Kilkaset tysięcy złotych mógł osiągnąć prezes krakowskiego sądu apelacyjnego, dzięki umowom, które zawierał z firmami zewnętrznymi - poinformowała w piątek PAP rzeczniczka Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik.
Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, z ustaleń prokuratury wynika, że może chodzić o 120 prywatnych umów z firmami wykonującymi zlecenia na rzecz jego sądu, na których miał zarobić prawie milion złotych.
Przeszukanie biura i mieszkania prezesa krakowskiego sądu apelacyjnego funkcjonariusze CBA rozpoczęli w środę po południu. Wcześniej tego dnia Prokuratura Krajowa i CBA poinformowały o zatrzymaniu pięciu osób zamieszanych w wyłudzenie z tego sądu ponad 10 mln zł.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, przed przeszukaniem prokuratura miała dowody na to, że prezes podpisał ponad 20 umów o dzieło i zarobił co najmniej 56 tys. zł. Wskutek przeszukań znaleziono kolejne takie umowy. Jest ich w sumie ponad 120 na łączną kwotę blisko miliona złotych. Każdą prezes kwitował własnym podpisem, którego autentyczność potwierdzili eksperci.
Rzeczniczka Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik powiedziała w piątek PAP, że według śledczych ujawniono „dużą liczbę umów zawartych przez prezesa krakowskiego sądu apelacyjnego z firmami zewnętrznymi”. Dodała, że jeśli chodzi o korzyści, które prezes mógł w ten sposób osiągnąć, to według wstępnych szacunków jest to kilkaset tysięcy złotych.
PAP dowiedziała się nieoficjalnie, że z zeznań przesłuchanych osób wynika, że umowy – opiewające zwykle na 8 tys. zł - miały fikcyjny charakter. Według śledczych prezes przyjmował pieniądze, ale nie wykonywał zleceń. Nie informował też ministra sprawiedliwości o tym, że podejmuje dodatkowe zarobkowe prace, mimo że miał taki obowiązek. Wynika to z ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych.
Śledztwo dotyczące przywłaszczenia ponad 10 mln zł na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie nadzoruje Prokuratura Regionalna w Rzeszowie. W czwartek wystąpiła ona do sądu o areszt dla wszystkich pięciorga podejrzanych. Są to: dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie Andrzej P., główna księgowa tego sądu Marta K. i dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. oraz dwie osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu - Katarzyny N. i Jarosława T.
W piątek Sąd Rejonowy w Rzeszowie zdecydował o aresztowaniu na dwa miesiące Marcina B. i Jarosława T. Postępowania w sprawie dwóch innych osób w piątek toczą się przed sądem, a w sprawie piątej osoby zostanie wyznaczone na późniejszą godzinę.
Pięciorgu zatrzymanych postawiono zarzuty przywłaszczenia na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie kwot sięgających nawet przeszło 10 mln zł i zarzuty o charakterze korupcyjnym. Czyny te są zagrożone karą do 10 lat więzienia.
Dyrektor i główna księgowa są podejrzani o przekroczenie uprawnień i przywłaszczenie 10,4 mln zł - podała PK. Dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa miał przywłaszczyć 758,6 tys. zł. Takie przestępstwo zagrożone jest karą od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Dyrektor sądu jest też podejrzany o przyjęcie od jednego z przedsiębiorców korzyści majątkowej – 30 tys. zł, a księgowa - 20 tys. złotych w postaci komputera, telefonu, zegarka oraz opłacenia kosztów pięciu pobytów u kosmetyczki - podała Prokuratura Krajowa. Takie przestępstwa zagrożone są taką samą karą - od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Katarzyna N. jest podejrzana o przywłaszczenie prawie 4,2 mln zł, a Jarosław T. - prawie 5,5 mln zł. Prokuratura podejrzewa mężczyznę o wręczenie korzyści majątkowej dyrektorowi sądu.
Z informacji PAP wynika, że mechanizm przestępstwa polegał na tym, że sąd zlecał zewnętrznym firmom wykonanie różnego rodzaju prac, najczęściej bezwartościowych analiz i opracowań. Płacił za nie po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Firmy te przekazywały natomiast wykonanie zamówionych analiz i opracowań pracownikom Sądu Apelacyjnego, od którego same dostawały zlecenia. Na podstawie umów o dzieło wypłacały osobom zatrudnionym w sądzie od 1,5 tys. do 8 tys. zł. Jedną z takich osób miał być właśnie prezes Sądu Apelacyjnego.
Według prokuratury zlecenia nie były w rzeczywistości wykonywane ani przez pracowników sądu, ani przez zewnętrzne firmy, u których zamawiał je sąd. Miały fikcyjny charakter i służyły wyłącznie wyłudzaniu milionowych kwot z sądu.
W związku z zatrzymaniami na stronie internetowej Sądu Apelacyjnego w Krakowie zamieszczono link do komunikatu rzecznika prasowego Krajowej Rady Sądownictwa Roberta Żurka, który przypomniał, że KRS „wielokrotnie przedstawiała w swoich stanowiskach i wniosku do Trybunału Konstytucyjnego negatywną opinię dotyczącą poszerzania kompetencji ministra sprawiedliwości w stosunku do dyrektorów sądów”, ponieważ „urzędujący w Warszawie minister sprawiedliwości nie jest w stanie sprawować faktycznej kontroli nad dyrektorami sądów, które są oddalone o setki kilometrów”. Przypomniał też, że KRS „kilkakrotnie informowała o niewłaściwym działaniu” Centrum Zakupów Wspólnych.
Apelujemy o szybkie i dokładne zbadanie sprawy, wyjaśnienie podejrzeń korupcyjnych i ukaranie winnych
— napisał rzecznik KRS.
Mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319631-prawie-milion-zlotych-na-fikcyjnych-umowach-nowe-fakty-w-sprawie-zatrzymanego-prezesa-krakowskiego-sadu-apelacyjnego