Z ostatnich manifestacji każda strona sporu ma szansę wyciągnąć stosowne nauki na przyszłość. Opozycja przekonała się ostatecznie, że najlepsze spontaniczne protesty są te, które zostały starannie wyreżyserowane i zaplanowane z odpowiednim wyprzedzeniem.
Seria prowokacyjnych zachowań demonstrantów pod Sejmem świadczy także niezbicie, iż w kręgach PO, .N, PSL i GW sięgnięto po sprawdzone kadry, które dawniej określano wdzięczną i jakże adekwatną frazą „Hołota od Palikota”. Nie ulega wątpliwości, że procentuje doświadczenie obscenicznych prowokatorów spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu z roku 2010.
O ile więc doświadczenie opozycji może być uznane za pozytywne w sensie nauki na przyszłość, to PiS raczej otrzymał nauczkę, niż się czegoś nauczył. Sprawa mediów w parlamencie została rozegrana fatalnie przez marszałka Marka Kuchcińskiego i wpędziła władzę w kolejny kryzys. I niech mi nikt nie mówi, że to jest zarządzanie przez kryzys, bo nie jest. Władza dostała się w krzyżowy ogień mediów także tej władzy sprzyjających.
Marszałek Kuchciński kilka tygodni temu otrzymał list z protestem od 28 redakcji, przeciwnych władzy, lecz i zaprzyjaźnionych - między innymi Gazety Polskiej Codziennie czy Telewizji Republika, ale także Super Expressu czy Programu I Polskiego Radia. List dotyczył nowych uregulowań dla mediów w parlamencie, lecz marszałek nie odpowiedział kompletnie nic, nie dał głosu. Nawet się nie zająknął, kontynuując swoją jedynie słuszną linię, co świadczy o zadufaniu, jeśli nie aroganckim zacietrzewieniu.
Żaden z ośrodków władzy, ani rząd, ani pałac prezydencki nie zachowują się równie niefrasobliwie wobec mediów, jak zachowuje się ośrodek parlamentarny pod wodzą Kuchcińskiego. Ostatecznie, można media traktować jak dopust boży, ale nie można ich totalnie ignorować. Być może marszałek zszarpał sobie nerwy przez ten rok parlamentarnych wojenek z opozycją („Moi ludzie zdarli się jako miotły od ciągłego zamiatania” - mówił pan Kmicic do Oleńki Billewiczówny), co jest zresztą zrozumiałe. Trudno zachować niezmąconą pogodę ducha, użerając się ustawicznie z błazeńskim chamstwem typów w rodzaju posłów Szczerby, Petru albo innego Niesiołowskiego.
Bez względu, czy mamy do czynienia z zacietrzewieniem, zadufaniem lub zszarpanymi nerwami, coś musi się zmienić w komunikacji Klubu Parlamentarnego PiS z opozycją, mediami i w ogóle elektoratem, jeśli ma być lepiej. Gorzej raczej być nie może. Nikt o zdrowych zmysłach nie twierdzi, że demokracja upadnie, gdy brukowce nie będą mogły zrobić zdjęć posłance Lubnauer lub Pawłowicz w trakcie konsumpcji w ławach poselskich. Jednak rząd PiS może upaść, jeśli będzie się te sprawy kompletnie ignorowało. Takie mamy czasy i albo trzeba przyjąć te reguły jako swoje, albo nie zawracać sobie głowy polityką.
PiS ma ludzi formatu choćby Marka Magierowskiego z kancelarii prezydenta i trzeba powrócić do tej klasy, którą ta partia prezentowała podczas kampanii wyborczej w wykonaniu Szydło i Szefernakera. Może należy sięgnąć ponownie po Mastalerka, który odbył wystarczającą kwarantannę, jeśli jego powrót jest w ogóle możliwy. Dlaczego nie poseł Tadeusz Cymański, który i z mediami żyje za pan brat, i nie ma problemu z wyjściem do tłumu adwersarzy, co udowodnił ostatnio?
Nie można jednak dłużej tolerować takiego procederu, gdy rzecznik rządu jest praktycznie nieznany społeczeństwu, a gdy się już pokaże, to ma do przekazania jakieś suche banały. Na domiar złego nie widać spójnej polityki informacyjnej całego obozu władzy. Sam widzę kilka osób w szerokim kręgu PiS, które z pewnością mogłyby poprowadzić cotygodniowe konferencje prasowe, mają wszystko co trzeba, w tym swadę, dar riposty i twardość, która jednak nie razi.
Tymczasem Marszałek Sejmu zachowuje się, jakby media nie miały żadnego wpływu na rzeczywistość, w której on przebywa lub zgoła nie istniały. Media publiczne mają wielki zasięg, ale nie są w stanie przekonać wyborców do władzy, jeśli władza zachowuje się, jakby jej na tym nie zależało. Można robić błędy w komunikacji, jak w każdej innej dziedzinie, ale nie można powtarzać starych błędów, bo w polityce to jest coś gorszego niż zbrodnia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319969-pis-posiada-zloty-rog-musi-jednak-zaczac-go-uzywac-nie-mozna-ignorowac-faktu-ze-zyjemy-w-epoce-medialnej