Gdy pod koniec rządów Gerharda Schrödera opozycyjni wówczas chadecy wyprodukowali plakaty przypominające list gończy za groźnym oszustem, na którym widniała fotografia kanclerza en face, oraz jego lewego i prawego profilu, w Niemczech wybuchł skandal. W efekcie CDU musiała wydusić z siebie przeprosiny, a wszystkie te już wydrukowane w tysiącach egzemplarzy podobizny poszły na przemiał. Ale Polska to nie Niemcy. Wydawany przez niemiecko-szwajcarską spółkę, polskojęzyczny tygodnik „Newsweek” umieścił na najnowszej okładce fotografie sześciorga najważniejszych osób w naszym kraju jako przestępców z policyjnych kartotek, z podpisem:
„Jeszcze nastanie prawo i sprawiedliwość - Coraz więcej Polaków dokumentuje, jak PiS łamie prawo i nadużywa władzy, wierzą, że winni zostaną rozliczeni”.
I co? I nic. Redaktor naczelny Tomasz Lis, który w swej zjadliwej „twórczości” twitterowej pisze o głowie państwa polskiego Andrzeju Dudzie „to coś”, korzysta z wolności, ba otwarcie i bezkarnie wzywa do ulicznego buntu. Nie tylko on. W kraju takim jak Niemcy, Lis dawno miałby proces za szerzenie nienawiści i podżeganie tłumów, ale Polska…? - wiadomo, to kraj nieograniczonych możliwości…
Gdy parę lat temu w RFN satyryczny „Titanic” opublikował zdjęcie wtedy premiera Nadrenii-Palatynatu, brodatego, krępego Kurta Becka, uwikłanego w różne afery, z podpisem: „Kłopotliwy niedźwiedź wychodzi ze skóry: odstrzelić bestię!”, jego partia (socjaldemokraci, SPD) natychmiast złożyła pozew do sądu. Magazyn wycofano ze sprzedaży, a za jego dalsze rozpowszechnianie groziła kara 250 tys. euro. Widać wolność słowa i egzekwowanie przestrzegania prawa ma w Niemczech inny wymiar niż u nas, w naszym kraju można bezkarnie grozić drugim Majdanem w Warszawie, wzywać do rewolty, po której rządzący będą wyskakiwali przez okna, można przedstawiać prezydenta, panią premier, marszałka Sejmu, ministrów obrony i sprawiedliwości czy prezesa partii sprawującej władzę, jako przestępców… - żeby jakiś ostracyzm, jakiś choćby bojkot,, bądź co bądź, obcego czasopisma? - nie widzę.
Zdetronizowana opozycja i jej medialne kauzuperdy, które utraciły dawne przywileje zaiste wychodzą ze skóry i gotowi są zrobić wszystko, z doszczętnym zeszmaceniem resztek swych autorytetów i honoru, jeśli takowe w ogóle mieli, i z opluwaniem własnego kraju poza granicami włącznie. To nie Polacy są skłóceni, to obecną, platformiano-nowoczesno-lewacką opozycję ogarnęła wścieklizna z powodu ich własnej bezsilności; grzanie z pomocą niemieckich przyjaciół na unijnym grillu tematu Trybunału Konstytucyjnego nie doprowadziło do sankcji przeciw Polsce, nie udało się wywołać ulicznych burd w Święto Niepodległości, to może teraz, 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego się uda…? Nie wychodzi na salonach polityki, to może jakiś zamach stanu…?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Gdy pod koniec rządów Gerharda Schrödera opozycyjni wówczas chadecy wyprodukowali plakaty przypominające list gończy za groźnym oszustem, na którym widniała fotografia kanclerza en face, oraz jego lewego i prawego profilu, w Niemczech wybuchł skandal. W efekcie CDU musiała wydusić z siebie przeprosiny, a wszystkie te już wydrukowane w tysiącach egzemplarzy podobizny poszły na przemiał. Ale Polska to nie Niemcy. Wydawany przez niemiecko-szwajcarską spółkę, polskojęzyczny tygodnik „Newsweek” umieścił na najnowszej okładce fotografie sześciorga najważniejszych osób w naszym kraju jako przestępców z policyjnych kartotek, z podpisem:
„Jeszcze nastanie prawo i sprawiedliwość - Coraz więcej Polaków dokumentuje, jak PiS łamie prawo i nadużywa władzy, wierzą, że winni zostaną rozliczeni”.
I co? I nic. Redaktor naczelny Tomasz Lis, który w swej zjadliwej „twórczości” twitterowej pisze o głowie państwa polskiego Andrzeju Dudzie „to coś”, korzysta z wolności, ba otwarcie i bezkarnie wzywa do ulicznego buntu. Nie tylko on. W kraju takim jak Niemcy, Lis dawno miałby proces za szerzenie nienawiści i podżeganie tłumów, ale Polska…? - wiadomo, to kraj nieograniczonych możliwości…
Gdy parę lat temu w RFN satyryczny „Titanic” opublikował zdjęcie wtedy premiera Nadrenii-Palatynatu, brodatego, krępego Kurta Becka, uwikłanego w różne afery, z podpisem: „Kłopotliwy niedźwiedź wychodzi ze skóry: odstrzelić bestię!”, jego partia (socjaldemokraci, SPD) natychmiast złożyła pozew do sądu. Magazyn wycofano ze sprzedaży, a za jego dalsze rozpowszechnianie groziła kara 250 tys. euro. Widać wolność słowa i egzekwowanie przestrzegania prawa ma w Niemczech inny wymiar niż u nas, w naszym kraju można bezkarnie grozić drugim Majdanem w Warszawie, wzywać do rewolty, po której rządzący będą wyskakiwali przez okna, można przedstawiać prezydenta, panią premier, marszałka Sejmu, ministrów obrony i sprawiedliwości czy prezesa partii sprawującej władzę, jako przestępców… - żeby jakiś ostracyzm, jakiś choćby bojkot,, bądź co bądź, obcego czasopisma? - nie widzę.
Zdetronizowana opozycja i jej medialne kauzuperdy, które utraciły dawne przywileje zaiste wychodzą ze skóry i gotowi są zrobić wszystko, z doszczętnym zeszmaceniem resztek swych autorytetów i honoru, jeśli takowe w ogóle mieli, i z opluwaniem własnego kraju poza granicami włącznie. To nie Polacy są skłóceni, to obecną, platformiano-nowoczesno-lewacką opozycję ogarnęła wścieklizna z powodu ich własnej bezsilności; grzanie z pomocą niemieckich przyjaciół na unijnym grillu tematu Trybunału Konstytucyjnego nie doprowadziło do sankcji przeciw Polsce, nie udało się wywołać ulicznych burd w Święto Niepodległości, to może teraz, 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego się uda…? Nie wychodzi na salonach polityki, to może jakiś zamach stanu…?
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318123-sojusz-opozycji-bylych-aparatczykow-i-bezpieki-chce-ulicznej-rewolty-podzeganie-jest-przestepstwem-czy-zyjemy-w-panstwie-prawa