W obliczu zmiany prezydenta w USA, oraz oczekiwanych wyborów w Austrii, Włoszech, Holandii, Francji i Niemczech, gdzie głównymi zagadnieniami będą kwestia imigracji i inne wyzwania tworzone w basenie Morza Śródziemnego, kwestie wschodnie, które wymagają zresztą wejścia w spór - co najmniej polityczny - z Rosją, tracą na znaczeniu, tym bardziej, że zajmowanie się nimi nie przynosi i nie przyniesie żadnych korzyści wyborczych
— mówi prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, członek Narodowej Rady Rozwoju w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Prezydent Ukrainy odbył w piątek wizytę w Warszawie, spotkał się m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą i premier Beatą Szydło. Była mowa m.in. o „silnej” przyjaźni ukraińsko-polskiej, katastrofie Smoleńskiej i propagandzie rosyjskiej. Można było przy tym odnieść wrażenie, że Kijowi zależy dziś bardziej niż kiedykolwiek na przyjaznych relacjach z Polską. Zachód odwrócił się od Ukrainy, zobojętniał na jej los? Polska to ostatni prawdziwy sojusznik, którego Kijów jeszcze posiada?
Przemysław Żurawski vel Grajewski: Niewątpliwie jesteśmy obecnie – może nie ostatnim – ale najważniejszym partnerem Ukrainy, pośród tych państw na Zachodzie, które dysponują jakimkolwiek potencjałem. Nie należy też zapominać o Kanadzie, która ze względu na dużą mniejszość ukraińską od dawna, w zasadzie od początku ubiegłego wieku, jest zainteresowana kwestiami ukraińskimi. W obliczu zmiany prezydenta w USA, oraz oczekiwanych wyborów w Austrii, Włoszech, Holandii, Francji i Niemczech, gdzie głównymi zagadnieniami będą kwestia imigracji i inne wyzwania tworzone w basenie Morza Śródziemnego, kwestie wschodnie, które wymagają zresztą wejścia w spór - co najmniej polityczny - z Rosją, tracą na znaczeniu, tym bardziej, że zajmowanie się nimi nie przynosi i nie przyniesie żadnych korzyści wyborczych. To powoduje, że agresja rosyjska na Ukrainę, aneksja Krymu i wojna w Donbasie wypadły z listy priorytetowych problemów, którymi zajmuje się europejska elita polityczna. A co zrobią z tym Amerykanie, dowiemy się dopiero po 20 stycznia. Wtedy minie paraliż administracji, który zawsze ogarnia Stany Zjednoczone między wyborami a inauguracją nowego prezydenta. Więc, tak, obecnie Polska jest tym krajem, który wciąż przypomina o kwestii ukraińskiej, wraz z państwami Bałtyckimi, ale to są niewielkie kraje o względnie niewielkich wpływach.
Może Ukraina jest sobie też trochę sama winna? Oligarchowie trzęsą krajem, panuje korupcja. Koniecznych reform wciąż brak. Skostniałego układu nie da się przełamać, o czym przekonał się ostatnio Michaił Saakaszwili. Ukraina chce dołączyć do Zachodu ale nie jest gotowa podjąć w tym celu koniecznych kroków…?
Oczywiście, że tak, tyle, że wówczas należałoby wskazać także na Włochy i ich problemy, choćby słabe instytucje państwowe, i zastanowić się jakie powinny być związki tego kraju ze strukturami europejskimi, szczególnie jeśli chodzi o Południe tego kraju. Tak, problemy ukraińskie, problemy oligarchii i ustrojowe państwa oraz brak reform, które by stwarzały szanse na przełamanie w przyszłości przeszkód w rozwoju, są istotnym powodem dla którego Ukraina znajduje się w tym miejscu w którym się obecnie znajduje. Nie są to moim zdaniem jednak powody rozstrzygające. To, że Ukraińcy zmarnowali 25 lat po 1991 roku, nie przeprowadzając stosownych reform w kraju, powoduje, że są w tej chwili zaklasyfikowani w taki właśnie sposób. Saakaszwili poradził sobie przecież w Gruzji z problemem korupcji, tyle, że nie z pozycji gubernatora ale prezydenta, a to jest zasadnicza różnica. Pewna rzeczy mógł rozstrzygać, zaowocowało to jednak jego upadkiem politycznym, na tle wojny z Rosją. Na Ukrainie także toczy się wojna z Rosją, o tym nie wolno nam zapominać. Wewnętrzne problemy ukraińskie, głównie brak przełamania oligarchicznej natury państwa, to jeden z głównych powodów dla których Ukraina sama nie wytwarza siły, która by przyciągała zainteresowanie innych, ale nie w charakterze państwa specjalnej troski tylko cennego sojusznika. To osłabia jej pozycję międzynarodową. Należy jednak mieć na uwadze, że cokolwiek by Ukraina obecnie nie uczyniła, jej perspektywy członkostwa w Unii czy przyciągnięcia zainteresowania wiodących państw – Niemiec, Francji, USA – są bardzo ograniczone. Kanclerz Angela Merkel przedłuży prawdopodobnie swój mandat, ale nie na podstawie tego, czy rozwiąże konflikt w Donbasie, tylko czy będzie w stanie uchronić Niemcy przed kolejną falą imigracji z Południa. Uwaga zachodniej klasy politycznej jest obecnie gdzie indziej, bez względu na to, co zrobi i jakie wysiłki podejmie Kijów.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W obliczu zmiany prezydenta w USA, oraz oczekiwanych wyborów w Austrii, Włoszech, Holandii, Francji i Niemczech, gdzie głównymi zagadnieniami będą kwestia imigracji i inne wyzwania tworzone w basenie Morza Śródziemnego, kwestie wschodnie, które wymagają zresztą wejścia w spór - co najmniej polityczny - z Rosją, tracą na znaczeniu, tym bardziej, że zajmowanie się nimi nie przynosi i nie przyniesie żadnych korzyści wyborczych
— mówi prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, członek Narodowej Rady Rozwoju w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Prezydent Ukrainy odbył w piątek wizytę w Warszawie, spotkał się m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą i premier Beatą Szydło. Była mowa m.in. o „silnej” przyjaźni ukraińsko-polskiej, katastrofie Smoleńskiej i propagandzie rosyjskiej. Można było przy tym odnieść wrażenie, że Kijowi zależy dziś bardziej niż kiedykolwiek na przyjaznych relacjach z Polską. Zachód odwrócił się od Ukrainy, zobojętniał na jej los? Polska to ostatni prawdziwy sojusznik, którego Kijów jeszcze posiada?
