Kiedy oskarżano ich o prześladowanie opozycjonistów, o pałowanie demonstrantów, aresztowanie bez nakazu 13 grudnia 1981 roku dziennikarzy, którzy nie chcieli podpisać lojalki, co spotkało mego męża, felietonistę Macieja Rybińskiego i grożono mu podczas przesłuchania pobiciem, milczeli potulnie służąc okrągłostołowym elitom III RP, wszak potraktowały ich ulgowo i zapewniły spokojną i dostatnią starość za „wierną służbę”. Podkreślali to przed kamerami telewizyjnymi demonstrujący w obronie swoich przywilejów emerytalnych przed Sejmem byli funkcjonariusze służb specjalnych, MO i BOR -u. Jeden z nich żalił się, że nie zasłużył na obniżkę świadczeń, bo ochraniał prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a inny, że ochraniał Jana Pawła II podczas jego wizyt w Polsce.
Mogli nie ochraniać i zmienić zawód np. na ochroniarza w supermarkecie. Był na służbie i łaski nie robił, ani prezydentowi ani papieżowi. A co robił przed 1989 rokiem? Służył władzy komunistycznej choć też nie musiał, mógł orać i siać na swoim gospodarstwie, albo fedrować w kopalni. Tak jak zwykli obywatele.
Wybierając służbę dla reżimu komunistycznego, chciał czy nie chciał, ustawił się po stronie aparatu przemocy. A dzięki „grubej kresce” i wstrzymaniu procesu dekomunizacji gładko i bez konsekwencji przeszedł do służby w III RP.
Co się odwlecze to nie uciecze, wprawdzie dużo za późno ale wreszcie rząd zabrał się za beneficjentów „grubej kreski”, za ludzi, którzy pobierają emerytury znacznie przekraczające średnią krajową. Teraz będą dostawać nieco ponad 2000 zł, a więc w granicach tej średniej, co jest sprawiedliwe, zważywszy, że wiele ofiar aparatu bezpieczeństwa żyje w biedzie, a nawet w nędzy i podniesienie najniższych emerytur do 1000 zł to jest minimum zadośćuczynienia. Można zrozumieć strach tych funkcjonariuszy przed obniżeniem poziomu życia. Jak ktoś pobierał 6 tysięcy a teraz dostanie tylko 2 tysiące, skończy się wygodne życie nad stan, wczasy zagraniczne i drogie sanatoria. No i te demonstracje z KOD - em, nie każdego będzie teraz stać na dalekie podróże do stolicy, na hotele i restauracje.
W obronie tych „poszkodowanych” wystosowali list politycy lewicy postomunistycznej, Leszek Miller i Ryszard Kalisz. I to mnie nie dziwi, wszak wystąpili w imieniu swoich towarzyszy. Ale co robi w tym gronie były minister spraw wewnętrznych z PO, Bartłomiej Sienkiewicz? A zdawało by się, że nazwisko słynnego przodka do czegoś zobowiązuje. Przynajmniej do minimum przyzwoitości. Co myślą o tych pokrzywdzonych emerytach internauci świadczy następujący wpis: „Ciekawe, teraz wszyscy nagle byli tacy porządni. Gdzie się podziali UBecy i ZOMOwcy, którzy pałowali protestujących dzałaczy opozycji?”
No właśnie byli tam, gdzie stało ZOMO. Paradne są komentarze żurnalistów z rożnych lewackich portali. Oto jedna z dziennikarek ostrzega na portalu Lisa przed strasznymi knowaniami Prawa i Sprawiedliwości:
Zabiorą najsłabszym czyli emerytom, nie chodzi o żadną sprawiedliwość ale wyłącznie o oszczędności. Nie można mieć żadnych gwarancji, że PiS nie szykuje zamachu na wszystkie emerytury.
Pora puknąć się w głowę, łaskawa koleżanko, albo zmienić zawód, na łatwiejszy, nie wymagający wysiłku intelektualnego. Supermarkety, zwłaszcza zagraniczne czekają. I chować oszczędności do pończochy, bo przyjdzie PiS i zabierze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317902-przyjdzie-pis-i-zabierze-wreszcie-rzad-zabral-sie-za-beneficjentow-grubej-kreski