Pierwszy raz w historii konstytucyjny organ państwa podjął próbę rozstrzygnięcia w procesie cywilnym zagadnienia konstytucyjnego przeciw innemu organowi konstytucyjnemu. Oto Prezes TK prof. Andrzej Rzepliński wystąpił na drogę sądową przeciwko Prezydentowi RP oraz trzem sędziom Trybunału, którym odmawia dopuszczenia do orzekania – o „nakazanie powstrzymania się od dokonania czynności sędziego Trybunału Konstytucyjnego”. Zamierzał bowiem dowodzić, że złożony przez sędziów akt ślubowania przed Prezydentem RP był nieważny jako cywilnoprawne oświadczenie woli.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Sędzia sądu okręgowego zmiażdżyła i ośmieszyła prawnicze kompetencje prezesa TK, prof. Rzeplińskiego. DOKUMENTY
Próba wytoczenia sprawy – co nie może dziwić – okazała się nieskuteczna. Sąd Okręgowy w Warszawie złożony w imieniu i z upoważnienia Prezesa wniosek o zabezpieczenie odrzucił, nie pozostawiając wątpliwości co do jego niedopuszczalności. W przeciwnym razie mogłoby się okazać, że sąd powszechny mógłby orzekać o zakresie kompetencji i skuteczności działań organów konstytucyjnych, a także o tym, czy doszło do skutecznego zaprzysiężenia lub powołania na stanowisko sędziowskie. Jakkolwiek już na pierwszy rzut oka widać niedorzeczność takiego pomysłu. Aby jednak w pełni to sobie uświadomić warto przeanalizować obowiązujący stan prawny.
Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że nie zasługuje na uwagę teza o cywilnoprawnym charakterze ślubowania sędziego. Traktujący je jako cywilnoprawne „oświadczenie woli”, a w konsekwencji element czynności prawnej (np. jednostronnej – jak wypowiedzenie, dwu- lub wielostronnej – umowy czy uchwały), zdają się nie rozumieć istoty tego pojęcia i skutku złożenia oświadczenia w postaci ukształtowania treści stosunku cywilnoprawnego. Wystarczy wspomnieć, że oba terminy – „oświadczenie woli” oraz „stosunek cywilnoprawny” – odnoszą się do relacji równorzędnych podmiotów prawa i służą ich kształtowaniu w ramach prywatnoprawnej autonomii woli. Bez wątpienia nie ma takiego charakteru i nie temu służy instytucja ślubowania sędziowskiego. Na gruncie obowiązującego ustawodawstwa, droga sądowa w sprawach cywilnych „jest dopuszczalna, jeżeli powód opiera swoje roszczenia procesowe na zdarzeniach prawnych, które mogą stanowić źródło stosunków cywilnoprawnych”. Stanowisko to prezentuje zarówno Sąd Najwyższy (zob. np. postanowienie SN z 22 kwietnia 1998 r., I CKN 1000/97, OSN 1999, nr 1, poz. 6), jak i Trybunał Konstytucyjny (wyrok z 10 lipca 2000 r., SK 12/99, OTK ZU nr 5/2000, poz. 143). Skoro ślubowanie sędziego Trybunału Konstytucyjnego jako przesłanka objęcia urzędu publicznego nie kształtuje stosunku cywilnoprawnego zainteresowanego ani nie jest zdarzeniem z zakresu prawa cywilnego to droga sądowa na gruncie przepisów k.p.c. jest w tym wypadku niedopuszczalna.
W analizowanej sprawie odwołano się ponadto do instytucji konstytucyjnego prawa do sądu, które ma uzasadniać możliwość wystąpienia na drogę postępowania cywilnego. Prawo to zostało wyrażone w art. 45 ust. 1 Konstytucji, zgodnie z którym „każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. Przepis ten, jak wskazuje się w orzecznictwie, jest źródłem prawa podmiotowego przysługującego jednostce wobec państwa. Podmiotem tego prawa jest „każdy” – osoba fizyczna, a także osoba prawna prawa prywatnego. Prawo do sądu oznacza obowiązek ustawodawcy ustanowienia regulacji prawnych, które umożliwią zainteresowanemu rozpatrzenie sprawy przez sąd.
