Staram się być grzeczny cytując w tytule przysłowie, ale może nie powinienem. Może powinienem zacząć: a tak się nadymali. Wzywali do obywatelskiego nieposłuszeństwa, domagali się paraliżu państwa, w którym wziąć udział mieli jego najważniejsi funkcjonariusze, apelowali o bunt służb mundurowych, zmobilizowali SB zatroskane o stan swoich emerytur i… co? Wyprowadzili na ulice maksimum kilkanaście tysięcy zwolenników.
Nie twierdzę, że nawet paruosobowa manifestacja z założenia nie ma sensu. Natomiast jeśli większość opozycji wspierana przez funkcjonariuszy PRL w sojuszu z dawnymi jego oponentami, wespół z większością mediów i znaczących ośrodków opiniotwórczych, organizuje demonstrację, która ma obalić rząd i aby go napiętnować używa najgorszych z możliwych epitetów oraz porównań, a potrafi zgromadzić paręnaście tysięcy ludzi, staje się śmieszna.
Groteskowa jest dysproporcja między środkami a efektami, między deklaracjami a faktami, między retoryką, a rzeczywistością.
Opozycja ośmiesza się od roku i pewnie jest to jedna z przyczyn, dla których pomimo sporych zasobów nie potrafi zwiększyć swojego wpływu. Nie znaczy to, że jej działania nie mają konsekwencji. Spirala histerii przynosi efekty: animozje przeradzają się w nienawiści, a podziały społeczne pogłębiają się. Rzecz dotyczy głównie wyższych warstw i wprawdzie samoczynnie nie jest w stanie zmienić demokratycznych procesów, niemniej trudno zakwestionować jej niszczący wpływ na politykę i życie publiczne w całości.
Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet e-booków: „Resortowe dzieci. (3 tomy, Media, Służby, Politycy)”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319302-po-1312-czyli-z-duzej-chmury-a-tak-sie-nadymali-i-co