Tak formułowano przeciwko nim zarzuty, by żadnemu nie stała się krzywda! Mowa o prokuratorach, którzy po gigantycznych zaniechaniach i błędach wprowadzeniu sprawy Amber Gold stanęli przed sądem dyscyplinarnym. Dziś przed komisją śledczą stanął Andrzej Łojkowski, były rzecznik dyscyplinarny Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, który przygotowywał postępowanie wyjaśniające w sprawie nieudolnych prokuratorów. Posłowie udowodnili, że cała sprawa odpowiedzialności śledczych była fikcją.
Łojkowski jest kolejnym prokuratorem, który w sprawie Amber Gold nie ma sobie nic do zarzucenia. To już norma w przesłuchaniach śledczych przed wysoką komisją.
Nie popełniłem żadnego błędu.(…) Moje postępowanie było na etapie wyjaśniający. Wszystkie okoliczności zawarłem w protokole.
– zeznał dziś Łojkowski, któremu posłowie przypomnieli, ze w czasach PRL należał on do PZPR.
Jaki to ma związek ze sprawą?!
– denerwował się Łojkowski, który bronił się twierdząc, że tylko znikoma liczba prokuratorów nie należała do partii.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Wassermann po posiedzeniu komisji ws. Amber Gold: „Obraz z każdym przesłuchaniem jest coraz gorszy”
Szefowa komisji, Małgorzata Wassermann, już na samym początku posiedzenia wytknęła Łojkowskiemu, że tak przygotowywał postępowanie dyscyplinarne, by zarzuty nie mogły utrzymać się przed sądem. Tym samym Łojkowski, już na początku postępowania dyscyplinarnego, zapewnił bezkarność prokuratorom, którzy w podejrzanie nieudolny sposób prowadzili sprawy Marcina P.
Zarzuty przez pana postawione są kompletnie nietrafione, Wskazał pan przepisy, które są niemożliwe do naruszenia. To są zarzuty na uniewinnienie. Pan zarzutów nie skorygował.
– zarzuciła Łojkowskiemu posłanka Wassermann.
Twierdzę, że skorygowanie tych zarzutów nie wpłynęłoby na przebieg rozpraw.
– odpowiedział Łojkowski.
Szokujące stwierdzenie Łojkowskiego o „przebiegu rozpraw” jasno świadczą o tym, że śledczy mogli liczyć na pobłażliwość sądu dyscyplinarnego. O tym, że nie byli w błędzie przekonaliśmy się wszyscy, gdy sąd dyscyplinarny uniewinnił wszystkich prokuratorów, którzy dopuścili się uchybień i nieprawidłowości w trakcie śledztwa w sprawie Amber Gold. Posłowie przypomnieli też, że rzecznik dyscyplinarny, w trakcie trwający już rozpraw przeciwko prokuratorom nie był stroną aktywną.
Pytania zadawał wielokrotnie są, obrońcy, ale rzecznik dyscyplinarny nie.
– podkreślali członkowie komisji śledczej.
O szczególnie przyjaznym traktowaniu prokuratorów objętych postępowaniem dyscyplinarnym w sprawie Amber Gold świadczy tez fakt dziwnego postępowania w sprawie prokurator Borkowskiej. Jej zarzuca się antydatowanie ważnego pisma oraz nieprzesłanie decyzji o wznowieniu śledztwa z prokuratury okręgowej do rejonowej w Gdańsku-Wrzeszczu. Dało to Marcinowi P. kilka miesięcy „spokoju”, dzięki którym oszukał kolejnych klientów na 160 milionów złotych!
Czy zabezpieczono komputer i drukarkę prokurator Borkowskiej w trakcie postępowania?.
– pytała posłanka Wassermann.
Nie zrobiono tego. Nie ma w zwyczaju, by zabezpieczać komputery prokuratorom.
– odpowiedział Łojkowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Teraz się nad sobą użalają? Prokurator przed komisją Amber Gold: „To moja osobista klęska”
Ta odpowiedź wiele mówi o całej fikcyjności postępowań dyscyplinarnych wobec prokuratorów, którzy sprawę Amber Gold zamiatali pod dywan. Ciężko się więc dziwić, że Marcin P. mógł wykorzystywać nieudolność prokuratorów, skoro ani jemu, ani im, przez wiele miesięcy, a nawet lat nie groziła żadna kara.
WB
-
Pomysł na prezent? Dobra książka!
Polecamy „wSklepiku.pl”:„Państwo Platformy. Bilans zamknięcia” - Andrzej Zybertowicz, Maciej Gurtowski, Radosław Sojak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318402-fikcja-a-nie-postepowania-dyscyplinarne-kto-ustawil-zarzuty-przeciwko-prokuratorom-od-sprawy-amber-gold