Czy Angela Merkel i posłowie Bundestagu mają na rękach krew? Dedeerowska aktywistka bynajmniej nie jest nowym Adolfem Hitlerem. Jest sobą. Jak stwierdził Donald Trump, systematycznie doprowadza Niemcy do katastrofy.
Donald Trump potwierdził właśnie zaakceptowanie tak zwanych soft tortures, czyli takich tortur, które nie przynosząc ubytku na zdrowiu mogą prowadzić do wydobycia odpowiednich zeznań. Oto reakcja na zamordowanie 12 osób na świątecznym berlińskim jarmarku i poranienia blisko 50 osób. Reakcja konkretna stosownym wyzwaniem dla sponsorów terroryzmu. A jaki jest w tym wszystkim udział Angeli Merkel i znaczącej części niemieckiego Bundestagu? Wydawałoby się żaden. Posłowie uczcili przecież pamięć ofiar chwilą milczenia. I rozjechali się do sklepów celem porobienia świątecznych zakupów.
Powiedziałbym nawet, że berliński mord to wewnętrzna sprawa Niemców. Ale tam polała się polska krew i tej sprawy nie da się zbyć milczeniem. Śmierć Łukasza z Rożnowa, to nie śmierć, jak chciałoby wielu, śmierć przypadkowa. To wynik prowadzonej przez byłą aktywistkę NRD, a obecnie kanclerz, Angelę Merkel i tychże posłów z Bundestagu.
Henryk Skwarczyński - brat mojego ojca Zdzisława - miał 19 lat, kiedy jako harcerz stanął z bronią w ręku w obronie Warszawy. Po upadku stolicy przystąpił do konspiracji. Aresztowany i torturowany na Pawiaku nie wydał swoich kolegów z harcerstwa. Przewieziono go do Mauthausen i w wieku 20 lat rozstrzelano w listopadzie 1940 roku w tak zwanej egzekucji warszawiaków. Ciała nikt rodzinie nie zwrócił. Ojciec wystawił później Henrykowi fikcyjny grób na łódzkim cmentarzu.
Henryka bynajmniej nie zamordował osobiście Adolf Hitler. Ale zamordowała go polityka przez niego prowadzona. Politycy w takich przypadkach mają najczęściej czyste ręce. Oni jedynie sprawę pilotują. Nie inaczej ma się z Merkel i kompanami z Bundestagu. Nie nakłaniają do zabijania. Ale też los takich jak Łukasz z Rożnowa nic ich nie interesuje. Ot, minuta ciszy dla ofiar. Że Adolf Hitler na to nie wpadł! Ale niektórzy jego skazani w Norymberdze kompani, tak. Dla przykładu Kaltenbrunner przepraszał za ofiary i kajał się. Nie uchroniło go to od stryczka, bo Amerykanie w tamtym pokoleniu mieli za sobą doświadczenie oglądanych i wyzwalanych przez nich obozów koncentracyjnych. Ernsta Kaltenbrunnera powieszono, ale już za jego krajanem z Austrii Eichmannem musiano się naganiać, żeby ostatecznie wyciszyli go Izraelczycy w roku 1962. Czy obaj wiedzieli o jakimś Henryku Skwarczyńskim z Warszawy? Wolne żarty. Tyle dokładnie ile posłowie Bundestagu na temat Łukasza z Rożnowa.
Obecnie obozów koncentracyjnych nie ma. Ale nie o nich tutaj. Pomiędzy 20 letnim Henrykiem zamordowanym w Mauthausen, a śmiercią Łukasza jest pewna symboliczna nić utkana przez polityków, którzy będą się zasłaniać minutą “ciszy” i z apetytem podjadanym na święta kriststollen. Łukasz nie zobaczy się już nigdy z synem. Ani żoną. Ale przecież ta śmierć Polaka, to efekt pewnej polityki, a nie przypadkowa śmierć, jaka bywa wynikiem podobnych tragedii.
W roku 1990 mieszkałem w Monachium. Przyjechała tam moja Mama. Widzieliśmy się po raz pierwszy od blisko 10 latach. Ojca nigdy nie zobaczyłem. Zmarł jako bezimienna ofiara Czarnobyla - kłopoty z krążeniem - w roku 1987. Chciałem zabrać Mamę do Mauthausen. Potrzebna wtedy jednak była austriacka wiza. Ja miałem paszport amerykański, więc jej nie potrzebowałem. Poszedłem do austriackiego konsulatu, znajdującego się zresztą niedaleko od miejsca w którym mieszkaliśmy. Stanąłem w kolejce. Ostatecznie dotarłem do okienka. Urzędnik w moim wieku przyjmując papiery zapytał o cel wizyty. Powiedziałem: Mauthausen. Wtedy zwracając się do mnie z ironicznym uśmiechem powiedział, “aber nach Dachau is … no, do Dachau byłoby bliżej. Wyskoczyłem z kolejki i zacząłem wykrzykiwać po angielsku i po niemiecku słowa, które dla tegoż urzędnika komplementem nie były. Wezwano policję. Nie mogli założyć mi kajdanków, bo byłem obywatelem kraju, który w XX wieku dwukrotnie przywoływał Niemców do porządku.
Przy innej okazji, jak się to skończyło. Tak, czy inaczej mama nigdy do Mauthausen nie pojechała. Teraz żona Łukasza będzie mogła odebrać ciało męża bez przeszkód. Ale logika tych zdarzeń sprzed lat i tego, co stało się w Berlinie, nie daje spokoju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320373-dwie-ofiary-niemieckiej-polityki-w-dwoch-odmiennych-kontekstach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.