Jesteśmy światu i Europie potrzebni. Jako naród chrześcijański, jako państwo jesteśmy nosicielami tego systemu wartości i jest on dzisiaj poddawany bardzo ostrej próbie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl historyk prof. Jan Żaryn, senator PiS.
wPolityce.pl: Ponad rok temu postanowił Pan wystartować z listy Prawa i Sprawiedliwości do Senatu. Nie żałuje Pan tej decyzji?
Prof. Jan Żaryn: Okazało się, że nie do końca zdawałem sobie sprawę, że ta decyzja tak zmieni moje życie, choć była bardzo świadoma. Chciałem wpływać na rzeczywistość publiczną i to nie tylko w sposób oddolny. Chciałem zobaczyć czy zasiadając w jednym z najważniejszych miejsc z punktu widzenia struktury państwa, będę w stanie zrobić coś pożytecznego dla Polski.
Udało się?
Na pewno mam satysfakcję, że należę do dobrego towarzystwa. Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło przez ten rok nową jakość do życia publicznego. Dotyczy to dwóch ważnych dla mnie sfer. Pierwsza dotyczy wyrównywania szans, druga tego co można nazwać poczuciem sprawiedliwości. W pierwszym przypadku kluczową rolę odgrywa program 500+. Jest to w gruncie rzeczy inwestycja niezbędna. Istnieje obawa, że niedługo nas nie będzie. Dlatego tak ważny jest ten program wsparcia dla rodzin. W sferze sprawiedliwości, z inicjatywy Senatu pojawiła się inicjatywa nowelizacji ustawy o kombatantach i osobach represjonowanych w latach 1956-1989, choć żałuję, że nie zdążyliśmy tego uchwalić jako cały parlament. Temat ten zostanie podjęty w 2017 roku. Nie należy również zapominać o tzw. ustawie dezubekizacyjnej, która z punktu widzenia sprawiedliwości ma kluczowe znaczenie. Ci, którzy walczyli o wolną Polskę zostaną docenieni i otrzymają także finansowe zadośćuczynienie, a ci, którzy służyli złej sprawie i podtrzymywali nieludzki system stracą przywileje.
Senat odegrał też kluczową rolę ws. zbrodni ludobójstwa na Wołyniu.
Warto mówić o tym, że doszło do poważnej zmiany w prowadzonej przez państwo polskie polityce historycznej. Zarówno tej prowadzonej po cichu, jak i głośno. Jestem w komisji zajmującej się łącznością z Polakami za granicą. I widzę jak często MSZ poprzez swoje placówki próbuje nawiązywać kontakt ze środowiskami Polonii i walczyć z antypolskimi wypowiedziami. Do perfekcji i pełnej skuteczności jeszcze długa droga, bo nosiciele zła mają się dobrze, ale widzę tę wyraźną tendencję w polskich placówkach i instytucjach kultury, by prowadzić promocję polskiej kultury i polskości. Uważam, że uchwała senacka, a potem sejmowa, dotycząca jednoznacznego uznania zbrodni wołyńskiej jako zbrodni ludobójstwa była Polakom i Ukraińcom bardzo potrzebna. To akt sprawiedliwości historycznej. Dla Ukraińców było to ważne, bo określiło próg, za który nie ma już co wchodzić jeśli to państwo chce utrzymać przyjaźń z Polską i Polakami.
„Inka” i „Zagończyk” spoczęli nareszcie we własnych grobach. Jakie miało to znaczenie?
To wielka zasługa Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Krzysztof Szwagrzyka ale chcę też podkreślić też rolę pana prezydenta, który jako głowa państwa polskiego jest tam gdzie należy. Do rangi wyjątkowych podnosi uroczystości, które naprawdę na to zasługują. Poczynając od tego co sam przeżywałem jako współorganizator, czyli 1 marca na Placu im. Józefa Piłsudskiego, uroczystości Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Spędzaliśmy ten czas właśnie w towarzystwie pana prezydenta i najwyższych władz państwowych. Co ważne, w organizację i przeżywanie tego święta spontanicznie włączyły się setki tysięcy Polaków w całym kraju. Szczególnie wzruszającym momentem były właśnie uroczyste pogrzeby rotmistrza Witolda Pileckiego, a także Feliksa Selmanowicza „Zagończyka” i Danuty Siedzikówny „Inki”. Obecność najważniejszych osób w Polsce to hołd dla tych osób, które autentycznie wpisały się w polskie dzieje i dlatego należy im się wieczna pamięć. Między innymi dzięki nim wciąż jesteśmy wspólnotą narodową.
