Opozycja proponuje nam „powrót do liberum veto, bo przecież mównicę zablokować może także jeden poseł”, kwituje „protest” grupy sejmitów Jacek Karnowski. I pyta:
Kim trzeba być, żeby demolować Polakom święta Bożego Narodzenia w imię walki o sprawy co najwyżej formalne?
Pytanie ze wszech miar uzasadnione, przy czym mój redakcyjny kolega zaczął swój komentarz od komplementu, użył bowiem określenia: „opozycja”. Jak dla mnie nie jest to opozycja, która wnosi coś konstruktywnego w dyskursie politycznym w naszym kraju lecz pospolite warcholstwo. I ja nie znajduję żadnego uzasadnienia dla tak drastycznego łamania zasad funkcjonowania parlamentaryzmu i demokracji. Tak, mamy „opozycję antydemokratyczną”, która w swych akcjach posuwa się do wichrzenia, do prowokacji, podżegania tłumów przeciw władzy, czyli… - do „łamania prawa”, jak nazwał rzecz po imieniu były premier, prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Co chcą przez to osiągnąć zjednoczone w tym amoku PO i Nowoczesna, z podczepioną do nich lewicą, postkomunistami, oraz byłymi esbekami, ubekami i kim tam jeszcze na pozaparlamentarnych zbiórkach? Zamęt i destabilizację państwa, która być może utoruje im drogę do odbicia władzy. Nie utoruje, ale w swym zaślepieniu i oderwaniu od rzeczywistości warchołom wydaje się, że porwą tłumy, że obywatele ujmą się za tymi, którzy deptali kiedyś latami podstawowe prawa człowieka w naszym kraju, a dziś bezwstydnie skarżą się do mikrofonów podczas „manifestacji”, że „nie wyżyją za dwa tysiące złotych”…
Kim trzeba być, żeby demolować Polakom święta Bożego Narodzenia w imię walki o sprawy co najwyżej formalne?
—powtórzę jeszcze raz za Jackiem Karnowskim i poszerzę to pytanie od siebie:
Dlaczego to robią, czemu psują sobie, swym rodzinom i nam wszystkim te najświętsze ze świąt w polskiej tradycji?
Tak, to jest sianie zamętu, polityczne wichrzycielstwo i pospolite awanturnictwo. Przykra to konstatacja, którą tzw. opozycja sama sobie „wywalcza” w ławach parlamentu, na sejmowych korytarzach, w mediach i na ulicach. Taki jest jej twórczy wkład, że wspomnę jedno z najbardziej zakłamanych haseł Polski tzw. Ludowej, „aby Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej”… Było jeszcze jedno: „Naród z partią, partia z narodem”…, że niby była to władza niezastąpiona, a przede wszystkim chciana. Jest w tym pewne podobieństwo do obecnej sytuacji: Platformie tzw. Obywatelskiej, która sama sprzeniewierzyła się obywatelom i została przez nich pozbawiona władzy w demokratycznych wyborach, oraz jej mutantowi - Nowoczesnej też się wydaje, że są jedynie uprawnione do rządzenia w Polsce, niezastąpione, a przede wszystkim chciane. I rosną nam nowi „politycy” płci obojga, nowe fotelowe kombatantki i kambatanci, na wzór tych styropianowych sprzed lat, tej prawdziwej opozycji, która nie mogła sobie zamówić pizzy z dostawą na miejsce, która ryzykowała własnym zdrowiem i życiem w prawdziwej walce o to, żeby dziś Schetyno- i Petru-podobni mogli bezkarnie głosić swoje absurdy o państwie „faszystowskim” i bezkarnie organizować swoje akcje, jak blokada Sejmu właśnie. Do głów im nawet nie przyjdzie własna śmieszność, co stałoby się z nimi, gdyby rzeczywiście żyli w totalitarnym państwie…
Co dziś ryzykuje tzw. opozycja? Co najwyżej pogrążanie się w tej żenujacej śmieszności w oczach społeczeństwa.
Nie mogę pozwolić na polityczną hucpę…
—mówi pierwszy hucpiarz z PO Grzegorz Schetyna, który zapowiedział w studiu Radia Zet, że wprawdzie „ma obowiązki domowe, ale przymierza się, żeby być w pierwszy dzień świąt (dopisek mój: w Sejmie)”. Zastrzegł przy tym, co widać uznał za konieczne, że „nie jest oszołomem” i poskarżył na trudy, z jakimi borykaja się jego protestujące koleżanki i koledzy:
Nie jest proste. Śpimy na poskładanych krzesłach lub na podłodze, ale to jest życie…. Sprawa jest poważniejsza, niż dyskomfort kilkudziesięciu osób co noc.
