Pewien znany Korsykanin mawiał, że obawiać się należy nie tych, którzy mają inne zdanie, lecz tych, co mają inne zdanie, lecz są zbyt tchórzliwi, aby je wypowiedzieć.
Mam nadzieję, że słowa te dźwięczą w uszach pewnego człowieka, który urzęduje zwykle przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie, a którego przymilne dworactwo zwie dziś „Naczelnikiem”. Wiele ważnych dla kraju decyzji koncentruje się obecnie w jednej głowie. Dobrze, że to tęga głowa, niedobrze, że jedna…
Nikt rządowi Beaty Szydło nie odmówi dobrych intencji, ale, nie przyrównując oczywiście, poprzednicy też miewali sporo dobrych chęci. Powtarzanie w kółko „dobra zmiana”, „drużyna” nie zastąpi dalekosiężnego planu ani fachowej agendy.
Mamy dziś przy władzy kilka kategorii ludzi: ideowi, ale niezbyt rozgarnięci; cwaniaki gotowe schrupać najgorsze pomadki, byle podawane były z odpowiedniej ręki (tych niestety cała chmara obsiadła Warszawę jak muchy niemiłą substancję); zadufki odporne na wiedzę i rozumienie spraw (wcale liczna gromadka) i zwykli geszefciarze, którzy każ- demu wcisną swoje byle co, aby tylko wydusić z budżetu państwa ile tylko się da. Jak widzicie, fachowych ideowców nie wymieniłem, bo są jak wymierający gatunek i tam, gdzie jesz- cze się uchowali, muszą być chronieni wyjątkowo skrzętnie. Zachodzi pytanie, a stawia je sobie wielu rodaków, czy „Naczelnik” o tym nie wie? Czy, jak zawsze, sprawdzi się stara bajka o dobrym carze i złych bojarach? Jeśli „Naczelnik” nie wie, to znaczy, że szczelnie otoczył go kokon pochlebców i załatwiaczy.
„Naczelnik” może też odpowiedzieć: „Takie mamy kadry, a skąd ja mam wziąć orłów?”. Czyżby? Wystarczy spojrzeć na media publiczne i rychło się okaże, że od góry do dołu to koledzy kolegów, towarzystwo wyposzczone i skłonne na przeróżne kompromisy. Nie wszyscy naturalnie i nie wszędzie, ale im wyżej, tym łacniej to można dostrzec. Naprawdę nie ma kadr? Nie ma ludzi, którzy wiedzą, jak się robi dobre media publiczne i są na tyle uczciwi, że można w ich ręce zawierzyć reformowanie tych instytucji? Piszę o mediach, bo na nich się znam, ale analogiczna sytuacja dotyczy pewnie wielu innych dziedzin życia.
„Naczelnik” może też nic nie odpowiedzieć, ma w końcu tyle spraw na głowie. Może jednak gdzieś w domowym zaciszu, późną nocą, otworzy nasz tygodnik na stronie, na której zamieszczono ten felieton, i chociaż rzuci okiem na ostatni jego akapit, a tam przypomnę mu cytat z pewnego niewielkiego Gruzina, od którego chciałbym, aby „Naczelnik” zawsze trzymał się jak najdalej.
Gruzin pokazuje mentalne skutki przystania na rzeczywistość, o której na wstępie mówił Korsykanin.: „Wolę, gdy ludzie popierają mnie ze strachu niż z przekonania. Przekonania są zmienne, strach zawsze ten sam”.
Felieton ukazał się na łamach tygodnika „wSieci”, dostępnego w sprzedaży od 14 listopada. Tygodnik dostępny jest również w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316132-naczelnikowi-stacji-p-powtarzanie-w-kolko-dobra-zmiana-druzyna-nie-zastapi-dalekosieznego-planu-ani-fachowej-agendy