Są takie rozmowy, które się pamięta. Nie, żeby były jakoś nadzwyczaj ważne, ale z jakiegoś powodu zapadają w pamięć. Rozmowę z Ewą Kopacz w Radiu Zet zapamiętam z powodu nagromadzenia myśli, którymi pani premier pokazała się słuchaczom właściwie w całej krasie. I właściwie nie tylko siebie, ale całą swoją partię.
Opozycja powinna być jak jedna pięść po to, żeby w następnych wyborach nie pozwolić, by PiS ponownie wygrał
— zapowiada groźnie Ewa Kopacz.
Będziemy opozycją moralną, która będzie stać po stronie tych, którzy PiS dziś wykorzystuje, okłamuje i obraża
— tu już notujemy większy odlot, ale wciąż można to złożyć na karb szoku pourazowego. Ten szok trwa już rok, widocznie był naprawdę silny. Jak więc ma wyglądać to stanięcie po stronie obrażanych przez PiS.
Tylko wyjście na ulice może powstrzymać autorytarne rządy PiS-u
— wyrokuje posłanka. Tu już przestaje być zabawnie. Bez owijania w bawełnę słyszymy, że w Polsce ma być niespokojnie, bo rządzi PiS.
Skąd taki strach przed rządami PiS, skąd ta złość? Ewa Kopacz nie byłaby sobą, gdyby nie powiedziała także po raz kolejny swojej wersji posmoleńskiej katastrofy.
(…) patrzę na to, co się dzieje wokół ekshumacji i najbardziej żal mi tych ludzi, bo ja z tymi ludźmi byłam w Moskwie. To była ponad setka ludzi, którzy niczego nie udawali, oni cierpieli. Autentycznie tam była zbiorowa rozpacz. I dzisiaj, po tych sześciu latach, kiedy im się funduje ponowne przeżycie tego samego, to mam takie wrażenie, że w imię interesów politycznych funduje im się właśnie to ponowne przeżywanie tych ciężkich chwil
— bezrefleksyjnie mówi Kopacz. Bezrefleksyjnie i wręcz bezczelnie. Bo co to znaczy „funduje im się”? Nie ma już co wracać, do ziemi przekopanej na metr w głąb, bo to by było zbyt proste. Co jakiś czas piszemy na łamach wPolityce.pl i tygodnika „wSieci” o tym, co politycy PO fundowali Polakom tuż po katastrofie. Jak niczego nie od Rosjan nie wymagano, jakie błędy popełniono na każdym szczeblu polskiej administracji rządowej. Dlatego właśnie dzisiaj rodzinom „funduje się” ekshumacje.
CZYTAJ TAKŻE: „Na smyczy Putina”. „wSieci” ujawnia kulisy rozmów „na szczycie” tuż po 10/04. Sprawdź, co znajdziesz w nowym numerze!.
Ewa Kopacz nigdy nie była porywającym mówcą, życie (a właściwie Donald Tusk) w pewnym momencie postawiło ją na zbyt wysokim piedestale. Jako pretorianka szefa partii radzi sobie znacznie lepiej niż jako szefowa. I to niezależnie od tego, kto jest szefem. Teraz jest nim akurat człowiek, który wymyślił, że dobije rządzący PiS stworzeniem gabinetu cieni.
Każdy z nas będzie cieniem najważniejszego cienia – Grzegorza Schetyny, który będzie premierem
— powiedziała Kopacz. Hmmm… „Najważniejszy cień” - nieco po indiańsku (albo koreańsku) brzmiąca nowa ksywka szefa PO naprawdę może się przyjąć. A mówiąc poważniej, to przykro słuchać, jak partia rządzona kiedyś przez „Słońce Peru” teraz jest we władaniu „Najważniejszego cienia”. Jak nic - to już ta ciemna strona mocy.
Zamiast puenty, jeszcze jedna złota myśl. Jak to jest żyć na marginesie dużej polityki?
W formie psychicznej jestem rewelacyjnej, wręcz mi to służy
— i niech to będzie na tyle od - podkreślmy - kobiety, która przez 14 miesięcy stała na czele rządu Rzeczpospolitej Polskiej.
Jeśli chcesz wiedzieć kto tak naprawdę, w jakiej roli i z jakim bagażem występuje na arenie politycznej naszego kraju, przeczytaj najnowszą książkę Doroty Kanii, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza pt.„Resortowe dzieci. Politycy”. Pozycja do kupienia „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315717-od-slonca-peru-do-najwazniejszego-cienia-rownia-pochyla-platformy-obywatelskiej-w-interpretacji-ewy-kopacz