Uroczystości patriotycznych nie brakowało też na polskiej Wileńszczyźnie. To chyba swego rodzaju łyżka dziegciu dla polityków rządzącej prawicy. Czy zrobiliście wystarczająco dużo dla naszych rodaków mieszkających na Wschodzie?
Tak jak mówiłem, są działania głośne i ciche. W tej sferze działań cichych mam nadzieje, że pozostanie też ślad mojej działalności tam na Wileńszczyźnie i mam nadzieję, że dobrze służyłem polskiej sprawie. Ale w sprawach głośnych, tych najbardziej widocznych, czyli przede wszystkim w kwestii kondycji polskości na Wileńszczyźnie, to wielu sukcesów nie mamy. Choć ze względu na to, że ludzie „dobrej zmianie” nie tylko deklarują chęć podtrzymywania polskości na świecie, ale są też w tym wiarygodni, to sam ten fakt podniósł jakoś naszych rodaków i mają oni świadomość, że w Polsce jest wyciągnięta ku nim ręka i nie jest ona poddana szantażom, że relacja z Polakami na Wschodzie służy innym politycznym celom niż ten, że chcemy autentycznie naszym rodakom pomóc. Od przyszłego roku komisja, w której zasiadam, będzie się zajmować przekazywaniem pieniędzy na potrzeby szkół polskich, czyli polskich dzieci i młodzieży, by mogli się w tej polskości wychowywać. To dla nas priorytet. Inwestujemy w przyszłość, by żyjący tam młodzi ludzie nie oderwali się do swoich korzeni.
Za nami rok terroru i niepokoju w Europie, które wynikały z tego kto na Stary Kontynent dotarł. Obawia się Pan, że Polska też może stać się areną krwawych wydarzeń?
Gilbert Keith Chesterton, wybitny pisarz katolicki pisał w 1927 roku, że gdyby Polska nie wróciła na mapy, to chrześcijaństwo by w Europie upadło. Dzięki powrotowi Polski inne narody chrześcijańskie nadal istnieją.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jesteśmy światu i Europie potrzebni. Jako naród chrześcijański, jako państwo jesteśmy nosicielami tego systemu wartości i jest on dzisiaj poddawany bardzo ostrej próbie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl historyk prof. Jan Żaryn, senator PiS.
wPolityce.pl: Ponad rok temu postanowił Pan wystartować z listy Prawa i Sprawiedliwości do Senatu. Nie żałuje Pan tej decyzji?
Prof. Jan Żaryn: Okazało się, że nie do końca zdawałem sobie sprawę, że ta decyzja tak zmieni moje życie, choć była bardzo świadoma. Chciałem wpływać na rzeczywistość publiczną i to nie tylko w sposób oddolny. Chciałem zobaczyć czy zasiadając w jednym z najważniejszych miejsc z punktu widzenia struktury państwa, będę w stanie zrobić coś pożytecznego dla Polski.
Udało się?
Na pewno mam satysfakcję, że należę do dobrego towarzystwa. Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło przez ten rok nową jakość do życia publicznego. Dotyczy to dwóch ważnych dla mnie sfer. Pierwsza dotyczy wyrównywania szans, druga tego co można nazwać poczuciem sprawiedliwości. W pierwszym przypadku kluczową rolę odgrywa program 500+. Jest to w gruncie rzeczy inwestycja niezbędna. Istnieje obawa, że niedługo nas nie będzie. Dlatego tak ważny jest ten program wsparcia dla rodzin. W sferze sprawiedliwości, z inicjatywy Senatu pojawiła się inicjatywa nowelizacji ustawy o kombatantach i osobach represjonowanych w latach 1956-1989, choć żałuję, że nie zdążyliśmy tego uchwalić jako cały parlament. Temat ten zostanie podjęty w 2017 roku. Nie należy również zapominać o tzw. ustawie dezubekizacyjnej, która z punktu widzenia sprawiedliwości ma kluczowe znaczenie. Ci, którzy walczyli o wolną Polskę zostaną docenieni i otrzymają także finansowe zadośćuczynienie, a ci, którzy służyli złej sprawie i podtrzymywali nieludzki system stracą przywileje.
Senat odegrał też kluczową rolę ws. zbrodni ludobójstwa na Wołyniu.
