Na oczach milionów Polaków dobiega końca historia, która przez ostatni rok elektryzowała społeczeństwo. Wokół niej skoncentrowało się całe życie polityczne w Polsce, ale nie tylko, bo zatroskało również unijnych decydentów, m.in. wiecznie zaniepokojonego Fransa Timmermansa. Jedni schładzają szampana, inni szykują z pewnością czarne szaty na znak żałoby. O czym mowa? Mowa o ustępującym prezesie Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeju Rzeplińskim. Do końca jego kadencji pozostało zaledwie 10 dni, warto więc wspomnieć, co ciekawsze momenty z ostatnich miesięcy urzędowania prezesa.
Zacznijmy od końca. Rzepliński z pewnością spodziewał się, że odejdzie jako wielki zwycięzca, ostatnie wydarzenia wskazują jednak na inne rozwiązanie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejna porażka Rzeplińskiego. Wznowione posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK zakończyło się bez rezultatu
Prezes TK z pewnością do ostatniej chwili zakładał, że uda mu się mianować swoim zastępcą osobę, którą będzie przedłużeniem jego władzy. Historia lubi jednak płatać figle i prof. Rzepliński może obejść się smakiem. Pocieszy go z pewnością Frans Timmermans. Prezes TK może z pewnością liczyć na pokrzepiający list od wiceprzewodniczącego KE, pierwszą próbkę umiejętności pisarskich mogliśmy ocenić w czwartek.
Jeżeli prezesowi się nie uda zawładnąć Trybunałem, nawet po zakończonej kadencji, z pewnością „sens życia” wytłumaczy mu George Soros, z którym Rzepliński lubił kontemplować rzeczywistość. Rezultatem rozmów mogliśmy się przyglądać ostatnimi miesiącami, panowie odlecieli naprawdę wysoko. Warto to sobie przypomnieć…
Zresztą Sorosa to ja akurat znałem. I to na tyle przyzwoicie, że prowadziłem z nim prywatne rozmowy o sensie życia. Znam też obu jego synów. Bo ja przez dziewięć lat byłem skarbnikiem Helsińskiej Fundacji. Jeździłem więc, zbierałem pieniądze. I w większości były niesorosowskie. Oczywiście, były również jego, ale od samego początku i przez cały czas to myśmy dostawali pieniądze na nasze pomysły, a nie wyczuwając, na co może być kasa, występowaliśmy z projektami. Bo wtedy to sponsor decyduje
—mówił w „Gazecie Wyborczej” prezes.
A jeżeli jesteśmy już przy staczającej się po równi pochyłej „GW”, należy wspomnieć wiekopomny wywiad, w którym Rzepliński prorokował, co to go nie spotka, jak skończy się jego kadencja. Trzeba przyznać, że była to wyjątkowo czarna wizja.
Wtedy mnie zamkną. Nie wykluczam tej możliwości. Bo jeżeli można było próbować rozwalić sąd konstytucyjny, generalnie robić rzeczy, które są wymierzone w interes Polski, tylko dlatego, że ktoś ma fobię, że nie jest w stanie – od zawsze – zaakceptować istnienia czegoś tak odrębnego, niezależnego i równorzędnego jak sąd konstytucyjny, to wszystko jest możliwe
—mogliśmy przeczytać w „Wyborczej”.
Prezes TK ma jednak wielkie serce i w dniu swoim imienin zafundował nam darmowy cyrk.
W ciężkich bojach o demokrację i zachowanie chociaż strzępków konstytucji, Rzepliński zawsze mógł liczyć na niezmordowaną opozycję, która z prezesa TK zrobiła guru i jedyną demokratyczną wyrocznię w świecie.
Głosów krytyki prezes nie przyjmował nigdy, ale jak miałby to robić, wiedząc wszystko najlepiej?
