To, że „Gazeta Wyborcza” staje w obronie esbeckich przywilejów nikogo chyba nie dziwi. Tak samo jak fakt, że czyni to piórem Wojciecha Czuchnowskiego.
„rząd chce radykalnie obniżyć emerytury i renty funkcjonariuszom policji oraz służb specjalnych, którzy przed 31 lipca 1990 r. chociaż dzień przepracowali w Służbie Bezpieczeństwa lub innych strukturach aparatu przymusu PRL.(…) Bo były „esbek”, nawet jeśli zginął, broniąc kraju, nie ma w Polsce równych praw. Mógł przez ponad ćwierć wieku lojalnie i z poświęceniem pracować dla niepodległego państwa, ale skoro zaczynał pracę „w komunie”, to te ćwierć wieku dziś się nie liczy
— pisze publicysta GW i przypomina, że gdy w 1990 r. upadał PRL, przeszłość funkcjonariuszy badały komisje złożone z dawnych opozycjonistów, którzy odsiewali najgorszych prześladowców. (Nie wspomina natomiast, że gdy trwała owa weryfikacja, łamy lewicowej prasy i urzędnicze biurka zalewały łzawe wyznania b. funkcjonariuszy, z których, gdyby je brać na poważnie, wynikało, że służbę w SB pełnili wyłącznie niczego nieświadomi kierowcy, sekretarki i dozorcy. Ewentualnie bufetowi. Funkcjonariusze „merytoryczni” średniego szczebla rozpłynęli się natomiast w całkowitym niebycie…)
Tym niemniej Czuchnowski pochyla się nad smutnym losem byłych esbeków, którym „państwo polskie powiedziało, że daje im szansę pracy dla demokratycznego kraju”, a w zamian wymaga lojalności i wierności ślubowaniu.
Uwierzyli w te zapewnienia. Większość z nich dobrze wypełniała swoje obowiązki
— wyrokuje (na podstawie jakich źródeł?) redaktor GW.
Rząd PiS, robiąc z nich po 27 latach „esbeków” niegodnych miana oficerów, zrywa umowę, którą wtedy zawarła z nimi Rzeczpospolita i z której oni się wywiązali
— ubolewa. I dolewa oliwy do ognia:
Prezentując te zmiany, szef MSWiA Mariusz Błaszczak oraz premier Beata Szydło na wyścigi mówili o „przywracaniu elementarnej sprawiedliwości”. Ale to nie jest żadna sprawiedliwość, tylko ordynarna zemsta i tani populizm.
Na koniec jednak zwraca uwagę na fakt, który po oczyszczeniu z anytpisowskiej histerii, należałoby może wziąć pod uwagę. Zauważa bowiem, że choć premier Szydło i minister Błaszczak sami podkreślali, że „ofiary bezpieki” dostają dziś po 800 zł miesięcznie to „esbeckie pieniądze” nie pójdą na potrzeby biedujących kombatantów.
Oni nie zobaczą z tego ani złotówki. 500 mln zł rocznie, które rząd zyska na tej „reformie”, będzie za to jak znalazł na załatanie dziury budżetowej, finansowanie szaleńczych pomysłów śledczych smoleńskich, na prorządowe media i dla dyrektora Rydzyka
— pisze charakterystycznym dla „Wyborczej” językiem Czuchnowski. Dodając, oczywiście, że przypisywanie sobie przez rząd prawa do występowania imieniu ofiar systemu totalitarnego, „to nowy szczyt – cynizmu”.
Od „Gazety Wyborczej”, przez lata chroniącej konfidentów, trudno oczekiwać innego stanowiska. Zaskoczyłaby - pisząc coś innego. Jednak postulat, by na obcięciu esbeckich emerytur w pierwszej kolejności skorzystali poszkodowani przez komunizm opozycjoniści, ci którzy tracili zdrowie, pracę rodzinę, szansę na normalne życie – nie jest pozbawiony słuszności. Bo pełna sprawiedliwość polega zarówno na ukaraniu sprawców, jak i na zadośćuczynieniu ofiarom. Mam nadzieję, że ktoś w rządzie weźmie to pod uwagę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316876-broniac-esbeckich-emerytur-wyborcza-nie-zaskoczyla-ale-w-potoku-rytualnej-histerii-znalazlo-sie-ziarenko-prawdy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.