Obydwoje – Holland i Poniedziałek, uważają siebie oczywiście za intelektualistów, ludzi kultury, którzy mają prawo, ba, obowiązek narzucania wzorców zachowań innym. Ten zwany przeze mnie „kompleks inteligenta” powstał już za czasów komuny. Ponieważ żeby w miarę przebiedować życie w czasach Gomułki czy Gierka należało wstąpić do PZPR, SB, MO bądź zostać TW lub zakwalifikować się do klasy inteligencji pracującej. Ponieważ czerwoni, mimo doktryny, sami czuli się niedowartościowani w związku ze swoim niskim pochodzeniem społecznym, ludzi wykształconych mniej lub bardziej traktowali en masse z lekkim przymrużeniem oka. Inteligencja za komuny przypominała pod tym względem trochę kastę czynowników - urzędników dawnej carskiej Rosji.
Potem pałeczkę przejęła „Gazeta Wyborcza” i przechwyciła tę łasą na pochlebstwa grupę, podbijając jej bębenki. Kto nie podszedł do tego z dystansem i kupił wbijającą w pychę, pro inteligencką propagandę z Czerskiej stawał się człowiekiem, którego wysoki status podkreślał trzymany pod pachą, jak trafnie to ujął Rafał Ziemkiewicz, „wyznacznik inteligenta” – egzemplarz „Gazety Wyborczej” za 2,90. zł. Poza tym ludzie ci często mieli niewiele do powiedzenia i na ogół dziurawe portki. To do nich Ludwik Dorn swego czasu zaadresował określenie – „wykształciuchy”. I tak zostało po dziś dzień. Te sieroty po komunie i Platformie wypełniają szeregi w demonstracjach KOD-u, a ich mentorzy bredzą (nazywają to „analizami politycznymi”) często używając epitetów i przerywanych wulgaryzmami.
Cóż, prawda o przegranej zniszczyła ich już dawno nadwątloną psychikę. Słuchając Holland, różnych Poniedziałków, Niesiołowskich (jest ich tam na pęczki) odnosi się nieprzyjemne wrażenie, że ktoś nagle uchylił dekiel od szamba. Ich zachowanie żywo przypomina histerie dziewczyny z filmiku. I z dnia na dzień dzieje się z nimi coraz gorzej. Maja tylko dwa wyjścia. Albo udać się na terapię, bądź jak Jacek Poniedziałek w liście do posłanki Mateusiak-Pieluchy, który domaga się (napisał to drukowanymi literami):
DEPORTACJI NA KOSZT PAŃSTWA POLSKIEGO, KTÓREMU W RAMACH PODATKÓW, SKŁADEK ORAZ 26-LETNIEGO NAKŁADU CIĘŻKIEJ PRACY ODDAŁEM JUŻ WIELKI MAJĄTEK.
Byłbym skłonny przychylić się do jego żądania dla jego własnego dobra. Nad cierpiącym bliźnim trzeba się pochylić. Albowiem res sacra miser (bieda, nieszczęście jest rzeczą świętą), jak głosi inskrypcja na dawnym kościele klasztornym karmelitanek bosych w Warszawie. Tylko dokąd chcecie być wysłani? W Stanach władze przejął drugi Kaczyński, a Austrii i Francji poważnie grozi „recydywa faszyzmu”. Niemiec to chyba za bardzo mimo wszystko nie lubicie. Znikąd nie ma pomocy, gdy noc jest podobna do nocy, dzień do dnia …
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 21 listopada br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Obydwoje – Holland i Poniedziałek, uważają siebie oczywiście za intelektualistów, ludzi kultury, którzy mają prawo, ba, obowiązek narzucania wzorców zachowań innym. Ten zwany przeze mnie „kompleks inteligenta” powstał już za czasów komuny. Ponieważ żeby w miarę przebiedować życie w czasach Gomułki czy Gierka należało wstąpić do PZPR, SB, MO bądź zostać TW lub zakwalifikować się do klasy inteligencji pracującej. Ponieważ czerwoni, mimo doktryny, sami czuli się niedowartościowani w związku ze swoim niskim pochodzeniem społecznym, ludzi wykształconych mniej lub bardziej traktowali en masse z lekkim przymrużeniem oka. Inteligencja za komuny przypominała pod tym względem trochę kastę czynowników - urzędników dawnej carskiej Rosji.
Potem pałeczkę przejęła „Gazeta Wyborcza” i przechwyciła tę łasą na pochlebstwa grupę, podbijając jej bębenki. Kto nie podszedł do tego z dystansem i kupił wbijającą w pychę, pro inteligencką propagandę z Czerskiej stawał się człowiekiem, którego wysoki status podkreślał trzymany pod pachą, jak trafnie to ujął Rafał Ziemkiewicz, „wyznacznik inteligenta” – egzemplarz „Gazety Wyborczej” za 2,90. zł. Poza tym ludzie ci często mieli niewiele do powiedzenia i na ogół dziurawe portki. To do nich Ludwik Dorn swego czasu zaadresował określenie – „wykształciuchy”. I tak zostało po dziś dzień. Te sieroty po komunie i Platformie wypełniają szeregi w demonstracjach KOD-u, a ich mentorzy bredzą (nazywają to „analizami politycznymi”) często używając epitetów i przerywanych wulgaryzmami.
Cóż, prawda o przegranej zniszczyła ich już dawno nadwątloną psychikę. Słuchając Holland, różnych Poniedziałków, Niesiołowskich (jest ich tam na pęczki) odnosi się nieprzyjemne wrażenie, że ktoś nagle uchylił dekiel od szamba. Ich zachowanie żywo przypomina histerie dziewczyny z filmiku. I z dnia na dzień dzieje się z nimi coraz gorzej. Maja tylko dwa wyjścia. Albo udać się na terapię, bądź jak Jacek Poniedziałek w liście do posłanki Mateusiak-Pieluchy, który domaga się (napisał to drukowanymi literami):
DEPORTACJI NA KOSZT PAŃSTWA POLSKIEGO, KTÓREMU W RAMACH PODATKÓW, SKŁADEK ORAZ 26-LETNIEGO NAKŁADU CIĘŻKIEJ PRACY ODDAŁEM JUŻ WIELKI MAJĄTEK.
Byłbym skłonny przychylić się do jego żądania dla jego własnego dobra. Nad cierpiącym bliźnim trzeba się pochylić. Albowiem res sacra miser (bieda, nieszczęście jest rzeczą świętą), jak głosi inskrypcja na dawnym kościele klasztornym karmelitanek bosych w Warszawie. Tylko dokąd chcecie być wysłani? W Stanach władze przejął drugi Kaczyński, a Austrii i Francji poważnie grozi „recydywa faszyzmu”. Niemiec to chyba za bardzo mimo wszystko nie lubicie. Znikąd nie ma pomocy, gdy noc jest podobna do nocy, dzień do dnia …
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 21 listopada br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316332-nieszczescie-rzecza-swieta-czyli-rzecz-o-agnieszce-holland-i-jacku-poniedzialku?strona=2