Po zakończeniu kadencji przez Andrzeja Rzeplińskiego niektórzy znani z zaangażowania politycznego sędziowie zaczęli zapowiadać „bojkot” przyszłych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Powołują się przy tym na niezawisłość sędziowską oraz art. 8 ust. 2 ustawy zasadniczej, stanowiący o tym, że Konstytucję RP stosuje się bezpośrednio. Jednocześnie, mimo że wprost o tym nie mówią, politycy-sędziowie swoimi twierdzeniami odbierają moc prawną niektórym orzeczeniom Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Co ciekawe, jeszcze niedawno te same osoby podnosiły, że wyroki TK bezwzględnie wiążą wszystkich, zaś prawidłowość zastosowanej procedury lub składu orzekającego nie podlega niczyjej kontroli. Żaden organ, jak jeszcze niedawno twierdzili, miał nie mieć uprawnień do oceniania orzeczeń Trybunału. Wszystko, co wydaje Trybunał Konstytucyjny, niezależnie od obowiązujących przepisów, było dla osób obecnie zapowiadających „bojkot” powszechnie obowiązującym wyrokiem.
Dzisiaj okazuje się, że pogląd ten dotyczył wyłącznie Trybunału kierowanego przez Andrzeja Rzeplińskiego, zaś nie dotyczy TK pod kierownictwem Julii Przyłębskiej. W związku ze zmianą prezesa na osobę, której wspomniani politycy-sędziowie nie lubią, głoszone przez nich do tezy o bezwzględnej supremacji TK stały się nieaktualne.
Tymczasem z punktu widzenia obowiązującej Konstytucji sprawa jest jasna. Oczywiście nie wszystko, co w dowolnych okolicznościach wydałby z siebie TK, jest orzeczeniem konstytucyjnym. Rozstrzygnięcia wydawane w okresie prezesury Rzeplińskiego w sprzeczności z Konstytucją i ustawą nie podlegały ogłoszeniu w dzienniku urzędowym, bo nie wydawał ich uprawniony organ w odpowiedniej procedurze.
Dyskusja na temat tego, co jest, a co nie jest orzeczeniem TK, kończy się jednak w momencie ogłoszenia wyroku w odpowiednim dzienniku urzędowym. Przez tę czynność orzeczenie wprowadzane jest do obrotu prawnego i wywołuje skutki prawne. Stanowi o tym art. 190 ust. 3 Konstytucji RP, zgodnie z którym wyrok TK co do zasady wchodzi w życie w momencie ogłoszenia. „Publikacja”, jak publicystycznie nazywano czynność ogłaszania, wprowadza rozstrzygnięcie do systemu prawnego.
Inny przepis Konstytucji, art. 190 ust. 1, mówi że orzeczenia Trybunału „mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne”. Owa „ostateczność” dotyczy orzeczenia w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc takiego, które „weszło w życie” (wspomniany art. 190 ust. 3), czyli zostało wydane przez TK a następnie ogłoszone w odpowiednim dzienniku urzędowym. Podobnie jest z aktami prawnymi – ustawa bez ogłoszenia jej w Dzienniku Ustaw nie jest ustawą w pełni tego słowa znaczeniu i nie może samoistnie, bez „publikacji”, zacząć wywoływać skutków prawnych.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po zakończeniu kadencji przez Andrzeja Rzeplińskiego niektórzy znani z zaangażowania politycznego sędziowie zaczęli zapowiadać „bojkot” przyszłych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Powołują się przy tym na niezawisłość sędziowską oraz art. 8 ust. 2 ustawy zasadniczej, stanowiący o tym, że Konstytucję RP stosuje się bezpośrednio. Jednocześnie, mimo że wprost o tym nie mówią, politycy-sędziowie swoimi twierdzeniami odbierają moc prawną niektórym orzeczeniom Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Co ciekawe, jeszcze niedawno te same osoby podnosiły, że wyroki TK bezwzględnie wiążą wszystkich, zaś prawidłowość zastosowanej procedury lub składu orzekającego nie podlega niczyjej kontroli. Żaden organ, jak jeszcze niedawno twierdzili, miał nie mieć uprawnień do oceniania orzeczeń Trybunału. Wszystko, co wydaje Trybunał Konstytucyjny, niezależnie od obowiązujących przepisów, było dla osób obecnie zapowiadających „bojkot” powszechnie obowiązującym wyrokiem.
Dzisiaj okazuje się, że pogląd ten dotyczył wyłącznie Trybunału kierowanego przez Andrzeja Rzeplińskiego, zaś nie dotyczy TK pod kierownictwem Julii Przyłębskiej. W związku ze zmianą prezesa na osobę, której wspomniani politycy-sędziowie nie lubią, głoszone przez nich do tezy o bezwzględnej supremacji TK stały się nieaktualne.
Tymczasem z punktu widzenia obowiązującej Konstytucji sprawa jest jasna. Oczywiście nie wszystko, co w dowolnych okolicznościach wydałby z siebie TK, jest orzeczeniem konstytucyjnym. Rozstrzygnięcia wydawane w okresie prezesury Rzeplińskiego w sprzeczności z Konstytucją i ustawą nie podlegały ogłoszeniu w dzienniku urzędowym, bo nie wydawał ich uprawniony organ w odpowiedniej procedurze.
Dyskusja na temat tego, co jest, a co nie jest orzeczeniem TK, kończy się jednak w momencie ogłoszenia wyroku w odpowiednim dzienniku urzędowym. Przez tę czynność orzeczenie wprowadzane jest do obrotu prawnego i wywołuje skutki prawne. Stanowi o tym art. 190 ust. 3 Konstytucji RP, zgodnie z którym wyrok TK co do zasady wchodzi w życie w momencie ogłoszenia. „Publikacja”, jak publicystycznie nazywano czynność ogłaszania, wprowadza rozstrzygnięcie do systemu prawnego.
Inny przepis Konstytucji, art. 190 ust. 1, mówi że orzeczenia Trybunału „mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne”. Owa „ostateczność” dotyczy orzeczenia w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc takiego, które „weszło w życie” (wspomniany art. 190 ust. 3), czyli zostało wydane przez TK a następnie ogłoszone w odpowiednim dzienniku urzędowym. Podobnie jest z aktami prawnymi – ustawa bez ogłoszenia jej w Dzienniku Ustaw nie jest ustawą w pełni tego słowa znaczeniu i nie może samoistnie, bez „publikacji”, zacząć wywoływać skutków prawnych.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320699-sedziowie-bezprawnie-wzywajacy-do-bojkotu-orzeczen-tk-tym-samym-odbieraja-moc-prawna-wyrokom-nsa
Używasz przestarzałej wersji przeglądarki Internet Explorer posiadającej ograniczoną funkcjonalność i luki bezpieczeństwa. Tracisz możliwość skorzystania z pełnych możliwości serwisu.
Zaktualizuj przeglądarkę lub skorzystaj z alternatywnej.
Komentarze
Liczba komentarzy: 19