Przemysław Żurawski vel Grajewski: Niewątpliwie jesteśmy obecnie – może nie ostatnim – ale najważniejszym partnerem Ukrainy, pośród tych państw na Zachodzie, które dysponują jakimkolwiek potencjałem. Nie należy też zapominać o Kanadzie, która ze względu na dużą mniejszość ukraińską od dawna, w zasadzie od początku ubiegłego wieku, jest zainteresowana kwestiami ukraińskimi. W obliczu zmiany prezydenta w USA, oraz oczekiwanych wyborów w Austrii, Włoszech, Holandii, Francji i Niemczech, gdzie głównymi zagadnieniami będą kwestia imigracji i inne wyzwania tworzone w basenie Morza Śródziemnego, kwestie wschodnie, które wymagają zresztą wejścia w spór - co najmniej polityczny - z Rosją, tracą na znaczeniu, tym bardziej, że zajmowanie się nimi nie przynosi i nie przyniesie żadnych korzyści wyborczych. To powoduje, że agresja rosyjska na Ukrainę, aneksja Krymu i wojna w Donbasie wypadły z listy priorytetowych problemów, którymi zajmuje się europejska elita polityczna. A co zrobią z tym Amerykanie, dowiemy się dopiero po 20 stycznia. Wtedy minie paraliż administracji, który zawsze ogarnia Stany Zjednoczone między wyborami a inauguracją nowego prezydenta. Więc, tak, obecnie Polska jest tym krajem, który wciąż przypomina o kwestii ukraińskiej, wraz z państwami Bałtyckimi, ale to są niewielkie kraje o względnie niewielkich wpływach.
Może Ukraina jest sobie też trochę sama winna? Oligarchowie trzęsą krajem, panuje korupcja. Koniecznych reform wciąż brak. Skostniałego układu nie da się przełamać, o czym przekonał się ostatnio Michaił Saakaszwili. Ukraina chce dołączyć do Zachodu ale nie jest gotowa podjąć w tym celu koniecznych kroków…?
Oczywiście, że tak, tyle, że wówczas należałoby wskazać także na Włochy i ich problemy, choćby słabe instytucje państwowe, i zastanowić się jakie powinny być związki tego kraju ze strukturami europejskimi, szczególnie jeśli chodzi o Południe tego kraju. Tak, problemy ukraińskie, problemy oligarchii i ustrojowe państwa oraz brak reform, które by stwarzały szanse na przełamanie w przyszłości przeszkód w rozwoju, są istotnym powodem dla którego Ukraina znajduje się w tym miejscu w którym się obecnie znajduje. Nie są to moim zdaniem jednak powody rozstrzygające. To, że Ukraińcy zmarnowali 25 lat po 1991 roku, nie przeprowadzając stosownych reform w kraju, powoduje, że są w tej chwili zaklasyfikowani w taki właśnie sposób. Saakaszwili poradził sobie przecież w Gruzji z problemem korupcji, tyle, że nie z pozycji gubernatora ale prezydenta, a to jest zasadnicza różnica. Pewna rzeczy mógł rozstrzygać, zaowocowało to jednak jego upadkiem politycznym, na tle wojny z Rosją. Na Ukrainie także toczy się wojna z Rosją, o tym nie wolno nam zapominać. Wewnętrzne problemy ukraińskie, głównie brak przełamania oligarchicznej natury państwa, to jeden z głównych powodów dla których Ukraina sama nie wytwarza siły, która by przyciągała zainteresowanie innych, ale nie w charakterze państwa specjalnej troski tylko cennego sojusznika. To osłabia jej pozycję międzynarodową. Należy jednak mieć na uwadze, że cokolwiek by Ukraina obecnie nie uczyniła, jej perspektywy członkostwa w Unii czy przyciągnięcia zainteresowania wiodących państw – Niemiec, Francji, USA – są bardzo ograniczone. Kanclerz Angela Merkel przedłuży prawdopodobnie swój mandat, ale nie na podstawie tego, czy rozwiąże konflikt w Donbasie, tylko czy będzie w stanie uchronić Niemcy przed kolejną falą imigracji z Południa. Uwaga zachodniej klasy politycznej jest obecnie gdzie indziej, bez względu na to, co zrobi i jakie wysiłki podejmie Kijów.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317939-zurawski-vel-grajewski-polska-jest-obecnie-moze-nie-ostatnim-ale-najwazniejszym-sojusznikiem-ukrainy-zachodnie-elity-wola-nie-wchodzic-w-spor-z-rosja-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.