„My jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam gdzie stało ZOMO” – powiedział 10 lat temu Jarosław Kaczyński. Dzisiejszy dzień pokazuje, jak bardzo profetyczne były jego słowa. Ci sami, którzy oprotestowali wówczas jego jednoznaczną ocenę, maszerują dziś w jednym szeregu z byłymi esbekami i funkcjonariuszami PRL-owskiego reżimu, by zatrzymać gasnący układ III RP.
Wypaczanie pojęć i zacieranie prawdy historycznej trwa od lat. W ostatnim roku przybrały jednak nieprawdopodobne rozmiary, a dziś przekroczyły nienaruszalne wcześniej granice. Już w ubiegłym roku mocodawcy Mateusza Kijowskiego zorientowali się, że antyrządowy bunt muszą ubrać w biało-czerwone barwy. Błyskawicznie zaczęli też wdrażać proces odwracania pojęć. Wolność, demokracja, solidarność – pięknie brzmiące hasła miały przykryć prawdziwe intencje establishmentu III RP, histerycznie broniącego swoich wpływów. Grzegorz Schetyna ogłosił antyrządowy ruch totalną opozycją. Jej metody z coraz bardziej przeradzają się z totalnych w totalitarne. Z wielkiej opozycyjnej antypisowskiej wspólnoty wyłaniają się co rusz byli esbecy rozczarowani obniżeniem emerytur; byli mundurowi, nawołujący do antyrządowej rewolty z bronią w ręku; generałowie Ludowego Wojska Polskiego, którzy stan wojenny zapamiętali jako wydarzenie kulturalne. Jak dotąd nikt nie odważył się na tak bezczelne zakłamywanie historii.
Wyjątkowo trafnie ocenił dziś to zjawisko Andrzej Gwiazda:
Okazało się, że totalitarna opozycja jest pozostałością totalitarnej władzy i pokazują się, demonstrują pod rękę z pułkownikami, którzy doskonale wypełniali zadania stanu wojennego.
Spójrzmy na kilka migawek z dzisiejszego. Fakty TVN relacjonowały dzisiejsze wydarzenia z urbanowską wykładnią. Prawda o zbrodni stanu wojennego została zakrzyczana przez wołanie o wolność uciśnionej opozycji. „To marsz mniej ku pamięci, bardziej ku przestrodze” – zapowiedziała Justyna Pochanke. Reporter dla wzmocnienia skojarzeń dodał, że był to „marsz od domu partii KC PZPR do domu partii PiS”. Potem już wypowiedzi uczestników.
Wszystkie nasze manifestacje mają pokazać władzy, że się nie ugniemy, że się nie zgodzimy na łamanie podstawowych praw człowieka i praw obywateli
— wykrzykiwał Mateusz Kijowski.
Idziemy w tym marszu też po to, żeby pokazać, że nie zgadzamy się na ograniczenie naszych praw, naszych wolności, naszych praw do decydowania o sobie
— wtórowała mu Ewa Kopacz, wygrażając Jarosławowi Kaczyńskiemu, że nie będzie dłużej zawłaszczać państwa.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„My jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam gdzie stało ZOMO” – powiedział 10 lat temu Jarosław Kaczyński. Dzisiejszy dzień pokazuje, jak bardzo profetyczne były jego słowa. Ci sami, którzy oprotestowali wówczas jego jednoznaczną ocenę, maszerują dziś w jednym szeregu z byłymi esbekami i funkcjonariuszami PRL-owskiego reżimu, by zatrzymać gasnący układ III RP.
Wypaczanie pojęć i zacieranie prawdy historycznej trwa od lat. W ostatnim roku przybrały jednak nieprawdopodobne rozmiary, a dziś przekroczyły nienaruszalne wcześniej granice. Już w ubiegłym roku mocodawcy Mateusza Kijowskiego zorientowali się, że antyrządowy bunt muszą ubrać w biało-czerwone barwy. Błyskawicznie zaczęli też wdrażać proces odwracania pojęć. Wolność, demokracja, solidarność – pięknie brzmiące hasła miały przykryć prawdziwe intencje establishmentu III RP, histerycznie broniącego swoich wpływów. Grzegorz Schetyna ogłosił antyrządowy ruch totalną opozycją. Jej metody z coraz bardziej przeradzają się z totalnych w totalitarne. Z wielkiej opozycyjnej antypisowskiej wspólnoty wyłaniają się co rusz byli esbecy rozczarowani obniżeniem emerytur; byli mundurowi, nawołujący do antyrządowej rewolty z bronią w ręku; generałowie Ludowego Wojska Polskiego, którzy stan wojenny zapamiętali jako wydarzenie kulturalne. Jak dotąd nikt nie odważył się na tak bezczelne zakłamywanie historii.
Wyjątkowo trafnie ocenił dziś to zjawisko Andrzej Gwiazda:
Okazało się, że totalitarna opozycja jest pozostałością totalitarnej władzy i pokazują się, demonstrują pod rękę z pułkownikami, którzy doskonale wypełniali zadania stanu wojennego.
Spójrzmy na kilka migawek z dzisiejszego. Fakty TVN relacjonowały dzisiejsze wydarzenia z urbanowską wykładnią. Prawda o zbrodni stanu wojennego została zakrzyczana przez wołanie o wolność uciśnionej opozycji. „To marsz mniej ku pamięci, bardziej ku przestrodze” – zapowiedziała Justyna Pochanke. Reporter dla wzmocnienia skojarzeń dodał, że był to „marsz od domu partii KC PZPR do domu partii PiS”. Potem już wypowiedzi uczestników.
Wszystkie nasze manifestacje mają pokazać władzy, że się nie ugniemy, że się nie zgodzimy na łamanie podstawowych praw człowieka i praw obywateli
— wykrzykiwał Mateusz Kijowski.
Idziemy w tym marszu też po to, żeby pokazać, że nie zgadzamy się na ograniczenie naszych praw, naszych wolności, naszych praw do decydowania o sobie
— wtórowała mu Ewa Kopacz, wygrażając Jarosławowi Kaczyńskiemu, że nie będzie dłużej zawłaszczać państwa.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319262-totalna-opozycja-woli-stac-tam-gdzie-stalo-zomo-co-pokazal-polakom-13-grudnia-2016-kuriozalny-marsz-kod-i-kompletna-kompromitacja-iii-rp
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.