Jadę samochodem. Leci radio „Pogoda”. Informacje. Wśród nich o jakimś festiwalu filmowym, na którym szczególnie warte uwagi są filmy walczące z prawicowym populizmem. W telewizji Jacek Żakowski, na stwierdzenie dziennikarki, że wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, odpowiada:
Nie, proszę pani, nieprawda. Tradycja europejskiej kultury jest taka, że jednych się wiesza, innych się rozstrzeliwuje ze względu na honory. Jednak jest coś takiego jak wdzięczność, jak uznanie, jak szacunek. I moim zdaniem takie skrajnie populistyczne patrzenie, „Wszyscy jesteśmy równie wobec prawa”, „Wszyscy mamy równe żołądki”, tak, jednym jednak bardziej ufamy i mamy powód to zaufanie okazywać, także aparat państwa, a innym nie.
Postulat równości wobec prawa to przejaw „skrajnego populizmu”. Ciekawa opinia! Można humorystyczne, idąc tym tropem stwierdzić, że radio „Pogoda” za pomocą piosenek Maryli Rodowicz, Ireny Santor a nawet Nataszy Zylskiej walczy z zasadą równości wobec prawa, jeśli potraktujemy populizm jako zło wcielone, zgodnie z kanoniczną wykładnią Żakowskiego, bo najpierw taka informacja o populizmie a potem takie ładne humanistyczne piosenki.
Wszędzie w mediach wrogich rządowi populizm. W Europie w liberalnych mediach także straszą. Wróg śmiertelny u bram! Któż sieje tę psychozę? Otóż sieją ją ci, dla których naturalny w demokracjach od starożytnej Grecji poczynając, populizm jako wola suwerennego organizującego się ludu, jest zagrożeniem ich władzy. Nic nowego pod słońcem, dla każdego kto zna historię Europy. Nie ma powodu do płaczu. Wręcz przeciwnie. Działa zasada równowagi. Demokracja w ten sposób się rewitalizuje. Proces ten dotyczy obecnie w dużym stopniu dojrzałych demokracji, a to, że dotyczy Polski dowodzi, że jest ona państwem par excellence europejskim. A jak do narodzenia populizmu doszło nad Wisłą?
Buta i pewność siebie elity PO i PSL do wyborów 2015 roku, mogły zrodzić przekonanie, że system oligarchiczny tężeje i się zamyka. Klasa polityczna z PO i jej akolici, hołubiła swoje poczucie wyższości wobec nie dorastającego do jej wizji społeczeństwa. Kto występował przeciw niej, stawał się automatycznie populistą. Młyny „przemysłu pogardy”, pracowały na pewnych obrotach od 2005 roku, żeby wszystko, co narodowe stygmatyzować mianem populizmu. Grupy wybranych antypisowskich profesorów od nauk społecznych, publicystów i dziennikarzy, delektując się swoim intelektualnym żargonem, pogrążała się coraz bardziej w doktrynerskich rozważaniach mających jeden cel: zniszczyć „populistyczną” opozycję. Polemika zastąpiona została stygmatyzowaniem i nazywaniem inaczej myślących: oszołomami i populistami. Zamiast pozbawionej emocji zacietrzewienia analizy zachodzących procesów społecznych, mieliśmy do czynienia z atakami i oskarżeniami o faszyzm, ksenofobię, antysemityzm. Wszystko to miało odwracać uwagę od afer, ignorancji i złodziejstwa dzierżących władzę. Było więc wystarczająco dużo powodów do obudzenia się autentycznego populizmu. Ogromną, zasadniczą rolę w tym procesie odegrał sposób z jakim władze PO i PSL odnosiły się do Tragedii Smoleńskiej.