Warto mówić o tym, że doszło do poważnej zmiany w prowadzonej przez państwo polskie polityce historycznej. Zarówno tej prowadzonej po cichu, jak i głośno. Jestem w komisji zajmującej się łącznością z Polakami za granicą. I widzę jak często MSZ poprzez swoje placówki próbuje nawiązywać kontakt ze środowiskami Polonii i walczyć z antypolskimi wypowiedziami. Do perfekcji i pełnej skuteczności jeszcze długa droga, bo nosiciele zła mają się dobrze, ale widzę tę wyraźną tendencję w polskich placówkach i instytucjach kultury, by prowadzić promocję polskiej kultury i polskości. Uważam, że uchwała senacka, a potem sejmowa, dotycząca jednoznacznego uznania zbrodni wołyńskiej jako zbrodni ludobójstwa była Polakom i Ukraińcom bardzo potrzebna. To akt sprawiedliwości historycznej. Dla Ukraińców było to ważne, bo określiło próg, za który nie ma już co wchodzić jeśli to państwo chce utrzymać przyjaźń z Polską i Polakami.
„Inka” i „Zagończyk” spoczęli nareszcie we własnych grobach. Jakie miało to znaczenie?
To wielka zasługa Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Krzysztof Szwagrzyka ale chcę też podkreślić też rolę pana prezydenta, który jako głowa państwa polskiego jest tam gdzie należy. Do rangi wyjątkowych podnosi uroczystości, które naprawdę na to zasługują. Poczynając od tego co sam przeżywałem jako współorganizator, czyli 1 marca na Placu im. Józefa Piłsudskiego, uroczystości Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Spędzaliśmy ten czas właśnie w towarzystwie pana prezydenta i najwyższych władz państwowych. Co ważne, w organizację i przeżywanie tego święta spontanicznie włączyły się setki tysięcy Polaków w całym kraju. Szczególnie wzruszającym momentem były właśnie uroczyste pogrzeby rotmistrza Witolda Pileckiego, a także Feliksa Selmanowicza „Zagończyka” i Danuty Siedzikówny „Inki”. Obecność najważniejszych osób w Polsce to hołd dla tych osób, które autentycznie wpisały się w polskie dzieje i dlatego należy im się wieczna pamięć. Między innymi dzięki nim wciąż jesteśmy wspólnotą narodową.
Uroczystości patriotycznych nie brakowało też na polskiej Wileńszczyźnie. To chyba swego rodzaju łyżka dziegciu dla polityków rządzącej prawicy. Czy zrobiliście wystarczająco dużo dla naszych rodaków mieszkających na Wschodzie?
Tak jak mówiłem, są działania głośne i ciche. W tej sferze działań cichych mam nadzieje, że pozostanie też ślad mojej działalności tam na Wileńszczyźnie i mam nadzieję, że dobrze służyłem polskiej sprawie. Ale w sprawach głośnych, tych najbardziej widocznych, czyli przede wszystkim w kwestii kondycji polskości na Wileńszczyźnie, to wielu sukcesów nie mamy. Choć ze względu na to, że ludzie „dobrej zmianie” nie tylko deklarują chęć podtrzymywania polskości na świecie, ale są też w tym wiarygodni, to sam ten fakt podniósł jakoś naszych rodaków i mają oni świadomość, że w Polsce jest wyciągnięta ku nim ręka i nie jest ona poddana szantażom, że relacja z Polakami na Wschodzie służy innym politycznym celom niż ten, że chcemy autentycznie naszym rodakom pomóc. Od przyszłego roku komisja, w której zasiadam, będzie się zajmować przekazywaniem pieniędzy na potrzeby szkół polskich, czyli polskich dzieci i młodzieży, by mogli się w tej polskości wychowywać. To dla nas priorytet. Inwestujemy w przyszłość, by żyjący tam młodzi ludzie nie oderwali się do swoich korzeni.
Za nami rok terroru i niepokoju w Europie, które wynikały z tego kto na Stary Kontynent dotarł. Obawia się Pan, że Polska też może stać się areną krwawych wydarzeń?
Gilbert Keith Chesterton, wybitny pisarz katolicki pisał w 1927 roku, że gdyby Polska nie wróciła na mapy, to chrześcijaństwo by w Europie upadło. Dzięki powrotowi Polski inne narody chrześcijańskie nadal istnieją.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320826-nasz-wywiad-prof-zaryn-jestesmy-potrzebni-swiatu-i-europie-pis-wprowadzilo-przez-ten-rok-nowa-jakosc-do-zycia-publicznego