Do sensacyjnej publikacji odniosła się wówczas premier Szydło, obiecała wyjaśnienie sprawy i śledztwo, szeroko informowały o tym inne media.
Kilka minut materiału w telewizyjnych „Wiadomościach” o Niemcu, który rządzi w „Fakcie”, kosztowało nas kilkanaście procent spadku sprzedaży.
– opowiada redaktor gazety.
Ale finansowy cios, związany z rekordowym spadkiem sprzedaży popularnej gazety, nie był dla wydawcy najważniejszy. Jasno wyraził to wiosną prezes Ringier Axel Springer Media AG Mark Dekan na spotkaniu z redakcją „Faktu”. Oznajmił ku zaskoczeniu, że „nie jest ważna sprzedaż, tylko walka o demokrację”. Kontekst wypowiedzi, w czasie, gdy Komitet Obrony Demokracji wyprowadzał swoich zwolenników na ulicę i za walką z nowym rządem gardłował na wiecu Tomasz Lis, był jednoznaczny.
Latem na medialnej konferencji we Wrocławiu Dekan wzywał jeszcze polskich dziennikarzy do „przebudzenia” i łajał ich, że są za mało krytyczni wobec władzy. Stawiał jako wzór niemieckie media, które parę miesięcy wcześniej opanowała zmowa milczenia na temat seksualnych ataków na kobiety, których w sylwestrową noc masowo dokonywali w Niemczech uchodźcy.
Niemiecki wydawca jest konsekwentny. Szkalujące rząd publikacje „Newsweeka” i „Faktu” są regułą. Tym bardziej zajadłe, im większa jest groźba ujawnienia kulis funkcjonowania wydawnictwa. Z oficjalnych wypowiedzi firmy wynika, że decyzja o odwołaniu Grzegorza Jankowskiego i innych dziennikarzy Faktu nie miała nic wspólnego z nagraniami Pawła Grasia.
CZYTAJ TAKŻE:Wydawca „Faktu” o taśmach Graś-Kulczyk: „Całkowicie absurdalna publikacja. Jankowski odszedł na własną prośbę”
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Do sensacyjnej publikacji odniosła się wówczas premier Szydło, obiecała wyjaśnienie sprawy i śledztwo, szeroko informowały o tym inne media.
Kilka minut materiału w telewizyjnych „Wiadomościach” o Niemcu, który rządzi w „Fakcie”, kosztowało nas kilkanaście procent spadku sprzedaży.
– opowiada redaktor gazety.
Ale finansowy cios, związany z rekordowym spadkiem sprzedaży popularnej gazety, nie był dla wydawcy najważniejszy. Jasno wyraził to wiosną prezes Ringier Axel Springer Media AG Mark Dekan na spotkaniu z redakcją „Faktu”. Oznajmił ku zaskoczeniu, że „nie jest ważna sprzedaż, tylko walka o demokrację”. Kontekst wypowiedzi, w czasie, gdy Komitet Obrony Demokracji wyprowadzał swoich zwolenników na ulicę i za walką z nowym rządem gardłował na wiecu Tomasz Lis, był jednoznaczny.
Latem na medialnej konferencji we Wrocławiu Dekan wzywał jeszcze polskich dziennikarzy do „przebudzenia” i łajał ich, że są za mało krytyczni wobec władzy. Stawiał jako wzór niemieckie media, które parę miesięcy wcześniej opanowała zmowa milczenia na temat seksualnych ataków na kobiety, których w sylwestrową noc masowo dokonywali w Niemczech uchodźcy.
Niemiecki wydawca jest konsekwentny. Szkalujące rząd publikacje „Newsweeka” i „Faktu” są regułą. Tym bardziej zajadłe, im większa jest groźba ujawnienia kulis funkcjonowania wydawnictwa. Z oficjalnych wypowiedzi firmy wynika, że decyzja o odwołaniu Grzegorza Jankowskiego i innych dziennikarzy Faktu nie miała nic wspólnego z nagraniami Pawła Grasia.
CZYTAJ TAKŻE:Wydawca „Faktu” o taśmach Graś-Kulczyk: „Całkowicie absurdalna publikacja. Jankowski odszedł na własną prośbę”
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315498-tylko-u-nas-czy-to-zeznan-pawla-grasia-boi-sie-niemieckie-wydawnictwo-tomasza-lisa-kulisy-powstania-materialu-o-sp?strona=2