Jeszcze do 1945 roku, a jak się miało szczęście wychowywać w dobrej rodzinie, to i dłużej, pojęcie elity wiązało się z autorytetem. PRL , po eliminacji poprzednich, powołała do życia swoje własne elity, już bez odwołań do tradycyjnych europejskich wartości, cywilizacyjnych i kulturowych. Punktem odniesienia była PRL i jej nowe hasła - „walka klas” czy „partia wiodącą siłą narodu”. W formatowaniu tych „nowych elit” dużą rolę odegrała obietnica awansu społecznego i finansowego jednych oraz konformizm i oportunizm innych. Ale te „nowe elity”, po 1945 i 1989 roku, obciążone przynależnością do systemu, uważanego dziś za zbrodniczy, powoli traciły swoją siłę i możliwość kształtowania opinii publicznej. Tak się stało z byłymi czerwonymi aparatczykami, tak się dzieje dziś z członkami Platformy Obywatelskiej. A pojawienie się takich instytucji jak Instytut Pamięci Narodowej, CBS, mediów konserwatywnych i dziennikarstwa śledczego, pomagają odkryć skalę degradacji dotychczasowych grup, uznawanych za elity. Takie terminy jak „łże – elity” czy „lumpen-elity” nie wzięły się przecież z powietrza.
Prywatyzacja majątku narodowego po 1989 roku, masowość afer gospodarczych, stoczniowa, hazardowa, „Sawickiej”, Amber Gold, ostatnio krajowy zasięg afer reprywatyzacyjnych, „zwijanie się państwa”, te spotkania aferzystów a najwyższej politycznej półki na cmentarzach i przy śmietnikach, to słownictwo nowych elit , „ch…, dupa i kamieni kupa”. Ostatnio były sędzia TK Jerzy Stępień, zapytany czy to prawda, że sędziów nominowanych przez Prezydenta nazwał „ch…”, odparł szczerze: ”moja żona klnie jeszcze bardziej, kiedy zaczyna mówić o polityce”. A więc sędzia TK Andrzej Rzepliński, który walczy z konstytucją, Agata Młynarska i jej pogarda dla kowalskich, Kuba Wojewódzki i afera „polska flaga w psim gównie”, Protasiewicz i jego ostatni tweet do Karkonosza, Elżbieta Bieńkowska i zwierzenia jak wysyłała kontrole, żeby broń Boże nic nie odkryły i arogancja Radka Sikorskiego, wydającego na butelkę wina do służbowej kolacji więcej niż wynosi niejedna emerytura - to znaki firmowe tych grup interesu. A więc opozycja, która ma w nosie demokrację i próbuje zdestabilizować kraj dlatego, że naród wybrał inaczej, najwyżsi urzędnicy państwowi, którzy mają w nosie państwo, pogarda dla obywateli, plugawy język. A żeby nie było wątpliwości, lider opozycji Grzegorz Schetyna zapowiedział, że kiedy PO wróci do władzy, zlikwiduje dwa bardzo ważne punkty kontroli państwa, IPN i CBA. Czy naprawdę to takie dziwne, że te środowiska nazywa się „lumpen-elitami”?
Prawdziwe elity polityczne, kiedy z woli narodu tracą władzę, godzą się z tym, i jak PiS w 2007 roku, przystępują do formułowania programu, który będzie atrakcyjny dla przyszłych wyborców. Te post-perelowskie tak bardzo czuja się właścicielami państwa, że próbują to siłą, to sposobem podważyć demokratyczny mandat partii rządzącej. Nawet za cenę destabilizacji państwa, pogorszenia wskaźników gospodarki i zniszczenie prestiżu Polski za granicą. A kiedy pojawiły się, czy raczej odrodziły dawne elity, wypowiedziały im wojnę. Należy pamiętać, że te dzisiejsze post-peerelowskie elity, to tylko uzurpatorzy, których czas jest policzony. Bo odradzają się elity prawdziwe, z kilkusetletnim etosem, w którym ważnym punktem jest interes państwa, praworządność i służba społeczeństwu. A te post-peerelowskie znikną jak komunizm, sierp i młot , Trybuna Ludu i hasła o „kierowniczej roli partii”. Ten historyczny proces już się rozpoczął.
