Lech Wałęsa, w ramach objazdu kraju, spotkał się w środę z mieszkańcami Rzeszowa. Spotkanie organizował podkarpacki KOD wraz z miejscowym oddziałem „Gazety Wyborczej”. Wyszedłem z niego zniesmaczony i zażenowany. Pewnie nie warto pisać o wszystkim. Ale o kilku wątkach tego spotkania trzeba i należy.
Wałęsa stwierdził na początku, że nie ma tematów tabu. Ale gdy na 500-osobowej sali znalazł się jeden człowiek, który zaczął go krytykować, z miejsca został „wyklaskany” przez publiczność. Ot, demokracja a la KOD. Ów mężczyzna zarzucił Wałęsie, że „przyglądał się i był grzeczny” przez 8 lat, kiedy rządziła „patologiczna koalicja PO-PSL”, a teraz „pan już skacze”. Stwierdził, że w programie „Kropka nad i” Wałęsa mówił o psychiatrycznych badaniach dla Kaczyńskiego. Spotkało się to z owacją sali. Trudno powiedzieć, czy był to wyraz aprobaty dla owych badań, czy „wyklaskanie” zadającego pytanie. A może i jedno, i drugie.
To jest przeciwko panu
— szydził Wałęsa.
Panie prezydencie, jeszcze dwa, trzy słowa
— próbował przekrzyczeć tumult na sali zadający pytanie, ale mu się nie udało.
Dziękujemy panu
— odebrał mu głos prowadzący spotkanie Kuba Karyś, szef podkarpackiego KOD-u.
Został pan „wykasowany”. Więc ja mam rację, a nie pan. Wola ludu jest święta
— nie ukrywał satysfakcji Wałęsa. Mężczyzna próbował jeszcze coś powiedzieć, ale został skutecznie zagłuszony przez uczestników spotkania. Na nagraniu mogłem tylko odczytać jego słowa „była to prezydentura byle jaka”, bo reszta zginęła w tumulcie na sali.
Wałęsa wyliczał swoje - jego zdaniem - zasługi. Stwierdził, że napracował się najwięcej dla umorzenia polskich długów, że „agent Bolek nie pozwolił Kiszczakowi, swojemu wodzowi, być premierem” i „strącił Jaruzelskiego” z prezydentury, by do końca doprowadzić do wolności. - Przecież to ja zrobiłem, nikt inny, wy mnie pokierowaliście - stwierdził skromnie.
Przypomniał też rozbicie koalicji PZPR-ZSL-SD w 1989 r. - Kto to zrobił? Wałęsa - stwierdził były prezydent. - Jarosław - krzyknął ktoś z sali.
Jarosław tak, ale wysłany przeze mnie z poleceniem co ma zrobić i na ile może się posunąć i nic więcej
— zripostował Wałęsa.
Mężczyzna, o którym wspomniałem przed chwilą, próbował jeszcze coś krzyczeć, ale trudno to odczytać z nagrania, gdyż był skutecznie zagłuszany przez salę. Coś mówił o psychiatrze.
Ja się zgadzam, ja mogę iść
— stwierdził Wałęsa, po czym, wykorzystując bez żenady swoją przewagę nad anonimowym uczestnikiem spotkania, powiedział:
Pan mówi, żeby iść do psychiatry. Może dobrze, żeby pan poszedł.
Odpowiedzią był entuzjazm sali.
Ale nie kłóćmy się, bo to niedobrze. Pracujmy razem, nie obrażajmy się. Daj pan spokój
— stwierdził były prezydent, co przypomniało mi fraszkę: „Obryzgał go błotem i rzekł: nie mówmy o tem”.
Wałęsa zaznaczył na początku, iż „ma obowiązek wytłumaczyć się z przeszłości wszelkiej”. Nikt tego jednak od niego nie oczekiwał.
Nie musi się nam pan z niczego tłumaczyć
— zapewniał Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta i sympatyk KOD-u. A jeden z zadających pytanie stwierdził:
Bardzo żałuję, że na początku lat 90. nie wykazał się pan swoją słynną przenikliwością i nie posunął z rządu wiadomych osób, które nam dzisiaj bardzo szkodzą, a jedna (czyt. Jarosław Kaczyński - przyp. aut.) w szczególności, bo nie byłoby naszych kłopotów dzisiaj.
Jednak posunęłem
— stwierdził Wałęsa (brzmienie oryginalne).
