsza, a to sprowadza się w dużej mierze do prostego faktu, że decyzja KE zakłóca działanie trzeciego pakietu energetycznego.
No właśnie. Warto podkreślić, że nie jest to wyłącznie prosty spór o polskie interesy, ale również przestrzeganie prawa unijnego. I to tego samego, w sprawie którego ta sama KE tak hadko strofuje Warszawę.
Oczywiście, że tak. Na tym gruncie - przestrzegania prawa europejskiego i zasad konkurencji na terenie wspólnego rynku europejskiego - ta decyzja jest zaskarżona.
Prawo jest oczywiście czymś, co można interpretować. Komisja Europejska wydała już pierwsze oświadczenie, w którym przekonuje, że postąpiła zgodnie z prawem i że w odpowiednim terminie przekaże dodatkowe materiały. Będziemy mieli spór prawny. Warto przy tym powiedzieć, że to nic nadzwyczajnego w Unii Europejskiej. KE była pozywana wielokrotnie przez różne kraje Unii Europejskiej: czasem przegrywała, czasem wygrywała. Liczymy, że tym razem Trybunał przyzna nam rację.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Musimy starać się, by nasza argumentacja była jak najmocniejsza, a to sprowadza się w dużej mierze do prostego faktu, że decyzja KE zakłóca działanie trzeciego pakietu energetycznego
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, Pełnomocnik Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej.
wPolityce.pl: Panie ministrze, jak przyjął Pan decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zawieszeniu korzystnego dla Gazpromu rozstrzygnięcia Komisji Europejskiej? To pierwszy krok na długiej drodze do ewentualnego zwycięstwa polskiej strony czy pozorowane ruchy?
Piotr Naimski: To rzeczywiście sytuacja dość korzystna, a z drugiej strony precedensowa. Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zawieszająca wykonanie rozstrzygnięcia Komisji Europejskiej stwarza przynajmniej w warstwie polityczno-psychologicznej pole do działania. Do 16 stycznia, a właściwie do 13 stycznia Trybunał poprosił strony, czyli KE i PGNiG, o odpowiedź na konkretne pytania, o uzupełnienie materiałów i dokumentów.
Będziemy mieli prowadzoną procedurę, a to oznacza pewną szansę dla Polski.
Jak duża to szansa?
Nie przesadzałbym w tym momencie z optymizmem, natomiast jest rzeczywiście tak, że decyzja Komisji Europejskiej będzie skrupulatnie prześwietlana. A przynajmniej taką mamy nadzieję.
Wiemy skądinąd, że ta decyzja już zaczęła być wprowadzana w życie po stronie niemieckiej. Gazprom już uzyskał zwiększenie dostępu do 80% przepustowości na gazociągu OPAL, co pozwoliło zacząć wykorzystywać Nord Stream 1 prawie w stu procentach. Jak na dłoni widać, czemu służy decyzja KE i jak to natychmiastowo jest wykorzystywane przez Gazprom.
Zawieszenie decyzji KE oznacza, że Rosjanie przestaną mieć zwiększony dostęp?
Teoretycznie tak powinno się stać.
A praktycznie? Rozumiem, że gdyby polskiej stronie udało się wygrać przed Trybunałem, to Gazprom będzie zmuszony oddać pole, które nabył już dzięki decyzji Komisji Europejskiej?
Zdecydowanie tak. Wówczas musieliby się cofnąć do 50% przepustowości, które mają do użytkowania na mocy poprzedniej decyzji Komisji Europejskiej.
Pytał Pan o nasze szanse - musimy starać się, by nasza argumentacja była jak najmocniejsza, a to sprowadza się w dużej mierze do prostego faktu, że decyzja KE zakłóca działanie trzeciego pakietu energetycznego.
No właśnie. Warto podkreślić, że nie jest to wyłącznie prosty spór o polskie interesy, ale również przestrzeganie prawa unijnego. I to tego samego, w sprawie którego ta sama KE tak hadko strofuje Warszawę.
Oczywiście, że tak. Na tym gruncie - przestrzegania prawa europejskiego i zasad konkurencji na terenie wspólnego rynku europejskiego - ta decyzja jest zaskarżona.
Prawo jest oczywiście czymś, co można interpretować. Komisja Europejska wydała już pierwsze oświadczenie, w którym przekonuje, że postąpiła zgodnie z prawem i że w odpowiednim terminie przekaże dodatkowe materiały. Będziemy mieli spór prawny. Warto przy tym powiedzieć, że to nic nadzwyczajnego w Unii Europejskiej. KE była pozywana wielokrotnie przez różne kraje Unii Europejskiej: czasem przegrywała, czasem wygrywała. Liczymy, że tym razem Trybunał przyzna nam rację.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321175-nasz-wywiad-piotr-naimski-o-sporze-z-ke-i-gazpromem-interesy-rosji-niemieckich-firm-i-nasze-beda-sie-krzyzowaly