Trwa debata o gwałtownych reakcji wicepremiera Piotra Glińskiego na wielotygodniową kampanię telewizyjnych „Wiadomości” dotyczącej fundacji. Na wstępie chcę przypomnieć, że kiedy rok temu prof. Gliński wybuchnął na Karolinę Lewicką, dziennikarkę TVP Info, prawicowa publika go oklaskiwała. A ja go broniłem. Bo stał się przedmiotem manipulacji. Nie będę udzielał politykowi prawa do emocji w jednej sytuacji, a odmawiał w innej. Gdy w grę wchodzą „nasi” dziennikarze.
A teraz co do meritum. Od tygodni „Wiadomości” zajmują się tematyką fundacji, organizacji pozarządowych. Zaczęło się od może i zasadnego pytania o udział w jednej z fundacji prezesa TK w stanie spoczynku Jerzego Stępnia. Ale potem rozpoczęto serial, zwłaszcza w sprawie fundacji, z którymi związane są córki: byłego prezydenta Komorowskiego i prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego.
Nie mam nic przeciw podjęciu fundacyjnej tematyki. Możliwe, że wyciągały za wiele kasy z publicznych budżetów, i możliwe, że wielu ludzi traktuje je jako okazję do łatwego zarobku.
Ale w tych mniej więcej 10 materiałach telewizyjnych, jakie ja widziałem nie padały żadne sumy, a nieprawidłowości sprowadzały się do powtarzanych w nieskończoność schematach sugerujących personalne powiązania. Nie ma jednak zakazu pracy w fundacjach rodzin osób publicznych.
Nota bene dziś wypomina się wicepremierowi Glińskiemu żonę w jednej z fundacji – to bezpośredni powód jego gwałtownej reakcji. Ale ten argument można odwrócić. Przez wiele tygodni „Wiadomości” nie podawały tej informacji, bo była dowodem, że nie tylko dawna władza jest związana ze środowiskiem NGOS-ów. Zajęto się tym dopiero wtedy, kiedy Gliński stanął po stronie ludzi atakowanych.
Wiele osób kibicujących antyfundacyjnej kampanii uważa za problem to, że NGOS-y korzystają z publicznych środków. Ale przecież ani „Wiadomości” nie wzywały aby to zmienić, ani nie zapowiada tego rząd. Rząd chce tylko wzmocnić kontrolę nad przepływem tych pieniędzy. Czego ja mu w zasadzie nie odmawiam. Nie chciałbym aby konserwatywna ekipa wspierała np. fundacje promujące w szkołach homoseksualizm czy wolną miłość.
Ale skoro tak, wolę dyskusję o rozwiązaniach systemowych niż sprowadzanie wszystkiego do personalnych pyskówek. Zwłaszcza, że problem wspierania działalności społecznej z budżetu państwa nie zniknie. W Polsce biznes prywatny jest za mały i zbyt niechętny dawaniu na cele choćby charytatywne. Chwalicie przykładowo radio Maryja jako przykład społeczeństwa obywatelskiego – i słusznie. Ale to środowisko też zabiega, ostatnio skutecznie, o wsparcie rządowymi pieniędzmi.
Pojawia się też w tle, również podnoszony przez „Wiadomości”, temat wspierania fundacji polskich pieniędzmi z zagranicy, choćby od George’a Sorosa. To oczywiste, że to rodzaj cywilizacyjnej kolonizacji. Ale co z tym zrobić? Zakazać? Potraktować jak w putinowskiej Rosji? Ale przecież choćby instytucje katolickie też korzystają ze wsparcia zagranicznych fundacji. Nie da się napisać prawa pod „nasze” organizacje”, na przeciw „nie naszych”. Choć nigdy dość przypominania, jaki jest cel Sorosa.
Niefortunna debata jest konsekwencją bardzo propagandowego ujmowania niektórych tematów przez „Wiadomości”. A ja przestrzegam. W dobrych dla prawicy czasach takie zaangażowanie nie szkodzi, chociaż może być źródłem niesmaku. Gdy zaczną się czasy złe, skończy się jak z zaangażowaniem poprzedniej ekipy „Wiadomości” po stronie PO. W ostateczności ich wojowniczość zaszkodziła tej partii. Histeria Beaty Tadli atakującej bez umiaru Andrzeja Dudę była gwoździem do trumny poprzedniego establishmentu.
„wSIECI” MA 4 LATA! TERAZ W NOWEJ ODSŁONIE! Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317179-polityk-wyprowadzony-z-rownowagi-zawsze-przesadza-piotr-glinski-mial-prawo-powiedziec-nie?wersja=mobilna