Jedna z gazet brutalnie zaatakowała panią sędzię Trybunału Konstytucyjnego Julię Przyłębską, posuwając się nawet do obelgi z boiska rodem. Pretekstem do ataku miały być rzekomo negatywne opinie kolegiów i zgromadzeń sędziowskich okręgu poznańskiego, dotyczące orzecznictwa pani sędzi Przyłębskiej.
Pani sędzia Przyłębska odpowiedziała na zarzuty, nie jest moją rolą jej obrona, ale skoro już zaistniał publicznie ten temat, to wrzucę kamyk do ogródka sędziowskich ocen. Dość dobrze znanego mi ogródka, byłem sędzią, byłem wybranym przez sędziów członkiem Krajowej Rady Sądownictwa, oceniałem innych sędziów i sam byłem przez sędziów oceniany, skądinąd oceniany nie najgorzej.
Nie traktowałbym jednak tych ocen jak wyroczni. Wielu dobrych, sprawiedliwych, niezależnych, samodzielnie myślących i nieuwikłanych w zależności środowiskowe sędziów nie ma szans na dobre oceny i na awanse w zawodzie, bo środowisko z różnych względów innych sędziów bardziej lubi.
Wiele ważnych dla sędziego cech, na przykład kultura sądzenia, sposób odnoszenia się do ludzi, wymyka się spod oceny. W opiniach sędziowskich znajdziemy nie zawsze obiektywną i sprawiedliwą statystykę orzeczeń, ale już nie przeczytamy o arogancji czy braku szacunku dla ludzi, czego niestety ludzie w polskich sądach doświadczają często. W procedurze wyłaniania kandydatów do awansów sędziowskich nie analizuje się skarg składanych przez ludzi na sędziów, a szkoda. Oceny sędzi Przyłębskiej zmartwiłyby mnie wtedy, gdyby były na nią skargi poniżonych i skrzywdzonych przez nią ludzi, ale o tym nie ma mowy. A statystykę posumował niegdyś Tuwim – są trzy poziomy kłamstwa: kłamstwo pospolite, przysięga i statystyka.
Jest wreszcie kwestia kondycji etycznej środowiska, które wystawia te oceny. Skoro o Poznaniu mowa – mniej więcej wtedy, gdy były problemy z opiniowaniem sędzi Przyłębskiej, miała miejsce w Poznaniu dość głośna medialnie tak zwana afera testamentowa polegająca na wyłudzaniu własności nieruchomości na terenie Poznania za pomocą sfałszowanych testamentów. Taka poznańska wersja afery reprywatyzacyjnej w Warszawie, też z wydatnym udziałem miejscowego sądownictwa. Z oficjalnej odpowiedzi Ministra Sprawiedliwości, udzielonej grupie senatorów, wynika że pani S – Z, sędzia Sądu Rejonowego dla dzielnicy Poznań Stare Miasto i Wilda, została skazana za przestępstwo z art. 231 & 3 kodeksu karnego, polegające na trzykrotnym nieumyślnym niedopełnieniu obowiązków sędziego w ten sposób, że działając w celu korzyści majątkowej, będąc uprawniona do wystawienia dokumentu, poświadczyła nieprawdę w postanowieniach o stwierdzenie nabycia spadku, wiedząc, że przedstawione w tych sprawach testamenty zostały sfałszowane – za co została skazana na karę 1 roku pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem wykonania tej kary na okres próby wynoszący 2 lata. Dodam, że fałszywe testamenty, na podstawie których pani sędzia przysądzałą wielomilionowe nieruchomości, przedstawiał w sądzie jej mąż, radca prawny.
Działała w celu korzyści majątkowej, wiedząc, że testamenty zostały sfałszowane, ale działała nieumyślnie… na obronę sędzi ewidentnie uwikłanej w gigantyczną aferę, żeby nie poszła na kilka lat siedzieć, koledzy sędziowie potrafili wymyślić “świadomą nieumyślność w celu korzyści majątkowej” - łamaniec prawny nieznany w historii wymiaru sprawiedliwości. A inni koledzy tak prowadzili sprawę dyscyplinarną, żeby się przedawniła i w konsekwencji nie było możliwe wyrzucenie pani sędzi z zawodu. Ostatecznie, po zakończeniu 2-letniego okresu próby pani sędzia wróciła do wymierzania ludziom sprawiedliwości, tyle, że już nie w Poznaniu, a w Łodzi. Swoją drogą co Łódź zawiniła, żeby zasłużyć na takiego sędziego, tego doprawdy nie wiem.
Czy można się wobec tego dziwić, że rzetelna i uczciwa pani sędzia Przyłębska mogła mieć problem z oceną środowiska, które z własną etyką miało kłopot?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319923-brutalny-atak-na-sedzie-przylebska-ale-na-podstawie-czyich-ocen