Jeśli chcesz wiedzieć kto tak naprawdę, w jakiej roli i z jakim bagażem występuje na arenie politycznej naszego kraju, przeczytaj najnowszą książkę Doroty Kanii, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza pt.„Resortowe dzieci. Politycy”. Pozycja do kupienia „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeszcze do 1945 roku, a jak się miało szczęście wychowywać w dobrej rodzinie, to i dłużej, pojęcie elity wiązało się z autorytetem. PRL , po eliminacji poprzednich, powołała do życia swoje własne elity, już bez odwołań do tradycyjnych europejskich wartości, cywilizacyjnych i kulturowych. Punktem odniesienia była PRL i jej nowe hasła - „walka klas” czy „partia wiodącą siłą narodu”. W formatowaniu tych „nowych elit” dużą rolę odegrała obietnica awansu społecznego i finansowego jednych oraz konformizm i oportunizm innych. Ale te „nowe elity”, po 1945 i 1989 roku, obciążone przynależnością do systemu, uważanego dziś za zbrodniczy, powoli traciły swoją siłę i możliwość kształtowania opinii publicznej. Tak się stało z byłymi czerwonymi aparatczykami, tak się dzieje dziś z członkami Platformy Obywatelskiej. A pojawienie się takich instytucji jak Instytut Pamięci Narodowej, CBS, mediów konserwatywnych i dziennikarstwa śledczego, pomagają odkryć skalę degradacji dotychczasowych grup, uznawanych za elity. Takie terminy jak „łże – elity” czy „lumpen-elity” nie wzięły się przecież z powietrza.
Prywatyzacja majątku narodowego po 1989 roku, masowość afer gospodarczych, stoczniowa, hazardowa, „Sawickiej”, Amber Gold, ostatnio krajowy zasięg afer reprywatyzacyjnych, „zwijanie się państwa”, te spotkania aferzystów a najwyższej politycznej półki na cmentarzach i przy śmietnikach, to słownictwo nowych elit , „ch…, dupa i kamieni kupa”. Ostatnio były sędzia TK Jerzy Stępień, zapytany czy to prawda, że sędziów nominowanych przez Prezydenta nazwał „ch…”, odparł szczerze: ”moja żona klnie jeszcze bardziej, kiedy zaczyna mówić o polityce”. A więc sędzia TK Andrzej Rzepliński, który walczy z konstytucją, Agata Młynarska i jej pogarda dla kowalskich, Kuba Wojewódzki i afera „polska flaga w psim gównie”, Protasiewicz i jego ostatni tweet do Karkonosza, Elżbieta Bieńkowska i zwierzenia jak wysyłała kontrole, żeby broń Boże nic nie odkryły i arogancja Radka Sikorskiego, wydającego na butelkę wina do służbowej kolacji więcej niż wynosi niejedna emerytura - to znaki firmowe tych grup interesu. A więc opozycja, która ma w nosie demokrację i próbuje zdestabilizować kraj dlatego, że naród wybrał inaczej, najwyżsi urzędnicy państwowi, którzy mają w nosie państwo, pogarda dla obywateli, plugawy język. A żeby nie było wątpliwości, lider opozycji Grzegorz Schetyna zapowiedział, że kiedy PO wróci do władzy, zlikwiduje dwa bardzo ważne punkty kontroli państwa, IPN i CBA. Czy naprawdę to takie dziwne, że te środowiska nazywa się „lumpen-elitami”?
Prawdziwe elity polityczne, kiedy z woli narodu tracą władzę, godzą się z tym, i jak PiS w 2007 roku, przystępują do formułowania programu, który będzie atrakcyjny dla przyszłych wyborców. Te post-perelowskie tak bardzo czuja się właścicielami państwa, że próbują to siłą, to sposobem podważyć demokratyczny mandat partii rządzącej. Nawet za cenę destabilizacji państwa, pogorszenia wskaźników gospodarki i zniszczenie prestiżu Polski za granicą. A kiedy pojawiły się, czy raczej odrodziły dawne elity, wypowiedziały im wojnę. Należy pamiętać, że te dzisiejsze post-peerelowskie elity, to tylko uzurpatorzy, których czas jest policzony. Bo odradzają się elity prawdziwe, z kilkusetletnim etosem, w którym ważnym punktem jest interes państwa, praworządność i służba społeczeństwu. A te post-peerelowskie znikną jak komunizm, sierp i młot , Trybuna Ludu i hasła o „kierowniczej roli partii”. Ten historyczny proces już się rozpoczął.
Jeśli chcesz wiedzieć kto tak naprawdę, w jakiej roli i z jakim bagażem występuje na arenie politycznej naszego kraju, przeczytaj najnowszą książkę Doroty Kanii, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza pt.„Resortowe dzieci. Politycy”. Pozycja do kupienia „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314545-gdzie-sa-nasz-elity-te-post-perelowskie-tak-bardzo-czuja-sie-wlascicielami-panstwa-ze-probuja-to-sila-to-sposobem-podwazyc-demokracje?strona=2