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na oczach milionów Polaków dobiega końca historia, która przez ostatni rok elektryzowała społeczeństwo. Wokół niej skoncentrowało się całe życie polityczne w Polsce, ale nie tylko, bo zatroskało również unijnych decydentów, m.in. wiecznie zaniepokojonego Fransa Timmermansa. Jedni schładzają szampana, inni szykują z pewnością czarne szaty na znak żałoby. O czym mowa? Mowa o ustępującym prezesie Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeju Rzeplińskim. Do końca jego kadencji pozostało zaledwie 10 dni, warto więc wspomnieć, co ciekawsze momenty z ostatnich miesięcy urzędowania prezesa.
Zacznijmy od końca. Rzepliński z pewnością spodziewał się, że odejdzie jako wielki zwycięzca, ostatnie wydarzenia wskazują jednak na inne rozwiązanie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejna porażka Rzeplińskiego. Wznowione posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK zakończyło się bez rezultatu
Prezes TK z pewnością do ostatniej chwili zakładał, że uda mu się mianować swoim zastępcą osobę, którą będzie przedłużeniem jego władzy. Historia lubi jednak płatać figle i prof. Rzepliński może obejść się smakiem. Pocieszy go z pewnością Frans Timmermans. Prezes TK może z pewnością liczyć na pokrzepiający list od wiceprzewodniczącego KE, pierwszą próbkę umiejętności pisarskich mogliśmy ocenić w czwartek.
Jeżeli prezesowi się nie uda zawładnąć Trybunałem, nawet po zakończonej kadencji, z pewnością „sens życia” wytłumaczy mu George Soros, z którym Rzepliński lubił kontemplować rzeczywistość. Rezultatem rozmów mogliśmy się przyglądać ostatnimi miesiącami, panowie odlecieli naprawdę wysoko. Warto to sobie przypomnieć…
Zresztą Sorosa to ja akurat znałem. I to na tyle przyzwoicie, że prowadziłem z nim prywatne rozmowy o sensie życia. Znam też obu jego synów. Bo ja przez dziewięć lat byłem skarbnikiem Helsińskiej Fundacji. Jeździłem więc, zbierałem pieniądze. I w większości były niesorosowskie. Oczywiście, były również jego, ale od samego początku i przez cały czas to myśmy dostawali pieniądze na nasze pomysły, a nie wyczuwając, na co może być kasa, występowaliśmy z projektami. Bo wtedy to sponsor decyduje
—mówił w „Gazecie Wyborczej” prezes.
A jeżeli jesteśmy już przy staczającej się po równi pochyłej „GW”, należy wspomnieć wiekopomny wywiad, w którym Rzepliński prorokował, co to go nie spotka, jak skończy się jego kadencja. Trzeba przyznać, że była to wyjątkowo czarna wizja.
Wtedy mnie zamkną. Nie wykluczam tej możliwości. Bo jeżeli można było próbować rozwalić sąd konstytucyjny, generalnie robić rzeczy, które są wymierzone w interes Polski, tylko dlatego, że ktoś ma fobię, że nie jest w stanie – od zawsze – zaakceptować istnienia czegoś tak odrębnego, niezależnego i równorzędnego jak sąd konstytucyjny, to wszystko jest możliwe
—mogliśmy przeczytać w „Wyborczej”.
Prezes TK ma jednak wielkie serce i w dniu swoim imienin zafundował nam darmowy cyrk.
W ciężkich bojach o demokrację i zachowanie chociaż strzępków konstytucji, Rzepliński zawsze mógł liczyć na niezmordowaną opozycję, która z prezesa TK zrobiła guru i jedyną demokratyczną wyrocznię w świecie.
Głosów krytyki prezes nie przyjmował nigdy, ale jak miałby to robić, wiedząc wszystko najlepiej?
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318729-ostatnie-dni-prezesa-tk-konczy-sie-kadencja-czlowieka-nadzwyczajnej-kasty-przypominamy-co-barwniejsze-momenty-z-urzedowania-rzeplinskiego