**Zachwyt, podziw, afirmacja – wszystko to przebija z każdej wypowiedzi ks. Alfreda Wierzbickiego na temat Andrzeja Rzeplińskiego. Widać, że były prezes TK jest dla lubelskiego profesora wybitnym autorytetem. Dał temu wyraz w płomiennej homilii** wygłoszonej podczas Mszy świętej na zakończenie kadencji prezesa TK, która odprawiono 19 grudnia, w kościele oo. dominikanów przy ul. Freta w Warszawie.
Przychodzimy na dzisiejszą Mszę świętą z uczuciami wdzięczności i szacunku dla Pana Profesora Andrzeja Rzeplińskiego, w dniu w którym kończy on kadencję sędziego i prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Gromadzimy się w kręgu wspólnoty kościelnej, do której Pan Profesor należy. Warto przypomnieć, że jest on kawalerem najwyższego orderu papieskiego dla świeckich, jest członkiem Archikatedralnej Konfraterni Literackiej. Nie sposób w tym miejscu wymienić wszystkich zasług Profesora Andrzeja Rzeplińskiego, jako etyk ograniczę się do wyrazów uznania za jego wieloletnie działania na rzecz zniesienia kary śmierci
— mówił ks. Wierzbicki. Przywoływał nauczanie Jana Pawła II, jego troskę o wolność i demokrację, które jednoznacznie wykorzystywał do oceny bieżącej sytuacji politycznej.
Przychodzimy także z uczuciami niepokoju i troski o Polskę. Gdy odczuwamy głęboką niepewność o trwałość osiągnięć młodej polskiej demokracji, gdy na ulice – tu w Warszawie i w innych miastach naszego kraju – wychodzą w grudniowe mroźne noce i mgliste dni tysiące obywateli protestujących przeciw groźbie autorytaryzmu, nie zapominamy o modlitwie. Bardziej niż kiedykolwiek potrzebne jest nam teraz światło adwentu i uśmiech czułego Boga, czuwającego nad każdymi narodzinami. Nad narodzinami dzieci wszędzie na świecie – „w Aleppo i Łodzi”, jak słyszymy w najnowszej, powstałej kilka dni temu polskiej kolędzie. Nad narodzinami dziecka, będącego owocem zbiorowego obowiązku i zbiorowej troski. Dzieckiem tym jest Ojczyzna – starsza od nas wszystkich i jednocześnie dziecko naszych myśli i czynów
— ciągnął ks. Alfred Wierzbicki, nawiązując do powstałej niedawno piosenki Grzegorza Turnaua „Kolęda tęczowego Boga”.
Manifestacje KOD będą miały co śpiewać podczas świątecznych protestów, którymi zburzą pokój tych, którzy chcieliby w pokoju przeżywać święta Narodzenia Chrystusa. Wygląda na to, że ks. Wierzbicki chętnie do nich dołączy. Jeśli posłuchać dalszej części kazania, widać że sprawa Trybunału Konstytucyjnego jest dla niego wiodącą troską obecnego Adwentu.
Od roku mamy do czynienia nie tylko ze sporem o etyczny sens poszczególnych ustaw, lecz chodzi o sam etos demokracji. To nie jest już spór partyjny, ani spór światopoglądowy. Systematycznie niszczy się instytucje i obyczaje, dzięki którym może toczyć się sam spór. Gdy niszczy się zdolność rozpoznawania prawdy w życiu publicznym, niszczy się etyczną treść demokracji, przeobraża się ona w swe przeciwieństwo
— mówi etyk. I choć część jego wypowiedzi ma sens, choć na poziomie ogólnym trudno się z nimi nie zgodzić, to na poziomie szczegółów, odczytania definicji w konkrecie, widać że mocno się gubi. Mówi, że demokracja potrzebuje autorytetów, ludzi mądrych i odważnych, a chwilę później ujawnia jak te autorytety rozumie, jak odnajduje je w konkrecie.
Możemy mówić o szczęściu, że w obecnym momencie polskich dziejów mamy Profesora Andrzeja Rzeplińskiego. (…) Pragniemy wyrazić Panu wdzięczność za pełną godności, determinacji i zarazem gotowości do dialogu, obronę Konstytucji Rzeczypospolitej
— mówi uroczyście ks. Wierzbicki, zapewniając Rzeplińskiego o modlitwie.
Opozycja ma swój własny Kościół. Zewnętrzna szata katolicyzmu ma sankcjonować najbardziej liberalne, a często i lewicowe czy wręcz antykatolickie działania. Dyżurni księża skrojeni pod liberalno-lewicową tezę mają pomagać w rozkręcaniu potężnej machiny, która od lat służy przebudowie myślenia Polaków. Pseudokatolicki „Tygodnik Powszechny”, „Więź” czy inne pisma tzw. Kościoła otwartego mogą pochwalić się w tej kwestii olbrzymim dorobkiem. Dlaczego w te działania włączają się kolejni księża? Dlaczego tak aktywnie współpracuje ks. prof. Alfred Wierzbicki? Jako etyk powinien przecież mieć doskonale wypracowaną zdolność odróżniania prawdy od kłamstwa, dobra od zła. Dlaczego więc staje po niewłaściwej stronie? Mam nadzieję, że przynajmniej samemu sobie potrafi uczciwie na te pytania odpowiedzieć. Jako jego była studentka, życzę mu na te święta narodzenia Boga. Niekoniecznie tęczowego. Prawdziwego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
**Zachwyt, podziw, afirmacja – wszystko to przebija z każdej wypowiedzi ks. Alfreda Wierzbickiego na temat Andrzeja Rzeplińskiego. Widać, że były prezes TK jest dla lubelskiego profesora wybitnym autorytetem. Dał temu wyraz w płomiennej homilii** wygłoszonej podczas Mszy świętej na zakończenie kadencji prezesa TK, która odprawiono 19 grudnia, w kościele oo. dominikanów przy ul. Freta w Warszawie.
