Wszystko na to wskazuje, że Donald Trump zrozumiał swój błąd i prędko zamierza go naprawić. Wieści krążące po najważniejszych gabinetach najbliższych współpracowników prezydenta – elekta dość jasno rysują bliską przyszłość stosunków euroatlantyckich. Skoro o tym szepczą osoby, które z początkiem przyszłego roku obejmą prominentne stanowiska w amerykańskiej administracji, trudno te wiadomości traktować, jako mało znaczące plotki, tym bardziej, iż odnoszą się głównie do słów wypowiadanych ostatnio przez najwybitniejsze umysły Unii Europejskiej. Trump – jak widać – jest politykiem szybko się uczącym i natychmiast wyciągającym wnioski z własnych potknięć.
Prezydent – elekt nie mógł już dłużej pozostawiać bez reakcji krytyczne i zapewne przykre dla niego oceny biegnące za Atlantyk z Brukseli. Ze wspomnianych przecieków wynika, że właśnie przygotowuje list do Junckera, Tuska, Schulza i pani Mogherini, by wyjaśnić im motywy swych przedwyborczych przemówień, a przede wszystkim przeprosić ich za swą wygraną, będącą na pewno mocnym uderzeniem w szlachetne zasady demokracji, tak bardzo cenione zarówno w samej siedzibie Unii Europejskiej, jak i w umysłach najwyższych unijnych dostojników. Z relacji bardzo wiarygodnych informatorów można wywnioskować, że Donald Trump poprosi zarówno panią Mogherini, jak przede wszystkim Junckera i Tuska o pilne spotkanie, by uczestniczyć w lekcji o Europie, ze szczególnym uwzględnieniem panującej na tym kontynencie demokracji. Wszak w Ameryce też znane jest powiedzenie, że uczyć się można choćby i od diabła, więc o jakimkolwiek trwałym zagniewaniu mowy być nie może. Do wiadomości dobrze poinformowanych dotarła też chęć specjalnego uhonorowania Donalda Tuska i jego małżonki, za niezwykle oryginalny, wielce przyjazny wpis na Twitterze, którym obdarowano tuż przed wyborami ich zwycięzcę.
W rewanżu za chęć uczestniczenia prezydenta – elekta w tak szczególnym szkoleniu, z pewnością wybitni mężowie europejscy coś wymyślą. Może będzie to pewnym nietaktem, ale ośmielam się pospieszyć ze skromną podpowiedzią. Jakże miłym gestem byłoby, na przykład, zespołowe przeciągnięcie samolotu Trumpa przez unijnych mocarzy. Tuż po jego wylądowaniu w Brukseli. Tak normalnie, po przyjacielsku. Kilka lin holowniczych, spracowane, ale pewne i mocne dłonie brukselskiej ferajny z najwyższej półki, a jak wielki i otwierający przyszłość efekt! Gdyby tym zespołowym wysiłkiem nie miał kto pokierować, to jest i na to sposób. Jakże praktycznym rozwiązaniem byłoby wezwanie na brukselskie lotnisko Marcina P. Że siedzi w kryminale? To się go czasowo zwolni. Taki piękny gest wymaga poświęceń. Były premier RP uściśnie mu w podzięce rękę, tak jak czynił to niegdyś jego zapracowany syn.
A swoją drogą trzeba podziwiać Trumpa. Żeby tłumaczyć się przed Junckerem, Tuskiem, Schulzem, Mogherini, Timmermansem ze swego zwycięstwa? To musi być chyba bardzo skromny człowiek.
E - wydanie dostępne na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315573-przeciek-z-waszyngtonu-trump-przeprasza-ze-wygral-i-prosi-o-lekcje-junckera-i-tuska