Narracja wyraźnie zaczyna się zmieniać. Zamiast pogróżek o końcu PiS, Szydło, Kaczyńskiego, o wyrzucaniu pisowców z okien, o uniemożliwieniu im wyjścia z Sejmu i poruszania się po kraju, o wściekłym ludzie, który już po nich idzie, pojawia się pełne zdziwienia pytanie: ale o co chodzi? Nic się przecież nie zdarzyło. Ot, na spacer sobie Platforma z esbekami wyszli. W Faktach TVN widzimy więc policję na ulicach, słyszymy zdziwione pytanie z jakiej okazji. Obrazki zadymy i agresji, którymi epatowano do wczoraj, już najwyraźniej wygumkowano.
Kiedy dziś na Twitterze stwierdziłem:
Ten krzyk o policjantów wokół Sejmu jest zrozumiały. Plan wprowadzenia bojówek do środka i zrobienia Majdanu rozszyfrowany i zablokowany
Odpowiedziały mi szyderstwa. Najbardziej typowe:
A co jeżeli bojówki KOD zostaną wprowadzone do Sejmu drogą podziemną przez Ludzi Kraby?
Skomentowałem to tak:
Typowe. Byłoby zabawne, gdyby nie przemoc przed Sejmem, ataki na reporterów, wezwania do krwawego majdanu i wściekli esbecy wokół. To są fakty.
Ale przecież nie wszystkie. Strona zmierzająca do siłowego przesilenia władzy z jednej strony stara się uśpić czujność obozu zmiany (określenie „ciamajdan”, negowanie próby przesilenia), ale z drugiej utrzymuje w gotowości podstawowe elementy mogące posłużyć do zbudowania czegoś na kształt majdanu w gmachu Sejmu. W środku siedzą bowiem ci, którzy w każdej chwili mogą otworzyć drzwi bojówkom, a na zewnątrz stoją ci (Antifa, esbecy), którzy mogą tam wejść i rozpocząć okupację płonącymi oponami i barykadami.
I ten stan, pod różnymi pretekstami, ma być celowo przedłużany. Grzegorz Schetyna właśnie ogłosił, że będą okupowali salę plenarną Sejmu do 11 stycznia. W mojej ocenie możliwe, że i dłużej. Liczą na złapanie okazji do kontry, mają nadzieję iż strona rządowa odpuści i zaniecha środków ostrożności. Trzeba zdawać sobie sprawę, że opozycja nie może teraz odpuścić. W tej próbie przejęcia władzy rzucono do akcji zbyt wiele i jest ona dla opozycji zbyt kosztowna by szybko odpuścić.
Stanięto ramię w ramię z najgorszymi komunistami.
Użyto przemocy wobec posłów PiS.
Wielokrotnie brutalnie atakowano reporterów TVP.
Blokowano parlament.
Skompromitowano co najmniej dwa ośrodki medialne dotychczas uchodzące za w miarę neutralne.
Inne zaangażowano do manipulacji w tej skali, że coraz głośniej słychać pytania o to, czy działają zgodnie z prawem.
Otwarcie wzywano do udziału w „zamachu stanu”, który „zaczyna się teraz!”.
Zorganizowano prowokacje polegające na udawaniu rannego.
Kłamano o użyciu przez policję gazu łzawiącego.
Uruchomiono zagraniczne media, Parlament Europejski, ściągnięto Tuska.
Użyto języka, który miał zredukować obóz zmiany popierany przez miliony Polaków do jakiejś junty.
I choć faktem jest, że jak na razie organizatorzy tej akcji przegrywają, to radziłbym ludziom prawym nie zapominać, że właśnie przed chwilą siłowo chciano anulować wynik wyborów z roku 2015. To była próba puczu. Próba może żałosna w skutkach, ale śmiertelnie poważna i wcale nie zakończona.
Rechot jaki próbują narzucać te same ośrodki medialne, które kilkanaście godzin temu donosiły iż wściekły naród powstał, jest tylko próbą zacierania śladów. Naprawdę, powinniśmy być mądrzejsi.
Powtórka nie jest wykluczona. Chyba każdy się przekonał, że pod byle pretekstem, dosłownie w kilka godzin, ta medialno-polityczna machina medialna jest w stanie wywołać ogromny skok napięcia i podjąć próbę użycia siły.
Bez względu na koszty. Bo oni dłużej nie mogą już czekać.
PS. Polecam Państwu na święta specjalne, bardzo ciekawe, wydanie tygodnika „w Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320310-radzilbym-sie-nie-smiac-ta-proba-puczu-byla-smiertelnie-powazna-choc-wyraznie-slabnie-to-jeszcze-sie-nie-skonczyla