„Prezes Rzepliński jest nieśmiertelny. Nigdy nie skończy kadencji” – powiedział 13 września 2016 r. wiceprezes Biernat. Teraz słowo staje się ciałem.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński od jakiegoś czasu próbował się sytuować gdzieś między Apollem, Aresem, Dionizosem i Hermesem.Oznak tego, że przypisuje sobie jakieś atrybuty boskości było coraz więcej, a przede wszystkim boskie pozy oraz przekonanie, że może wszystko. Głównie dlatego, że ma stałe łącze z prawniczym absolutem, a właściwie to sam jest tym absolutem. Po raz ostatni publicznie zademonstrował to podczas Krajowego Zjazdu Adwokatury 25 listopada 2016 r. w Krakowie. Teraz się okazało, że Andrzej Rzepliński może się równać z samym Zeusem gromowładnym, czyli najważniejszym z bogów. Zapowiedź tego pojawiła się zresztą już 13 września 2016 r., tylko nie do końca została zrozumiana. Wtedy to, po spotkaniu z przedstawicielami Komisji Weneckiej, prezes Andrzej Rzepliński i jego zastępca Stanisław Biernat przed wejściem do TK urządzili konferencję prasową. I wówczas sędzia Biernat powiedział: „Prezes Rzepliński jest nieśmiertelny. Nigdy nie skończy kadencji”. Po ponad dwóch miesiącach okazało się, o co chodzi.
Wstrząsająca boskość prezesa Rzeplińskiego ujawniła się wraz z końcem listopada 2016 r.Oto w ściennym kalendarzu firmowym Trybunału Konstytucyjnego, specjalnie zamówionym i wydrukowanym dla tej instytucji, wiszącym w wielu pomieszczeniach TK i rozdawanym na zewnątrz (nie wiem, czy we wszystkich egzemplarzach, bo nie byłem tego w stanie sprawdzić), pojawiły się wyraźne oznaki boskości prezesa. Był już kalendarz juliański, jest gregoriański, a teraz się okazało, że jest jeszcze kalendarz rzepliński. I w tym kalendarzu są prawdziwe cuda. Oto niektóre dni grudnia roku 2016 boską mocą Andrzeja Rzeplińskiego wpadły w pętlę czasową. Grudzień 2016 r. jest o tyle ważny, że dziewiętnastego dnia tego akurat miesiąca kończy się kadencja Andrzeja Rzeplińskiego jako sędziego i prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Co oznacza, że 20 grudnia TK będzie już czymś zupełnie innym niż wcześniej. Kluczowe w grudniu 2016 r. są więc dwa dni. I te akurat dni zniknęły z kalendarza firmowego Trybunału Konstytucyjnego. Mamy 18 grudnia, a potem pojawia się od razu 21 grudnia. Ale jeśli w kalendarzu nie ma 19 i 20 grudnia, to odejście Andrzeja Rzeplińskiego z funkcji sędziego oraz prezesa nie ma kiedy zaistnieć. I to tłumaczy słowa wiceprezesa TK Stanisława Biernata, że prezes Rzepliński „nigdy nie skończy kadencji”, gdyż „jest nieśmiertelny”.
Zniknięcie z kalendarza dwóch kluczowych dla prezesa Rzeplińskiego i samego Trybunału Konstytucyjnego dni sprawia, że nie ma ani ostatniego dnia jego urzędowania, ani pierwszego dnia bez niego. I chyba nikt się nie zdziwi, gdy 21 grudnia Andrzej Rzepliński przyjdzie do pracy i będzie urzędował jakby nigdy nic. Czyli będzie trwał na stanowisku na podstawie swej nieśmiertelności i niekończącej się kadencji. Oczywiście zabieg wyrzucenia dwóch kluczowych dla prezesa Rzeplińskiego i TK dni z kalendarza trzeba było jakoś zakamuflować, dlatego grudzień w „kalendarzu rzeplińskim” stracił jeszcze cztery inne dni: nie ma piątego i szóstego oraz dwunastego i trzynastego. Żeby suma się jednak zgadzała, wprowadzono pętlę czasu, czyli siódmego i ósmego, czternastego i piętnastego oraz dwudziestego pierwszego i dwudziestego drugiego grudnia mamy dni świstaka. W filmie „Dzień świstaka” Harolda Ramisa pętla czasu dotyczyła 2 lutego: dla Phila Connorsa (granego przez Billa Murraya) był to najgorszy dzień w życiu. I kiedy sądził, że następnego dnia będzie lepiej, obudził się znowu 2 lutego i potem to się powtarzało. Andrzej Rzepliński zrobił odwrócony dzień świstaka 19 i 20 grudnia, czyli „zniknął” te najgorsze dni w swoim życiu z kalendarza. Żeby suma się jednak zgadzała, zwyczajny dzień świstaka objął sześć innych dat. Chyba po to, żeby społeczeństwo przyzwyczaiło się wtedy do zniknięcia dwóch kluczowych dni i pozostania „nieśmiertelnego” prezesa na stanowisku.
Spodziewam się oczywiście tłumaczeń w takim stylu, że nastąpił przypadkowy błąd drukarski. Ale jak mówi stara mądrość: nie ma przypadków, są tylko znaki. Kalendarzem firmowym Trybunału Konstytucyjnego pozbawionym 19 i 20 grudnia Andrzej Rzepliński daje znak, że jego kadencja nigdy się nie skończy i że na stanowisku prezesa jest nieśmiertelny, czyli pozostanie na nim do końca świata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316954-tylko-u-nas-andrzej-rzeplinski-pozostanie-prezesem-tk-do-konca-swiata-gdyz-zlikwidowal-dzien-swego-odejscia