Jak się to będzie przejawiać w konkretnych założeniach?
Mamy kilkanaście różnych pomysłów i programów. Większość można zobaczyć w programie PiS z roku 2014 albo w programie wspomnianego kongresu katowickiego. Za przykład niech posłuży pomysł na Polski Korpus Solidarności – coś na wzór amerykańskiego Peace Corp. To program dla aktywnych emerytów lub młodych ludzi, którzy kończą studia i poszukują miejsca w życiu, w państwie. Coś już umieją i mogą przekazać to innym, a przy tym kształtować etos pracy dla wspólnoty. Inne programy to wzmacnianie i obywatelskie unowocześnianie takich instytucji jak Ochotnicze Straże Pożarne i Koła Gospodyń Wiejskich. Warto im pomóc i umożliwić rozwój.
W mniejszych miejscowościach to instytucje, które jako jedyne dbają o ruch w kulturze, w społeczeństwie.
Dokładnie. W małych miejscowościach często stoją puste świetlice - trzeba dla nich stworzyć program merytoryczny i finansowy. Państwo może pomagać samorządom przy takich programach Pomysłów jest tysiące. Chcemy odtworzyć Uniwersytety Ludowe. To także bardzo ciekawe projekty rozwojowe wzmacniania obywatelskich organizacji strażniczych czy mediów lokalnych, by odseparować je od samorządów. By obywatele mogli działać i nie bać się wójta czy burmistrza. Albo program multiplikacji dobrych praktyk – poszerzenie instytucji dobrze spełniających jakiejś funkcje.
To bodaj 20 projektów, które mogą być natychmiast uruchomione.
Ten sam trzeci sektor narzeka, że to próba budowy społeczeństwa obywatelskiego od góry, złapania za twarz.
Ale departament pożytku publicznego w MPiPS istnieje od lat i też był założony odgórnie – po prostu będzie więcej programów, które wychodzą do społeczeństwa. Państwo ma prawo, a nawet obowiązek stworzenia takiej platformy. Wszystko przy założeniu, że będzie to transparentne i konsultowane – nie wyobrażam sobie inaczej. Przy założeniu, że pewne standardy muszą być spełniane. Chcemy też – to bardzo ważne – by te nowe warunki działania sektora były w pełni sprawiedliwe, by dostęp do programów miały nowe i dotychczas często pomijane środowiska i organizacje.
Brzmi dobrze, ale czy znajdą się pieniądze? A może będą po prostu przelewane z tych programów, które są dzisiaj?
Na razie tych pieniędzy nie ma za wiele, chcemy wykorzystywać pieniądze europejskie i wydawać je w sposób mądrzejszy. Walczymy o zabezpieczenie pierwszych kwot. Budżetowo to są promile, całego budżetu. Przywołam Panu pewną refleksję działacza pozarządowego, który wracał z jakiejś konferencji, gdzie wywalczył chyba jakąś sumę w samorządzie na organizacje pozarządowe. I wtedy ktoś mu powiedział, ile kosztuje jeden autobus w tej samej gminie – była to suma trzy razy większa niż ta przeznaczona na wszystkie organizacje pozarządowe. O takich proporcjach mówimy. A przecież to są niebywale istotne inwestycje. Rozwojowe, cywilizacyjne, kulturotwórcze.
Może z tej awantury i emocji wokół NGO-sów wyjdzie nam w miarę merytoryczna debata o tym, co dalej zrobić z systemem finansowania takich organizacji.
Bardzo bym chciał, by taki był wydźwięk naszej rozmowy. Prosiłbym, by wstrzymać się z emocjonalnymi i uproszczonymi komentarzami. Nie łączmy tego sektora na siłę z polityką i relacjami prywatnymi. Jeśli złapiemy kogoś za rękę, to co innego. To, że są politycy w Polsce, którzy są moimi przeciwnikami, nawołują do złych emocji czy np. łamią prawo– jak art. 195 konstytucji – to nie znaczy, że ich powiązania rodzinne czy środowiskowe mają przesądzać, że członek rodziny czy cała organizacja to coś złego i trzeba to przedstawiać w strzałkowych wykresach jak na jakiejś liście hańby. To bardzo źle rzutuje na polskie życie publiczne.
