Potwierdzają się zarzuty o nieprawidłowościach w sprawie prowadzenia śledztwa, dotyczącego sprawy Amber Gold w gdańskiej prokuraturze rejonowej. Dziś szefowa komisji śledczej, posłanka Małgorzata Wassermann przypomniała przesłuchiwanemu prokuratorowi Witoldowi Niesiołowskiemu, że to Marcin P. szef Amber Gold, sam decydował jakie dokumenty przekazać prokuraturze! To jednak nie koniec. Śledczy nie widzieli potrzeby, by te dokumenty przeanalizować
Mowa jest o 465 umowach, fakturach i innych dokumentach, które w 2010 roku, sąd nakazał przejąć prokuratorom z Gdańska-Wrzeszcza. W trakcie dzisiejszych obrad komisji śledczej o sprawę dokumentacji przekazanej prokuraturze pytała poseł Wassermann.
Policjantka zabezpieczyła te dokumenty i przesłuchała Marcina P. Czy wie pan, po co zostały zabezpieczone te materiały? Czy wie pan, że nikt nie dokonał analizy tych dokumentów?
– pytała szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann.
Prokurator Niesiołowski stwierdził, ze „nie pamięta” tych okoliczności. Posłowie przypomnieli więc prokuratorowi, że w trakcie przesłuchania Marcina P. nie uczestniczyła prokurator Kijanko, ale zwykła policjantka. Ujawniono też, że dokumentację zabezpieczoną przez policjantkę przekazał jej sam Marcin P., a dokumenty trafiły do szafy i nikt nie zadał sobie trudu, by je przeanalizować.
To on zadecydował więc jakie dokumenty przekaże prokuraturze, a nie prokurator.
– podsumowała tę szokującą sytuację posłanka Wassermann.
W trakcie dzisiejszych przesłuchań, posłowie wytknęli Prokuratorowi Niesiołowskiemu, że ten w żaden sposób nie nadzorował pracy swojej podwładnej prokurator Kijanko. Ten bronił się, twierdząc, że dawał jej zalecenia i uwagi do prowadzonego śledztwa. Posłowie stwierdzili jednak, że nie ma po tych czynnościach żadnego śladu.
Została błędnie postawiona teza. Mój nadzór był prawidłowy w granicach prawa i regulaminu. (…) Prokurator Kijanko swoje obowiązki wykonywała dobrze. To dobry prokurator, podtrzymuję tę opinię. Nie można oceniać tej prokurator na podstawie jednej sprawy
– brnął prokurator Niesiołowski, do końca, broniąc swojej podopiecznej.
Prawdziwe rozbawienie posłów komisji śledczej wzbudził komentarz Niesiołowskiego, który stwierdził, że gdyby urzędnik KNF, który złożył doniesienie do prokuratury, przyszedł do prokurator Kijanko „osobiście”, to może sprawa potoczyłaby się inaczej i nie doszło by do odmowy wszczęcia śledztwa.
Taki kontakt osobisty może dużo wnieść do sprawy
– twierdził Niesiołowski.
Pod koniec przesłuchania przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann oświadczyła świadkowi, że kategorycznie nie zgadza się z zarzutami, postawionymi mu w postępowaniu dyscyplinarnym w związku ze sprawą Amber Gold, bo błędy nie polegały „na wydaniu jednej lub dwóch wadliwych decyzji”.
To postępowanie odbiegało w sposób rażący od standardów prowadzenia postępowania
— powiedziała szefowa komisji śledczej.
Uważam, że naruszano wszystkie standardy, jakie obowiązują prokuraturę (…) Państwo nie dopełniliście niczego, co jest przewidziane przez prawo
— stwierdziła.
Z kolei Marek Suski (PiS) przypomniał m.in. że prowadząca sprawę prokurator referent Barbara Kijanko powołała biegłego do sprawy Amber Gold, a potem go przesłuchała, uniemożliwiając mu tym samym pracę w charakterze biegłego.
CZYTAJ TAKŻE:Trwa pierwsze przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Na pytania odpowiada prokurator Niesiołowski
Oczywiście zdaniem byłego szefa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz decyzja o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie Amber Gold, to „wina systemu” oraz braku „szkoleń i wsparcia” dla prokuratorów. Widać, że Niesiołowski nie ma sobie nic do zarzucenia.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314827-szokujace-ustalenia-komisji-sledczej-to-oszust-z-amber-gold-decydowal-jakie-dokumenty-przekazac-prokuratorom