I dlatego „Bolkiem” zostałem.
Marek Poręba, były poseł PO, nawiązując do tego wątku, przypomniał słowa Wałęsy z programu „Kropka nad i”, że „po wylaniu na pysk pewnej osoby zaczął się Bolek i odpowiednia kara go czeka”.
Może pan zdradzi, jaka kara go czeka, bo z chęcią byśmy się przyłączyli
— stwierdził Poręba.
Najgorsza dla mnie kara byłaby być na jego miejscu, Jak to wszystko wyjdzie, a przecież wyjdzie prędzej czy później, kto to spowodował, jak to robił i co teraz wyprawia, to naprawdę… cienki Bolek
— odpowiedział były prezydent.
Wałęsa - w moim przekonaniu w sposób nikczemny - zaatakował też lidera PiS za sprawę ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej.
Są takie choroby, że ktoś lubi w tych umarlakach grzebać. Trzeba to zrozumieć, ale ja nie mam na to ochoty. I to za nasze pieniądze on sobie przyjemność znalazł!
— stwierdził.
Inny żenujący moment spotkania: były prezydent przedstawił swoją propozycję, aby - wobec utraty zaufania do polityków i działaczy - każdemu zakładać czipa.
Jeśli chcesz być działaczem, to musisz mieć włączone to, bo ja nie będę chodził na zebrania, nie będę ciebie pilnował - przychodzą wybory, wkładam czipa do komputera i patrzę, kto ty jesteś. A tam musi być wszystko wpisane, nawet z kim śpisz
— tłumaczył Wałęsa.
A jak mnie oszukasz i ja ciebie złapię, 50 lat ty - i cala twoja rodzina - nie możesz być żadnym działaczem. Bo zawiodłeś, oszukiwałeś
— dodał były prezydent. Sala „łykała” te głupoty, nagradzając je śmiechem i oklaskami. A przecież gdyby z takim pomysłem wystąpił choćby Jarosław Kaczyński czy ktokolwiek inny z prawicy, część mediów urządziłaby mu wielodniowe „grillowanie”, przedstawiając jako zamordystę i faszystę.
Wałęsa zauważył, że w dobie jednoczącej się Europy i globalizacji świata nie ma wspólnych fundamentów, które łączyłyby społeczeństwa całego świata, bo „wyrzuciliśmy chrześcijańskie fundamenty, a wprowadziliśmy polityczne”.
Jak można budować na różnych fundamentach, na różnej wierze?
— pytał Wałęsa.
Ja na tę okoliczność wymyśliłem, żebyśmy wprowadzili malusieńką konstytucję postępowania albo 10 laickich przykazań, które by wszystkie państwa przyjęły i gdyby to się nam udało, to mielibyśmy podstawy działania. Jaki system ekonomiczny mielibyśmy z tego wyciągnąć? Na pewno nie komunizm, ale też na pewno nie taki kapitalizm, który jest podważany wszędzie. Chociaż nikt nie podważa gospodarki wolnorynkowej i własności prywatnej, podważają to, o czym mówiliśmy wcześniej, a co jest do naprawienia.
Pal sześć, że Wałęsa opowiedział się tu za trzecią drogą w gospodarce. Bardziej godne zwrócenia uwagi wydaje się to, że - świadomie czy nie - wpisał się w przypisywaną masonom narrację o globalnym, jednym świecie i jednej, laickiej „religii”.
Jedną z wypowiedzi Wałęsy Grażyna Gugała-Gubernat, szefowa oddziału „GW” w Rzeszowie, spuentowała słowami: „Słuchaj, narodzie, cała nadzieja jest w KOD-zie”. Co to jest, bo na pewno nie dziennikarstwo?!
Wałęsa liczy na przegrupowanie szyków dzisiejszej opozycji, przemyślenie strategii i odbicie władzy z rąk dzisiejszych rządzących, by nie zaprzepaścić tego, co udało się osiągnąć po 1989 r.
Jeśli tak zrobimy, to jeszcze raz wy zrobicie robotę, a mnie podziękują
— stwierdził na koniec spotkania. I to chyba było najbardziej szczere zdanie, które padło w Rzeszowie z jego ust.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315755-walesa-odlecial-w-rzeszowie-nikczemnie-szydzi-z-ekshumacji-i-proponuje-czipowanie-dzialaczy-kod-musisz-miec-to-wlaczone-bo-nie-bede-cie-pilnowal-wideo