Na koniec wrócę do reakcji na Pana wywiad. Nie przesadził Pan z tym określeniem „domu wariatów”? Politycy opozycji i media III RP triumfują dziś, cytując Pana słowa.
Tak jak mnie bolą reakcje z mojej strony sceny politycznej, które są niesprawiedliwe i stereotypowe, tak przykro mi jest, gdy patrzę na osoby, które przez lata odżegnywały mnie od czci i wiary, wielu uczestniczyło w „przemyśle pogardy”, a teraz i nagle mówią, że jestem „wiarygodny” czy „przyzwoity”. Proponowałbym tym osobom spojrzeć w przeszłość i na to, jak oceniali mnie i moich kolegów, wcześniejszą działalność. Dziś to oceny koniunkturalne, jestem świadomy, że próbują mnie teraz wykorzystywać różne media i politycy – właśnie do gry politycznej.
Jeżeli chodzi o ocenę ogólną TVP – była to reakcja emocjonalna z mojej strony. Gdyby Pana żonę zaatakowano nierzetelnie, po czym zaproponowano normalną rozmowę, to też by Pana poniosły – powiedzmy - nerwy. Oceniam TVP jako bardziej pluralistyczną niż poprzednia, choć i ta dzisiejsza miewa kłopoty z poziomem profesjonalizmu. Wiem jednak, że nie jest łatwo przekształcić tak duże medium, by wszystkich od razu zadowolić. Zarzuca się dziś TVP, że to telewizja propagandowa – ale poprzednia była o wiele bardziej propagandowa, jednostronna, obecna jest za to bardziej pluralistyczna..
Tak?
Zdecydowanie! Widzę w TVP i PR osoby z drugiej strony, które jadą po mnie jak po łysej kobyle. Trudno, taka jest demokracja. Natomiast może dobrze, że taka awantura powstała, bo będzie też to dobre dla telewizji, by spojrzała krytycznie na niektóre swoje materiały. To przysłuży się dobrze całej debacie publicznej.
Rozmawiał Marcin Fijołek
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak się to będzie przejawiać w konkretnych założeniach?
Mamy kilkanaście różnych pomysłów i programów. Większość można zobaczyć w programie PiS z roku 2014 albo w programie wspomnianego kongresu katowickiego. Za przykład niech posłuży pomysł na Polski Korpus Solidarności – coś na wzór amerykańskiego Peace Corp. To program dla aktywnych emerytów lub młodych ludzi, którzy kończą studia i poszukują miejsca w życiu, w państwie. Coś już umieją i mogą przekazać to innym, a przy tym kształtować etos pracy dla wspólnoty. Inne programy to wzmacnianie i obywatelskie unowocześnianie takich instytucji jak Ochotnicze Straże Pożarne i Koła Gospodyń Wiejskich. Warto im pomóc i umożliwić rozwój.
W mniejszych miejscowościach to instytucje, które jako jedyne dbają o ruch w kulturze, w społeczeństwie.
Dokładnie. W małych miejscowościach często stoją puste świetlice - trzeba dla nich stworzyć program merytoryczny i finansowy. Państwo może pomagać samorządom przy takich programach Pomysłów jest tysiące. Chcemy odtworzyć Uniwersytety Ludowe. To także bardzo ciekawe projekty rozwojowe wzmacniania obywatelskich organizacji strażniczych czy mediów lokalnych, by odseparować je od samorządów. By obywatele mogli działać i nie bać się wójta czy burmistrza. Albo program multiplikacji dobrych praktyk – poszerzenie instytucji dobrze spełniających jakiejś funkcje.
To bodaj 20 projektów, które mogą być natychmiast uruchomione.
Ten sam trzeci sektor narzeka, że to próba budowy społeczeństwa obywatelskiego od góry, złapania za twarz.
Ale departament pożytku publicznego w MPiPS istnieje od lat i też był założony odgórnie – po prostu będzie więcej programów, które wychodzą do społeczeństwa. Państwo ma prawo, a nawet obowiązek stworzenia takiej platformy. Wszystko przy założeniu, że będzie to transparentne i konsultowane – nie wyobrażam sobie inaczej. Przy założeniu, że pewne standardy muszą być spełniane. Chcemy też – to bardzo ważne – by te nowe warunki działania sektora były w pełni sprawiedliwe, by dostęp do programów miały nowe i dotychczas często pomijane środowiska i organizacje.
