Nie wiemy jeszcze, co przyniesie światu i Polsce prezydentura Donalda Trumpa, nikt nie wie. Nie mamy pojęcia, czy zrealizuje swoje obietnice wobec Amerykanów, tym bardziej jesteśmy niepewni, jak sobie poradzi sobie na arenie międzynarodowej, choćby z putinowską Rosją. To wszystko pokaże przyszłość. Na razie ta prezydentura jest białą kartką i tu nie ma mądrych. Niepewność pogłębia fakt, że Trump w wielkiej polityce na tym poziomie jest człowiekiem nowym, więc nie możemy odnieść się do żadnego doświadczenia, z wyjątkiem biznesowego, a to trochę mało jak na światowego gracza w polityce.
Owszem, są dobre precedensy, jak choćby Harry Truman, który objął przywództwo największego światowego mocarstwa niejako z przypadku, jako wiceprezydent po śmierci Franklina Roosevelta. O Trumanie mówiono wówczas, iż niespodziewanym wyniesieniem na szczyt udowodnił, że każdy może być prezydentem USA. Tymczasem ów niepozorny (z pozoru!) człowiek stał się prezydentem wybitnym, choć docenionym dopiero długo po śmierci. Nieco podobnie było z Ronaldem Reaganem, ale ten był przynajmniej znany wcześniej jako aktor, związkowiec i polityk-gubernator stanowy.
Pewnym zwiastunem może być dopiero co wygłoszone przemówienie Trumpa, gdy już uzyskał pewność wyboru. Było to wystąpienie bardzo stonowane, zdecydowanie różniące się od krwawych werbalnych potyczek w kampanii. To może być oczywiście uznane za pustą kurtuazję, ale przecież w trakcie walki wyborczej nawet tego minimum odmawiano Trumpowi. Dla Polaków ważny był moment, w którym powiedział, że będzie współpracował z tymi krajami, które zechcą z Ameryką współpracować. Jak to się przełoży na praktykę wobec NATO, Rosji, Unii Europejskiej, Chin i w ogóle świata, zobaczymy, jak dożyjemy.
W tym morzu niepewności są wszakże rzeczy już pewne i rozstrzygnięte. Mianowicie to, że Donaldem Trumpem bitwę o Biały Dom przegrała Hillary Clinton i cały, skorumpowany do cna, politykiersko-hochsztaplerski klan Clintonów. Jednakże wraz z nimi przegrali wszyscy, którzy udzielali im poparcia medialnego, politycznego, także materialnego. Oprócz oczywistej klęski Partii Demokratycznej na czele z obecnym prezydentem Obamą, należy oczywiście wymienić całe środowisko liberalno-lewackie jako zaplecze.
Otóż wraz z Clintonami przegrała obsceniczna lewica obyczajowa, te wszystkie makabry ideologiczne w rodzaju gender, aborcji jako prawa człowieka, jednopłciowe związki, pornograficzne parady, gejowskie subkultury, ci wszyscy quasi antyfaszyści, farbowani antyrasiści, a w rzeczywistości zakamuflowani totalniacy i bolszewicy. Także szemrane związki interesów, o których wszystko możemy wiedzieć, z wyjątkiem tego, skąd się biorą i gdzie się podziewają ich pieniądze. Pamiętajmy, że drugim największym co do wysokości materialnego wsparcia sponsorem kampanii Clinton był George Soros, globalny grandziarz finansowy, którego akurat Polakom nie trzeba przedstawiać, wiemy kogo sponsoruje w Polsce. Jego porażka w tej rozgrywce musi ucieszyć każdego polskiego konserwatystę, zresztą węgierskiego także i każdego innego. Soros bowiem wspiera niemal wszystkie dewiacje polityczne, ideologiczne i obyczajowe, jakie statecznemu, konserwatywnemu obywatelowi mogą się przydarzyć tylko w sennych koszmarach.
Nie można nie wspomnieć o ledwie co nieco zakamuflowanym poparciu UE dla skorumpowanej kandydatki Clinton, zarówno szef Komisji Europejskiej Juncker, jak i szef Parlamentu Europejskiego Schulz niespecjalnie kryli się z niechęcią do Trumpa. Również szef Rady Europejskiej Donald Tusk na swój specyficzny, głupkowaty sposób usiłował zdeprecjonować kandydaturę republikanina: „Jeden Donald to więcej niż trzeba”. Oni też przegrali razem z Clinton, a to powód do radości dla Polaków, gdyż należy się cieszyć z niepowodzenia przyjaciół naszych wrogów. Nie można nie widzieć analogii, że w decydenckich gremiach Unii Trumpa wręcz szkalowano, jak Jarosława Kaczyńskiego w Polsce. Ciekawe także skądinąd, jak się czuje po zwycięstwie Trumpa pewna arystokratka amerykańskiego dziennikarstwa żyjąca w stadle z polskim Księciem Małżonkiem? O tym kto przegrał wraz z Clinton w Polsce, to jest materiał na osobna opowieść.
Znamienne, że czysto polityczna kandydatka, jak była przedstawiana Clinton, w starciu z czysto biznesowym kandydatem, jak był określany Trump, otrzymała trzykrotnie większe wsparcie finansowe od finansistów i biznesmenów niż jej konkurent. Po stronie skorumpowanej Clinton stanął także gigant mediów społecznościowych Facebook, co w kontekście jego cenzorskich zapędów w Polsce jednoznacznie świadczy o całym dobranym towarzystwie. To jest znak. Także od największych firm prawniczych żniwo wielokrotnie większe niż Trump zebrała Clinton. Skąd my znamy te upodobania najwyższych gremiów prawnych, ale i pomniejszych mecenasów, do dziwnych związków ze skorumpowaną elitą władzy? Sprzedajną panią Clinton poparła także gremialnie lewica „filmowa” USA i - co chyba nie dziwne – parabanki! W tym towarzystwie nieocenionym głosem za Trumpem był Clint Eastwood ze swoim hasłem: „Dość cywilizacji mięczaków!”.
I to być może jest największa nadzieja, jaka pokładamy w prezydenturze Trumpa – chodzi o zmianę cywilizacyjną, o nazywanie zjawisk, rzeczy i ludzi po imieniu, o postawienie tamy lewicowym mrzonkom i dewiacjom, o rozwój państwa i społeczeństwa, a nie klanową wszechogarniającą korupcję; o realne bezpieczeństwo, a nie markowanie współpracy. Chodzi wreszcie o powrót do społecznej normalności, co tak celnie ujął nieżyjący już amerykański pisarz Charles Bukowski: „Nie zgadzam się na taką alternatywę - przyłączyć się do stada albo zostać włóczęgą”. Zwycięstwa wyborcze Orbana na Węgrzech i Kaczyńskiego w Polsce były znaczącymi, lecz tylko symptomami, ale zwycięstwo Trumpa ze względu na wagę USA w światowej polityce jest potężnym impulsem. Dziś na sto procent nie możemy wyrokować, czy wyjdzie światu i Polsce na dobre. Jest jednak poważna przesłanka, że nie wyjdzie na złe – jest to bowiem wielka, katastrofalna wręcz porażka światowej skrajnej lewicy, zakały ludzkości, czyli zakamuflowanego bolszewizmu. Można się zastanawiać, czy w ostatecznym rozrachunku będziemy na plus, ale jest pewne, że musiała nastąpić zmiana, jeśli mieliśmy wyjść na plus. Zmiana już nastąpiła…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314791-o-rzeczach-pewnych-i-rozstrzygnietych-wraz-ze-zwyciestwem-donalda-trumpa-czyli-kto-przegral-razem-z-hillary-clinton
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.