To emigranci za miliony. Donald Tusk obiecywał zieloną wyspę. Załatwił ją sobie i swoim ludziom. Jego przyboczni, których pociągnął za sobą do Brukseli zarobili przez dwa lata 7 milionów zł.
Kokosów w UE dorobili się sam Tusk, Paweł Graś, Elżbieta Bieńkowska, Piotr Serafin - szef gabinetu Tuska i Łukasz Broniewski - szef biura Tuska w Brukseli.
Nie wiadomo jednak, czy będą nadal zarabiali krocie, bowiem PiS jest przeciwny przedłużeniu im pracy w unijnych instytucjach
—informuje „Super Express”.
Donald Tusk jak przewodniczący Rady Europejskiej zarabia dużo lepiej niż kanclerz Niemiec Angela Merklel i premier Wielkiej Brytanii Theresa May. A dostaje jeszcze niemałe dodatki np. mieszkaniowy.
Nawet po zakończeniu swojej kadencji jeszcze przez 3 lata będzie dostawał dodatek przejściowy - czyli 55 tys. zł miesięcznie.
Cała paczka Tuska nie ma powód do narzekań na swoje zarobki.
Bieńkowska, która pełni funkcję europejskiej komisarz, zamieniła rządową pensję ok. 14 tys. zł na unijną w wysokości ok. 87 tys. zł
—informuje gazeta.
Kadencja Tuska kończy się w maju 2017 r. Politycy PO chcą by nadal pełnił swoja funkcję. Schetyna twierdzi, że dobrze reprezentuje także polski interes. Innego zdania są politycy PiS.
To Tusk sprawił, że Polska dzisiaj jest przedstawiana jako kraj w którym jest stan wojenny, a opozycja siedzi w więzieniu
—zaznacza wiceszef klubu Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski.
Warto przypomnieć przy tej okazji słowa ze słynnego spotu wyborczego Platformy z 2007 roku.
Do kraju będą wracać z emigracji Polacy, bo praca tu będzie się zwyczajnie opłacać.
Ciekawe czy sam Tusk, o tym co obiecywał, jeszcze pamięta.
ann/”Super Express”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316859-to-emigranci-za-miliony-ludzie-donalda-tuska-zarobili-w-brukseli-7-mln-zl