Brzmi dobrze, ale czy znajdą się pieniądze? A może będą po prostu przelewane z tych programów, które są dzisiaj?
Na razie tych pieniędzy nie ma za wiele, chcemy wykorzystywać pieniądze europejskie i wydawać je w sposób mądrzejszy. Walczymy o zabezpieczenie pierwszych kwot. Budżetowo to są promile, całego budżetu. Przywołam Panu pewną refleksję działacza pozarządowego, który wracał z jakiejś konferencji, gdzie wywalczył chyba jakąś sumę w samorządzie na organizacje pozarządowe. I wtedy ktoś mu powiedział, ile kosztuje jeden autobus w tej samej gminie – była to suma trzy razy większa niż ta przeznaczona na wszystkie organizacje pozarządowe. O takich proporcjach mówimy. A przecież to są niebywale istotne inwestycje. Rozwojowe, cywilizacyjne, kulturotwórcze.
Może z tej awantury i emocji wokół NGO-sów wyjdzie nam w miarę merytoryczna debata o tym, co dalej zrobić z systemem finansowania takich organizacji.
Bardzo bym chciał, by taki był wydźwięk naszej rozmowy. Prosiłbym, by wstrzymać się z emocjonalnymi i uproszczonymi komentarzami. Nie łączmy tego sektora na siłę z polityką i relacjami prywatnymi. Jeśli złapiemy kogoś za rękę, to co innego. To, że są politycy w Polsce, którzy są moimi przeciwnikami, nawołują do złych emocji czy np. łamią prawo– jak art. 195 konstytucji – to nie znaczy, że ich powiązania rodzinne czy środowiskowe mają przesądzać, że członek rodziny czy cała organizacja to coś złego i trzeba to przedstawiać w strzałkowych wykresach jak na jakiejś liście hańby. To bardzo źle rzutuje na polskie życie publiczne.
Na koniec wrócę do reakcji na Pana wywiad. Nie przesadził Pan z tym określeniem „domu wariatów”? Politycy opozycji i media III RP triumfują dziś, cytując Pana słowa.
Tak jak mnie bolą reakcje z mojej strony sceny politycznej, które są niesprawiedliwe i stereotypowe, tak przykro mi jest, gdy patrzę na osoby, które przez lata odżegnywały mnie od czci i wiary, wielu uczestniczyło w „przemyśle pogardy”, a teraz i nagle mówią, że jestem „wiarygodny” czy „przyzwoity”. Proponowałbym tym osobom spojrzeć w przeszłość i na to, jak oceniali mnie i moich kolegów, wcześniejszą działalność. Dziś to oceny koniunkturalne, jestem świadomy, że próbują mnie teraz wykorzystywać różne media i politycy – właśnie do gry politycznej.
Jeżeli chodzi o ocenę ogólną TVP – była to reakcja emocjonalna z mojej strony. Gdyby Pana żonę zaatakowano nierzetelnie, po czym zaproponowano normalną rozmowę, to też by Pana poniosły – powiedzmy - nerwy. Oceniam TVP jako bardziej pluralistyczną niż poprzednia, choć i ta dzisiejsza miewa kłopoty z poziomem profesjonalizmu. Wiem jednak, że nie jest łatwo przekształcić tak duże medium, by wszystkich od razu zadowolić. Zarzuca się dziś TVP, że to telewizja propagandowa – ale poprzednia była o wiele bardziej propagandowa, jednostronna, obecna jest za to bardziej pluralistyczna..
Tak?
Zdecydowanie! Widzę w TVP i PR osoby z drugiej strony, które jadą po mnie jak po łysej kobyle. Trudno, taka jest demokracja. Natomiast może dobrze, że taka awantura powstała, bo będzie też to dobre dla telewizji, by spojrzała krytycznie na niektóre swoje materiały. To przysłuży się dobrze całej debacie publicznej.
Rozmawiał Marcin Fijołek
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317395-nasz-wywiad-wicepremier-glinski-o-ngo-wiadomosciach-tvp-i-dotacjach-sektor-pozarzadowy-wymaga-zmian-ale-nie-wylewajmy-dziecka-z-kapiela?strona=3
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.