Wciąż nie wiadomo, jakim preparatem będą szczepione przeciwko pneumokokom wszystkie polskie dzieci. Koperty w wielkim (i kontrowersyjnym) przetargu ogłoszonym przez Ministra Zdrowia zostały otwarte, ale ostatecznego wyniku postępowania jeszcze nie ma. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, urzędnicy bardzo skrupulatnie analizują oferty. Przypomnijmy, że wokół przetargu zrobiło się gorąco, kiedy okazało się, że jeden z dostawców „wystarał się” w ministerstwie o możliwość zaoferowania produktu niedopuszczonego w tej chwili do obrotu w Unii Europejskiej. Według wielu opinii był to bardzo dziwny „ukłon” urzędników w kierunku koncernu farmaceutycznego.
O pneumokokowym przetargu jest głośno od ponad tygodnia. Po pierwsze dlatego, że szczepienia przeciwko pneumokokom będą wpisane do kalendarza szczepień obowiązkowych: oznacza to, że zaszczepić będzie trzeba każde dziecko urodzone po 1 stycznia 2017 roku. Ale powodem zainteresowania mediów jest też – niestety – przebieg przetargu na dostawę 1,2 mln sztuk szczepionek.
Jak już pisaliśmy, przetarg rozpisano z końcem października. Od dawna było jasne, że stanie do niego dwóch producentów. Jeden z nich – koncern z centralą w Wielkiej Brytanii – wystosował do urzędników z Ministerstwa Zdrowia nietypowe pytanie:
(…) czy Zamawiający wyraża zgodę, aby w ramach przedstawienia ważnego pozwolenia na dopuszczenie do obrotu dostarczyć dokument potwierdzający dopuszczenie do obrotu na podstawie zgody Ministra Zdrowia, wydanej na podstawie artykułu 4 ust. 8 Prawo farmaceutyczne. Kopia zgody zostanie dostarczona najpóźniej w dniu wprowadzania produktu do obrotu i będzie dostarczona do Centralnego Dystrybutora wraz z każdą partią szczepionki.
Pytanie to sprowadza się do tego, czy oferent może, w przypadku wygrania przetargu, dostarczyć szczepionki niedopuszczone formalnie do obrotu w Polsce. Ministerstwo Zdrowia się na to zgodziło. Artykuł 4 ust. 8 Prawa farmaceutycznego, na który powołują się obie strony, brzmi:
„Minister właściwy do spraw zdrowia, a w odniesieniu do produktów leczniczych weterynaryjnych na wniosek ministra właściwego do spraw rolnictwa, może w przypadku klęski żywiołowej bądź też innego zagrożenia życia lub zdrowia ludzi albo życia lub zdrowia zwierząt dopuścić do obrotu na czas określony produkty lecznicze nieposiadające pozwolenia”.
Jak już informowaliśmy producent, który zwrócił się z bardzo nietypową prośbą do MZ prawdopodobnie po prostu nie jest w stanie dostarczyć na czas (do 15 i 20 grudnia) odpowiedniej liczby szczepionek dopuszczonych do obrotu na terenie Unii Europejskiej. Stąd zagrywka z powołaniem się na przepis stosowany (w normalnych przypadkach) zazwyczaj przez osoby ciężko chore, chcące sprowadzić z zagranicy niewielką ilość niedopuszczonego w Polsce leku na własny użytek.
Wielokrotnie pytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, dlaczego w przypadku od dawna planowanego przetargu zezwolono na użycie procedury przewidzianej w stanie klęski żywiołowej lub zagrożenia życia. Wczoraj MZ, za sprawą rzeczniczki resortu Mileny Kruszewskiej, doprecyzowało, że:
„W trwającej procedurze przetargowej wyrażono akceptację dostarczenia dokumentu potwierdzającego dopuszczenie do obrotu na podstawie artykułu 4 ust. 8 ustawy Prawo farmaceutyczne. Nie rozstrzygnięto jednak, czy takie dopuszczenie nastąpi”.
Czy zamieszanie z nietypową procedurą jest przyczyną, że jeszcze nie ogłoszono wyników przetargu? Nie wiadomo. Koperty z ofertami zostały otwarte w poniedziałek. Zgodnie z przewidywaniami niższą cenę zaproponował producent szczepionki 10 walentnej, praktycznie nie stosowanej już w szczepieniach populacyjnych dzieci w krajach zbliżonej wielkością do Polski. Zdaniem „Rzeczpospolitej” szczepionka, którą gazeta porównuje do komputera ze starym oprogramowaniem, była „znów faworyzowana w przetargu”.
„Wszystko wskazuje na to, że wbrew rekomendacji ekspertów resort kupi szczepionkę dziesięciowalentną, niepokrywającą trzech szczepów bakterii (3, 6a i 19), które według Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Diagnostyki Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego (KOROUN) najczęściej występują u polskich dzieci”
– mogliśmy przeczytać w „Rzeczpospolitej”. Gazeta przytoczyła też opinię dr Anety Górskiej-Kot, ordynator oddziału pediatrii w szpitalu dziecięcym przy ul. Niekłańskiej w Warszawie, która powiedziała:
„Szczepy 3, 6a i 19, przed którymi nie chroni szczepionka dziesięciowalentna, według KOROUN występują u polskich dzieci najczęściej. 19 jest najbardziej zjadliwy, antybiotykoodporny i śmiertelny, a 3 – najczęstszy w naszym kraju”.
Czy rzeczywiście zostanie wybrana ta szczepionka? I czy uda się rzetelnie i do końca wyjaśnić bardzo nietypowy przebieg przetargu? Musimy jeszcze poczekać…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315661-goracy-przetarg-na-szczepionki-ministerstwo-precyzuje-rodzice-czekaja-na-decyzje