Przychodzimy na dzisiejszą Mszę świętą z uczuciami wdzięczności i szacunku dla Pana Profesora Andrzeja Rzeplińskiego, w dniu w którym kończy on kadencję sędziego i prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Gromadzimy się w kręgu wspólnoty kościelnej, do której Pan Profesor należy. Warto przypomnieć, że jest on kawalerem najwyższego orderu papieskiego dla świeckich, jest członkiem Archikatedralnej Konfraterni Literackiej. Nie sposób w tym miejscu wymienić wszystkich zasług Profesora Andrzeja Rzeplińskiego, jako etyk ograniczę się do wyrazów uznania za jego wieloletnie działania na rzecz zniesienia kary śmierci
— mówił ks. Wierzbicki. Przywoływał nauczanie Jana Pawła II, jego troskę o wolność i demokrację, które jednoznacznie wykorzystywał do oceny bieżącej sytuacji politycznej.
Przychodzimy także z uczuciami niepokoju i troski o Polskę. Gdy odczuwamy głęboką niepewność o trwałość osiągnięć młodej polskiej demokracji, gdy na ulice – tu w Warszawie i w innych miastach naszego kraju – wychodzą w grudniowe mroźne noce i mgliste dni tysiące obywateli protestujących przeciw groźbie autorytaryzmu, nie zapominamy o modlitwie. Bardziej niż kiedykolwiek potrzebne jest nam teraz światło adwentu i uśmiech czułego Boga, czuwającego nad każdymi narodzinami. Nad narodzinami dzieci wszędzie na świecie – „w Aleppo i Łodzi”, jak słyszymy w najnowszej, powstałej kilka dni temu polskiej kolędzie. Nad narodzinami dziecka, będącego owocem zbiorowego obowiązku i zbiorowej troski. Dzieckiem tym jest Ojczyzna – starsza od nas wszystkich i jednocześnie dziecko naszych myśli i czynów
— ciągnął ks. Alfred Wierzbicki, nawiązując do powstałej niedawno piosenki Grzegorza Turnaua „Kolęda tęczowego Boga”.
Manifestacje KOD będą miały co śpiewać podczas świątecznych protestów, którymi zburzą pokój tych, którzy chcieliby w pokoju przeżywać święta Narodzenia Chrystusa. Wygląda na to, że ks. Wierzbicki chętnie do nich dołączy. Jeśli posłuchać dalszej części kazania, widać że sprawa Trybunału Konstytucyjnego jest dla niego wiodącą troską obecnego Adwentu.
Od roku mamy do czynienia nie tylko ze sporem o etyczny sens poszczególnych ustaw, lecz chodzi o sam etos demokracji. To nie jest już spór partyjny, ani spór światopoglądowy. Systematycznie niszczy się instytucje i obyczaje, dzięki którym może toczyć się sam spór. Gdy niszczy się zdolność rozpoznawania prawdy w życiu publicznym, niszczy się etyczną treść demokracji, przeobraża się ona w swe przeciwieństwo
— mówi etyk. I choć część jego wypowiedzi ma sens, choć na poziomie ogólnym trudno się z nimi nie zgodzić, to na poziomie szczegółów, odczytania definicji w konkrecie, widać że mocno się gubi. Mówi, że demokracja potrzebuje autorytetów, ludzi mądrych i odważnych, a chwilę później ujawnia jak te autorytety rozumie, jak odnajduje je w konkrecie.
Możemy mówić o szczęściu, że w obecnym momencie polskich dziejów mamy Profesora Andrzeja Rzeplińskiego. (…) Pragniemy wyrazić Panu wdzięczność za pełną godności, determinacji i zarazem gotowości do dialogu, obronę Konstytucji Rzeczypospolitej
— mówi uroczyście ks. Wierzbicki, zapewniając Rzeplińskiego o modlitwie.
Opozycja ma swój własny Kościół. Zewnętrzna szata katolicyzmu ma sankcjonować najbardziej liberalne, a często i lewicowe czy wręcz antykatolickie działania. Dyżurni księża skrojeni pod liberalno-lewicową tezę mają pomagać w rozkręcaniu potężnej machiny, która od lat służy przebudowie myślenia Polaków. Pseudokatolicki „Tygodnik Powszechny”, „Więź” czy inne pisma tzw. Kościoła otwartego mogą pochwalić się w tej kwestii olbrzymim dorobkiem. Dlaczego w te działania włączają się kolejni księża? Dlaczego tak aktywnie współpracuje ks. prof. Alfred Wierzbicki? Jako etyk powinien przecież mieć doskonale wypracowaną zdolność odróżniania prawdy od kłamstwa, dobra od zła. Dlaczego więc staje po niewłaściwej stronie? Mam nadzieję, że przynajmniej samemu sobie potrafi uczciwie na te pytania odpowiedzieć. Jako jego była studentka, życzę mu na te święta narodzenia Boga. Niekoniecznie tęczowego. Prawdziwego.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320643-rzeplinski-jest-obronca-demokracji-a-kosciol-wyszedl-na-glupka-popierajac-pis-polski-majdan-dorobil-sie-kaplanow-wlasnego-kosciola-czy-ks-wierzbicki-wie-co-robi?strona=2