Populizm jawi się jako szczególne zło dla łże-elit, ponieważ jak kiedyś usłyszałem z ust polityka PO, odwołuje się do rewolucyjnej mentalności, do sądów bolszewickich. To zasadnicza manipulacja. Demonizuje się populizm wpisując go bezzasadnie w bolszewizm, ponieważ populizm jest ruchem który przywraca godność polityczną obywatelowi wykluczonemu z polityki w kulejącym systemie demokratycznym. Odstawieni od profitów i władzy, przypisują mu bolszewickie rysy, nie chcąc zdać sobie sprawy, że to III RP, zorganizowana przy zachowaniu ciągłości z PRL, miała sporo bolszewickich rysów. Z bolszewizmem nie ma nic wspólnego rodząca się bólach liberalna demokracja państwa narodowego, która aby być sprawna, musi wciągać w obręb polityki, jak najszersze grupy ludności a nie tylko wybranych. Dla „postkomunistyczne arystokracji”, której rodowód ma głębokie bolszewickie korzenie w przeszłości, sięgające roku 1944, jest to zamach na „demokrację”.
Niechęć takich elit do populizmu jest zrozumiała, jak i zabiegi mające na celu nadanie mu cech negatywnych. Populizm wyznają ponoć ludzie sfrustrowani, nieudacznicy, którzy chcą tylko burzyć a nie budować i nie mają za grosz szacunku dla elity. Projektowane swego czasu ustawy o „mowie nienawiści”, to były próby budowania instytucjonalnej, prawnej tarczy dla rządzącej elity przez potencjalnym wybuchem właśnie populizmu. A populizm jest częścią demokracji. Podąża za nią jak cień. Daje demokracji paliwo. Stanowi zabezpieczenie dla egalitaryzmu. Jego źródłem jest obywatelski gniew na arogancję władzy. Populizm, w republikańskiej tradycji amerykańskiej, jak zauważył Christopher Lasch, kładzie nacisk na zrównanie praw z obowiązkami, honoruje przywileje i status, które wynikają z osobistych zasług i uczciwości człowieka. Populizm wpływa na budowę wspólnot sąsiedzkich a tym samym pozwala ludziom przekraczać ciasny horyzont uwarunkowań rodzinnych. Ale jednocześnie podkreśla znaczenie pracy dla dobra wspólnego. I co ważne, akcentuje konieczność zapewnienia podstaw ekonomicznych dla tradycyjnych wartości przez upowszechnienie drobnej własności. To PiS podczas swoich rządów 2005-2007 stworzył ludziom mechanizm pozwalający wykupywać po niskich cenach mieszkania spółdzielcze. To PiS jako partia autentycznie lewicowa wdraża programy socjalne, odbudowujące godność wykluczonych ze sfery politycznej. W tym też znaczeniu PiS jest partią populistyczną. Populizm angażuje się na rzecz zasady szacunku.
Populizm broni prostych manier i prostej jasnej mowy. Złodziej to złodziej a kłamca to kłamca. Broni zasady równości wszystkich wobec prawa. I co ważne. Tytuły i inne symbole, wysokie rangi społeczne nie robią na nim wrażenia. Jest zatem tak rozumiany populizm autentycznym głosem demokracji. Zgodnie z pewnym uniwersalnym moralnym ludzkim porządkiem na szacunek trzeba zapracować uczciwą i ciężką pracą i posiadaniem cnót. Gdyby Tusk, Ewa Kopacz, Sienkiewicz, Mirro Drzewiecki –„Polska to dziki kraj”, Gronkiewicz-Walz, Sławomir Nowak, Chlebowski etc. byli ich posiadaczami nie było by populizmu. Nie byłby potrzebny. Lud nie musiałby się bronić. Jedyny jego oręż to sprawiedliwość. A tak zadziałało prawo równowagi. Tak to już jest na tym łez padole.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318027-populizm-nie-ma-powodu-do-placzu-wrecz-przeciwnie-dziala-zasada-rownowagi-demokracja-w-ten-sposob-sie-rewitalizuje?wersja=mobilna