Politycy Platformy i Nowoczesnej zakończyli całodzienny spektakl w Sejmie skandaliczną manipulacją i kłamstwem na temat działań policji wobec manifestantów. Jak stwierdzili, „żeby Jarosław Kaczyński mógł wyjechać z gmachu parlamentu policja użyła gazów łzawiących”. Jak się okazało, nikt w trakcie przejazdu kolumny nie został poszkodowany! Jak było naprawdę?
To co dziś widzieliśmy, że użyto gazów łzawiących, żeby tylko prezes Jarosław Kaczyński mógł wyjechać z Sejmu uważamy, że są to rzeczy niedopuszczalne
— powiedział dziennikarzom w Sejmie poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz.
Wtórował mu poseł PO Arkadiusz Myrcha, który stwierdził, że „Jarosław Kaczyński nie cofnie się przed niczym”.
Również inni politycy zalali Twitter filmami, z którego miało wynikać, że PiS użył przemocy wobec demonstrantów. Poseł Grabiec zamieścił nagranie z późniejszego momentu, po przejeździe zaatakowanych samochodów. Nie widać na nim agresji demonstrantów, których spacyfikowała policja.
Jak się okazuje sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Kilkanaście osób zaatakowało nadjeżdżające samochody. Demonstranci wbiegali pod koła jadących pojazdów, uderzali w karoserię, wykrzykując obraźliwe hasła pod adresem jadących polityków PiS.
Na uwagę zasługuje tutaj zwłaszcza postać, która występuje w filmie rozpowszechnianym przez polityków opozycji, jako pokrzywdzona.
Na materiale transmitowanym na żywo przez TVN24 widać wyraźnie, że leżący mężczyzna, udający poszkodowanego przez policję, sam położył się na jezdni już po przejściu policji. Wcześniej w tym miejscy upuszczono świecę dymną.
Do leżącego mężczyzny podchodzą przechodnie, żeby sprawdzić co się stało. Udaje, że boli go głowa. Chwilę później, wstaje, wykonuje telefon i bez trudu oddala się z miejsca zdarzenia.
Posłowie PO i Nowoczesnej, mimo braku informacji, rozpowszechniali kłamstwa. Doniesienia te skomentował na antenie TVN24 rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek. O godz. 3.30 ogłosił, że policja nie używała przemocy wobec protestujących. Zdementował informacje o użyciu gazu łzawiącego, pałek i broni.
Użyta została tylko i wyłącznie siła fizyczna i to tylko w odninesieniu do osób, które wbiegały pod jadące pojazdy, zagrażając swojemu bezpieczeństwu
— podkreślił rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek.
Jak dodał zamieszanie, które sfilmowały kamery telewizyjne było skutkiem „zachowania osób, które uniemożliwiły wyjazd kolumny z tereny parlamentu”.
Czyli osób, które wbiegały pomiędzy te samochody zagrażając przede wszystkim własnemu bezpieczeństwu
— podkreślił.
Świeca dymna została użyta przez jedną z osób protestujących. Absolutnie nie przez policję
— dodał Mrozek.
Jak wyjaśnił rzecznik stołecznej policji, zgromadzenie KOD zostało rozwiązane ok. północy. Manifestacja, która odbywała się po tym czasie była nielegalna. Mimo to, teren wokół parlamentu i dróg dojazdowych zabezpieczało wówczas kilkuset funkcjonariuszy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Awantura w Sejmie. Posłowie PO i N nadal okupują mównicę. PiS zmienia salę obrad. Przed Sejmem manifestacja KOD [WIDEO]
mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319758-obnazamy-manipulacje-po-i-n-policja-nie-uzyla-przemocy-wobec-demonstrantow-to-kod-agresywnie-zaatakowal-auta-politykow-pis-wideo