Prawo do sądu ma gwarantować możliwość rozstrzygnięcia przez sąd o prawach i obowiązkach osób prywatnych (i to takich, które są ich prawami i obowiązkami). W orzecznictwie nie budzi wątpliwości, że prawo to nie obejmuje sporów, w które nie jest uwikłany choćby jeden podmiot prawa prywatnego.
Prawa i wolności podstawowe (konstytucyjne) nie przysługują co do zasady podmiotom prawa publicznego w zakresie ich władztwa i kompetencji. Odnosi się to przede wszystkim do organów władzy publicznej. Są to bowiem prawa i wolności, które mają stanowić gwarancje wartości związanych z człowiekiem, służących zapewnieniu jego samorealizacji w społeczeństwie i mających być odpowiednio chronionymi przed ingerencją państwa. Prowadzą też zwykle do konieczności stworzenia przez państwo (ustawodawcę) odpowiednich regulacji ochronnych lub instytucjonalnych. Innymi słowy, prawa i wolności nie mogą służyć ochronie państwa i jego organów przed nimi samymi. Dotyczy to w szczególności sporów wewnątrz aparatu państwowego, a więc m.in. spraw ze stosunków nadrzędności i podporządkowania między organami państwowymi oraz spraw podległości służbowej pomiędzy przełożonymi i podwładnymi w organach państwowych (wyrok TK z 9 czerwca 1998 r., K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50). W sprawie wytoczonej przez Prezesa Rzeplińskiego ani on, ani Prezydent RP czy żaden z sędziów TK nie występują jako „podmioty prawa prywatnego” we własnej sprawie indywidualnej. Art. 45 Konstytucji dopełnia jej art. 77 ust. 2, który wyraża prawo do sądu w formule negatywnej. Stanowi adresowany do ustawodawcy zakaz stanowienia przepisów, które zamykałyby komukolwiek drogę sądową do dochodzenia naruszonych wolności i praw. W świetle tego przepisu każdemu podmiotowi prywatnemu przysługuje droga sądowa w odniesieniu do jego praw i wolności podstawowych (konstytucyjnych).
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pierwszy raz w historii konstytucyjny organ państwa podjął próbę rozstrzygnięcia w procesie cywilnym zagadnienia konstytucyjnego przeciw innemu organowi konstytucyjnemu. Oto Prezes TK prof. Andrzej Rzepliński wystąpił na drogę sądową przeciwko Prezydentowi RP oraz trzem sędziom Trybunału, którym odmawia dopuszczenia do orzekania – o „nakazanie powstrzymania się od dokonania czynności sędziego Trybunału Konstytucyjnego”. Zamierzał bowiem dowodzić, że złożony przez sędziów akt ślubowania przed Prezydentem RP był nieważny jako cywilnoprawne oświadczenie woli.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Sędzia sądu okręgowego zmiażdżyła i ośmieszyła prawnicze kompetencje prezesa TK, prof. Rzeplińskiego. DOKUMENTY
Próba wytoczenia sprawy – co nie może dziwić – okazała się nieskuteczna. Sąd Okręgowy w Warszawie złożony w imieniu i z upoważnienia Prezesa wniosek o zabezpieczenie odrzucił, nie pozostawiając wątpliwości co do jego niedopuszczalności. W przeciwnym razie mogłoby się okazać, że sąd powszechny mógłby orzekać o zakresie kompetencji i skuteczności działań organów konstytucyjnych, a także o tym, czy doszło do skutecznego zaprzysiężenia lub powołania na stanowisko sędziowskie. Jakkolwiek już na pierwszy rzut oka widać niedorzeczność takiego pomysłu. Aby jednak w pełni to sobie uświadomić warto przeanalizować obowiązujący stan prawny.
Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że nie zasługuje na uwagę teza o cywilnoprawnym charakterze ślubowania sędziego. Traktujący je jako cywilnoprawne „oświadczenie woli”, a w konsekwencji element czynności prawnej (np. jednostronnej – jak wypowiedzenie, dwu- lub wielostronnej – umowy czy uchwały), zdają się nie rozumieć istoty tego pojęcia i skutku złożenia oświadczenia w postaci ukształtowania treści stosunku cywilnoprawnego. Wystarczy wspomnieć, że oba terminy – „oświadczenie woli” oraz „stosunek cywilnoprawny” – odnoszą się do relacji równorzędnych podmiotów prawa i służą ich kształtowaniu w ramach prywatnoprawnej autonomii woli. Bez wątpienia nie ma takiego charakteru i nie temu służy instytucja ślubowania sędziowskiego. Na gruncie obowiązującego ustawodawstwa, droga sądowa w sprawach cywilnych „jest dopuszczalna, jeżeli powód opiera swoje roszczenia procesowe na zdarzeniach prawnych, które mogą stanowić źródło stosunków cywilnoprawnych”. Stanowisko to prezentuje zarówno Sąd Najwyższy (zob. np. postanowienie SN z 22 kwietnia 1998 r., I CKN 1000/97, OSN 1999, nr 1, poz. 6), jak i Trybunał Konstytucyjny (wyrok z 10 lipca 2000 r., SK 12/99, OTK ZU nr 5/2000, poz. 143). Skoro ślubowanie sędziego Trybunału Konstytucyjnego jako przesłanka objęcia urzędu publicznego nie kształtuje stosunku cywilnoprawnego zainteresowanego ani nie jest zdarzeniem z zakresu prawa cywilnego to droga sądowa na gruncie przepisów k.p.c. jest w tym wypadku niedopuszczalna.
W analizowanej sprawie odwołano się ponadto do instytucji konstytucyjnego prawa do sądu, które ma uzasadniać możliwość wystąpienia na drogę postępowania cywilnego. Prawo to zostało wyrażone w art. 45 ust. 1 Konstytucji, zgodnie z którym „każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. Przepis ten, jak wskazuje się w orzecznictwie, jest źródłem prawa podmiotowego przysługującego jednostce wobec państwa. Podmiotem tego prawa jest „każdy” – osoba fizyczna, a także osoba prawna prawa prywatnego. Prawo do sądu oznacza obowiązek ustawodawcy ustanowienia regulacji prawnych, które umożliwią zainteresowanemu rozpatrzenie sprawy przez sąd.
Prawo do sądu ma gwarantować możliwość rozstrzygnięcia przez sąd o prawach i obowiązkach osób prywatnych (i to takich, które są ich prawami i obowiązkami). W orzecznictwie nie budzi wątpliwości, że prawo to nie obejmuje sporów, w które nie jest uwikłany choćby jeden podmiot prawa prywatnego.
Prawa i wolności podstawowe (konstytucyjne) nie przysługują co do zasady podmiotom prawa publicznego w zakresie ich władztwa i kompetencji. Odnosi się to przede wszystkim do organów władzy publicznej. Są to bowiem prawa i wolności, które mają stanowić gwarancje wartości związanych z człowiekiem, służących zapewnieniu jego samorealizacji w społeczeństwie i mających być odpowiednio chronionymi przed ingerencją państwa. Prowadzą też zwykle do konieczności stworzenia przez państwo (ustawodawcę) odpowiednich regulacji ochronnych lub instytucjonalnych. Innymi słowy, prawa i wolności nie mogą służyć ochronie państwa i jego organów przed nimi samymi. Dotyczy to w szczególności sporów wewnątrz aparatu państwowego, a więc m.in. spraw ze stosunków nadrzędności i podporządkowania między organami państwowymi oraz spraw podległości służbowej pomiędzy przełożonymi i podwładnymi w organach państwowych (wyrok TK z 9 czerwca 1998 r., K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50). W sprawie wytoczonej przez Prezesa Rzeplińskiego ani on, ani Prezydent RP czy żaden z sędziów TK nie występują jako „podmioty prawa prywatnego” we własnej sprawie indywidualnej. Art. 45 Konstytucji dopełnia jej art. 77 ust. 2, który wyraża prawo do sądu w formule negatywnej. Stanowi adresowany do ustawodawcy zakaz stanowienia przepisów, które zamykałyby komukolwiek drogę sądową do dochodzenia naruszonych wolności i praw. W świetle tego przepisu każdemu podmiotowi prywatnemu przysługuje droga sądowa w odniesieniu do jego praw i wolności podstawowych (konstytucyjnych).
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318437-prezes-trybunalu-konstytucyjnego-pozywa-prezydenta-rp-juz-na-pierwszy-rzut-oka-widac-niedorzecznosc-takiego-pomyslu?strona=1