Opozycja jest zdania, że rządzący psują państwo. Uważam, że jest to nieprawdziwe stwierdzenie lekceważące elektorat. Kiedy dokonuje się demokratyczny wybór alternatywnego sposobu rządzenia, próba rozstrzygnięcia tego na ulicy i nazwania demokratycznego wyboru w warunkach wolności faszyzmem, dyktaturącz rządami autokratycznymi jest absolutnie bezzasadne
— mówi publicysta, polityk, działacz opozycji w PRL, były poseł na Sejm Czesław Bielecki w rozmowie z portlaem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: W ostatnich dniach narasta spór polityczny w Polsce. Kto go prowokuje?
Czesław Bielecki: Opozycja, która robi to niezależnie od niezręczności popełnianych przez obóz władzy. Nie może się pogodzić ze swoją przegraną i czego nie ukrywa, szuka rozwiązania, które byłoby rodzajem polskiego Majdanu.
Na czym polega istota tego konfliktu?
Bardzo trafnie przedstawiła ją we wczorajszym wystąpieniu premier Beata Szydło. Obóz, który zwyciężył w wyborach i elektorat który go poparł, powiedział bardzo jasno, że chce zasadniczej zmiany na lepsze. Hasłem PiS w kampanii wyborczej była „dobra zmiana”. Opozycja twierdzi, że to nie jest zmiana na lepsze, twierdzi, że było dobrze, a teraz państwo jest psute. To jest absolutnie niedopuszczalna i lekceważąca głos elektoratu interpretacja sytuacji.
Państwo polskie w czasie poprzednich rządów wielokrotnie okazało się niesprawne…
Zawiodło w trzech dziedzinach, w których jest naprawde potrzebne, w wymiarze sprawiedliwości, armii i administracji publicznej. To obraz rzeczywistości, który opozycja ignoruje.
Jest niesprawne, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości, to niepoważne, żeby prokuratorzy zapominali o 800 milionach złotych zmarnotrawionych przez parę przestępców, przez całe lata nie było w stanie uznać za przestępców. To jest dowód całkowitej niesprawności wymiaru sprawiedliwości. Stan polskich sił zbrojnych absolutnie nie odpowiada obecnej sytuacji geopolitycznej i naszym zobowiązaniom sojuszniczym. Należy to zmienić i wzmocnić armię. Wreszcie, nasze państwo ma niesprawną administracją, z którą problemy ma także obecny rząd. Zmiana wprowadzona przez rząd jest niszczona przez rodzaj włoskiego strajku w administracji publicznej, na poziomie rządowym i samorządowym, która bez przerwy powołuje się na jakieś procedury, przepisy, słowem jest to administracja, ciągle czegoś nie może i w ten sposób blokuje wprowadzanie zmian. Rząd mówi – jest weekend i możemy pracować, a administracja mówi – nie, nie możecie. W tych trzech przywołanych przeze mnie dziedzinach państwo okazało się niesprawne i obóz, który zwyciężył w bezprecedensowy sposób na tle ostatniego ćwierćwiecza po prostu chce wprowadzenia tej zmiany.
Czy tę zmianę przeprowadza umiejętnie?
W wielu wypadkach popełnia błędy, szczególnie wizerunkowe, są rzeczy, które idą zdecydowanie za daleko, czasem ludziom władzy w parlamencie, czy w rządzie puszczają nerwy. Zastrzeżeń estetycznych mam mnóstwo, ale to nie zmienia zasadniczej istoty sporu. To jest spór, czy była to świetnie rządzona Polska i doskonale funkcjonujące państwo, czy też kraj wymaga zdecydowanych reform w dziedzinach, o których mówiłem.
Opozycja jest zdania, że rządzący psują państwo. Uważam, że jest to nieprawdziwe stwierdzenie lekceważące elektorat. Kiedy dokonuje się demokratyczny wybór alternatywnego sposobu rządzenia, próba rozstrzygnięcia tego na ulicy i nazwania demokratycznego wyboru w warunkach wolności faszyzmem, dyktaturącz rządami autokratycznymi jest absolutnie bezzasadne. Mimo wszystkich błędów, które popełnia władza – w Polsce panuje wolność i demokracja, najlepszym jej dowodem jest pluralizm mediów, demonstracja antyrządowa była przecież prezentowana w telewizji publicznej. Opozycja zapomina o tym, że miała kiedyś quasi monopol informacyjny, tymczasem dzisiaj jest pluralizm w warunkach demokracji z wszystkimi konfliktami i sporami. Natomiast sposób rozwiązywania spraw przez obie strony konfliktu jest czymś na co się nie zgadzam.
Dlaczego?
Jest za dużo języka nienawiści, zbyt wiele ekstremizowania poprzez ostre sformułowania słowne, a za gwałtownymi słowami idą zwykle gwałtowne czyny, opozycja do tego prowokuje, rząd z kolei niepotrzebnie daje się sprowokować, także tą demonstracją posła Szczerby, na którą można było w inny sposób odpowiedzieć. Można w inny sposób odpowiedzieć na agresywność mediów wobec określonych polityków czy mediów, czego przykładem było trąbienie dziennikarzowi TVP do ucha, który przekazywał relację spod Sejmu. Następną i ostatnią kwestią jest spór o to, co Polakom wolno i w jaki sposób Polacy i polscy politycy powinni prezentować swój punkt widzenia wobec zagranicy. Nieustanne odwoływanie się do elementów zewnętrznych już raz skończyło się fatalnie, katastrofą w Smoleńsku. Należałoby nałożyć pewien filtr hurrapatriotyzmu i zwykłej lojalności. Nie można mówić o gwałcie na wolności słowa, kiedy można stanąć pod Sejmem i demonstrować, bo to jest contradictio in adiecto, czyli sprzeczność w przydawce. To jest demagogia polityczna i należy za nią zdecydowanie krytykować opozycję przekraczającą ramy politycznego savoir vivru.
Obecnym rządzącym w czasach, kiedy byli w opozycji też to się zdarzało.
Ale to absolutnie nie zdejmuje odpowiedzialności z opozycji. Podstawowym lekarstwem na to, co się dzieje, jest przeprowadzenie szerszych działań mediacyjnych i dialogowych z udziałem prezydenta Rzeczypospolitej, żeby było bardzo wyraźnie widać, że ci, którzy skarżą się na brak wolności nie umieją w cywilizowany sposób i w cywilizowanych formach tej wolności wykorzystywać. W Polsce trzeba wzmacniać władzę wykonawczą, bo od czasów I Rzeczypospolitej jest często zanarchizowana, mało zdecydowana i jej rozkład, a nie rozkład Sejmu, doprowadził nasz kraj do upadku. Jest niesłychanie ważne, żeby władza postępowała w sposób opanowany, roztropny, bardziej chłodno kalkulowała zyski i straty określonych posunięć, a mniej kierowała się emocjami. Moim zdaniem, to jest jedyne wyjście z sytuacji, ponieważ przedłużenie kryzysu spowoduje zatrzymanie zmiany, którą PiS chce wprowadzić, nie będzie w stanie zrealizować w warunkach nieustającej anarchii. Premier Szydło słusznie wytknęła opozycji że nie ma programu pozytywnego, bo programem pozytywnym nie jest powiedzenie Schetyny, że zamiast 500+ wprowadzi się 1000+. Szefowa rządu ma rację, że jest czysta demagogia polityczna.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319965-bielecki-opozycja-nie-moze-sie-pogodzic-ze-swoja-przegrana-i-czego-nie-ukrywa-szuka-rozwiazania-ktore-byloby-rodzajem-polskiego-majdanu-nasz-wywiad