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Opozycja proponuje nam „powrót do liberum veto, bo przecież mównicę zablokować może także jeden poseł”, kwituje „protest” grupy sejmitów Jacek Karnowski. I pyta:
Kim trzeba być, żeby demolować Polakom święta Bożego Narodzenia w imię walki o sprawy co najwyżej formalne?
Pytanie ze wszech miar uzasadnione, przy czym mój redakcyjny kolega zaczął swój komentarz od komplementu, użył bowiem określenia: „opozycja”. Jak dla mnie nie jest to opozycja, która wnosi coś konstruktywnego w dyskursie politycznym w naszym kraju lecz pospolite warcholstwo. I ja nie znajduję żadnego uzasadnienia dla tak drastycznego łamania zasad funkcjonowania parlamentaryzmu i demokracji. Tak, mamy „opozycję antydemokratyczną”, która w swych akcjach posuwa się do wichrzenia, do prowokacji, podżegania tłumów przeciw władzy, czyli… - do „łamania prawa”, jak nazwał rzecz po imieniu były premier, prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Co chcą przez to osiągnąć zjednoczone w tym amoku PO i Nowoczesna, z podczepioną do nich lewicą, postkomunistami, oraz byłymi esbekami, ubekami i kim tam jeszcze na pozaparlamentarnych zbiórkach? Zamęt i destabilizację państwa, która być może utoruje im drogę do odbicia władzy. Nie utoruje, ale w swym zaślepieniu i oderwaniu od rzeczywistości warchołom wydaje się, że porwą tłumy, że obywatele ujmą się za tymi, którzy deptali kiedyś latami podstawowe prawa człowieka w naszym kraju, a dziś bezwstydnie skarżą się do mikrofonów podczas „manifestacji”, że „nie wyżyją za dwa tysiące złotych”…
Kim trzeba być, żeby demolować Polakom święta Bożego Narodzenia w imię walki o sprawy co najwyżej formalne?
—powtórzę jeszcze raz za Jackiem Karnowskim i poszerzę to pytanie od siebie:
Dlaczego to robią, czemu psują sobie, swym rodzinom i nam wszystkim te najświętsze ze świąt w polskiej tradycji?
Tak, to jest sianie zamętu, polityczne wichrzycielstwo i pospolite awanturnictwo. Przykra to konstatacja, którą tzw. opozycja sama sobie „wywalcza” w ławach parlamentu, na sejmowych korytarzach, w mediach i na ulicach. Taki jest jej twórczy wkład, że wspomnę jedno z najbardziej zakłamanych haseł Polski tzw. Ludowej, „aby Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej”… Było jeszcze jedno: „Naród z partią, partia z narodem”…, że niby była to władza niezastąpiona, a przede wszystkim chciana. Jest w tym pewne podobieństwo do obecnej sytuacji: Platformie tzw. Obywatelskiej, która sama sprzeniewierzyła się obywatelom i została przez nich pozbawiona władzy w demokratycznych wyborach, oraz jej mutantowi - Nowoczesnej też się wydaje, że są jedynie uprawnione do rządzenia w Polsce, niezastąpione, a przede wszystkim chciane. I rosną nam nowi „politycy” płci obojga, nowe fotelowe kombatantki i kambatanci, na wzór tych styropianowych sprzed lat, tej prawdziwej opozycji, która nie mogła sobie zamówić pizzy z dostawą na miejsce, która ryzykowała własnym zdrowiem i życiem w prawdziwej walce o to, żeby dziś Schetyno- i Petru-podobni mogli bezkarnie głosić swoje absurdy o państwie „faszystowskim” i bezkarnie organizować swoje akcje, jak blokada Sejmu właśnie. Do głów im nawet nie przyjdzie własna śmieszność, co stałoby się z nimi, gdyby rzeczywiście żyli w totalitarnym państwie…
Co dziś ryzykuje tzw. opozycja? Co najwyżej pogrążanie się w tej żenujacej śmieszności w oczach społeczeństwa.
Nie mogę pozwolić na polityczną hucpę…
—mówi pierwszy hucpiarz z PO Grzegorz Schetyna, który zapowiedział w studiu Radia Zet, że wprawdzie „ma obowiązki domowe, ale przymierza się, żeby być w pierwszy dzień świąt (dopisek mój: w Sejmie)”. Zastrzegł przy tym, co widać uznał za konieczne, że „nie jest oszołomem” i poskarżył na trudy, z jakimi borykaja się jego protestujące koleżanki i koledzy:
Nie jest proste. Śpimy na poskładanych krzesłach lub na podłodze, ale to jest życie…. Sprawa jest poważniejsza, niż dyskomfort kilkudziesięciu osób co noc.
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320802-fotelowi-kombatanci-nowatorska-szopka-bozonarodzeniowa-w-sejmie-wesolych-swiat