Andrzej Halicki (PO) straszył w radiowej Jedynce, że protest polityków opozycji będzie prowadzony do skutku.

Parlament nie jest prywatnym domem marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. To jest obiekt publiczny, który służy wszystkim Polakom. Bez nieskrępowanej pracy mediów nie funkcjonuje normalnie

— stwierdził Halicki.

Poseł Platformy dodał, że są od piątku na sali plenarnej, bo „nie zamknęliśmy 33. posiedzenia”. Halicki stwierdził, że Marszałek Sejmu „nie ma prawa wykluczać według swojego widzimisię posłów i ustanawiać, kto jest posłem formalnie pracującym na sali, a kto nie może dostąpić tego zaszczytu, bo nie on wybierał tych posłów, tylko wyborcy”.

To jest pytanie, czy Marek Kuchciński w ogóle jest w stanie poprowadzić już jakiekolwiek obrady w sposób sprawny, bo nawet jego zaplecze polityczne, parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości, potwierdzają tę liczbę błędów, która została popełniona w piątek, i która spowodowała ten kryzys

— dodał Halicki.

Komentując sprawę głosowań w Sali Kolumnowej poseł stwierdził, że „posiedzenie klubu parlamentarnego nie może zamieniać się w posiedzenie Sejmu”. Wątku nie chciał ciągnąć, zarzucając, że te głosowania były nielegalne. Halicki nie chciał odnieść się też do prowokacji na demonstracji KOD przed Sejmem, podczas której jeden z jej członków położył się na ulicy udając rannego. Próbował zmienić tok rozmowy w stronę rzekomo niejasnej obecności policji na tej demonstracji.

Policja próbowała wejść do Sejmu, nie ma prawa wejść. Dzięki interwencji naszej nie weszła do Sejmu. Jest gaz w jakichś dziwnych baniakach wielkich, komu on ma służyć? Policji przeciw nam, parlamentarzystom?

—snuł swoją kompletnie abstrakcyjną wizję Halicki.

I dodał:

PiS kompromituje Polskę w świecie takimi właśnie działaniami, że w rocznicę stanu wojennego sprowadza takie posiłki

—biadolił poseł Platformy.

pc/radiowa Jedynka („Sygnały Dnia”)