Zgłoszenie przez senatora Martynowskiego poprawki do ustawy o zgromadzeniach (a właściwie do nowelizacji tej ustawy) rozwiewa najgorsze obawy, także i moje. Ponieważ zgłaszający to szef klubu senackiego PiS, jest oczywiste, że jest to decyzja kierownictwa partii. Po raz kolejny partia rządząca bierze pod uwagę mocny społeczny opór. Pytanie jednak, po co ten opór, tym razem słuszny, wcześniej wywołuje?
Majstrowanie przy ustawie o zgromadzeniach zawsze budzi niepokój i kontrowersje. W tym przypadku na dokładkę materia była tak skomplikowana, że obserwatorzy, a nawet niektórzy uczestnicy dyskusji, gubili się, mieszali wątki.
Chodzi o najbardziej niepokojący przepis tej nowelizacji. W enigmatycznej formie stwierdzał on, że nie organizuje się zgromadzenia tam, gdzie organizują je władze publiczne czy związki wyznaniowe. I nic więcej. Odczytano to jako wprowadzenie zasady pierwszeństwa tych instytucji przed dowolnymi manifestantami.
Trudno mi dociec, co stało za tym pomysłem. Możliwe, że zbożny zamysł ochrony takich zdarzeń jak oficjalnie obchody różnych świąt państwowych i uroczystości religijnych. Jeśli tak, trzeba to było jednak wyraźniej zapisać.
Ja zresztą podjąłbym się obrony tej zasady, gdy chodzi o kościoły. Nie chcę aby ktoś zakłócał powiedzmy procesję Bożego Ciała, a zdarzały się już takie przypadki, ku radości „Gazety Wyborczej” zresztą.
Ale ochrona wieców i demonstracji organizowanych przez władzę? Gdyby chodziło o święta państwowe, proszę bardzo. Ale nasuwała się myśl, że w oparciu o niejasny przepis dojdzie do takiej oto sytuacji. Ktoś chce zorganizować demonstrację przed kancelarią premiera, ale pani premier zwołuje własny wiec poparcia i ma już miejsce zarezerwowane. To by zakrawało na czysty putinizm. Nota bene to samo mogłaby zrobić, powiedzmy, Hanna Gronkiewicz-Waltz przed ratuszem, gdyby demonstracji przyszli „odwiedzić” ją. Mowa była bowiem o „władzach publicznych”.
Dobrze więc, że się w tej sprawie cofnięto. Po co jednak wcześniej zafundowano okazję do krzyków opozycji o deficytach demokracji? Ja rozumiem, że Wiadomości pomijały taktownie te krzyki (tak jak TVN pomija konsekwentnie debatę o pułkowniku Mazgule). Boję się jednak sytuacji, gdy partia rządząca zaczyna żyć w świecie wykreowanym specjalnie dla niej. Choć umiejętność cofnięcia się w ostatniej chwili, być może także pod wpływem pomruków prezydenta Dudy, warto docenić.
Pozostają inne sporne przepisy – często zresztą mylone z tym usuwanym. Nie mam wyrobionego zdania, czy w przepisie odsuwającym od siebie dwie demonstracje na większą odległość więcej jest zagrożeń dla wolności czy zdrowej chęci uniknięcia awantury. Czas pokaże – emocje są w Polsce coraz większe.
Nie budzi też mojego zasadniczego oporu wprowadzenie zgromadzeń „cyklicznych”, choć wolałbym aby decyzje o odmowie organizowaniu w tym samym miejscu innej demonstracji podlegał kontroli sądu. Brak takiej kontroli uważam za największą słabość tego, co będzie ostatecznie głosowane.
Trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że PiS przy władzy nie jest już tak totalnie wolnościowy jak PiS w opozycji. Kalizm dotyka także i tej sfery.
Ale też przypomnę, że Bronisław Komorowski forsował po marszu 11 Listopada, po części skutecznie, dalej idące ograniczenia w wolności zgromadzeń, jak choćby obciążenie organizatora odpowiedzialnością za wszelkie szkody, choćby powstałe nie z jego winy. Taką zasadę przegłosowano większością koalicji PO-PSL.
Także poprzedni prezydent zaproponował restrykcje wymierzone w zgromadzenia równoległe co do miejsca i czasu. – „Wolność zgromadzeń nie jest absolutna” – to były jego słowa. Gdzie byli wtedy „wolnościowcy” krzyczący dziś, że wprowadza się prawo stanu wyjątkowego? Pamiętam dość ciche protesty organizacji pozarządowych, ale np. „Wyborcza” z TVN-em referowały spór, za to żądnych mocnych słów nie używały. A PO wszystko to popierała. Gdzie były instytucje europejskie, tak dziś skłonne do wystawiania najskrajniejszych cenzurek?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318473-dobrze-ze-pis-wycofal-sie-z-najgorszego-przepisu-ustawy-o-zgromadzeniach-pytanie-po-co-go-forsowal