Nic tak nie wzmacnia władzy w demokratycznym państwie, jak opozycyjna furia. Nie tylko wyklucza ona racjonalne myślenie, ale dostarcza niezbitych dowodów na racje strony przeciwnej. Antoni Macierewicz i rząd PiS mogą czuć się względnie bezpiecznie, dopóki opozycja stosuje metody propagandy zbliżone do goebbelsowskich. Bo to właśnie doktor Joachim Goebbels jako jeden z pierwszych zastosował w nowożytnej propagandzie wynalazek, że kłamstwo powinno być monstrualne, stuprocentowe i dobitne – tylko wtedy ludzie mogą uwierzyć w nieprawdopodobną historię, gdy skala fałszu rzeczywistości przerasta wyobrażenie szarego obywatela o kłamstwie.
Jeśli bowiem żołnierze Obrony Terytorialnej mogą być bojówkarzami Ministra Obrony Narodowej, to Sztab Generalny jest oczywistym centrum planowania zagłady partii opozycyjnych, a dowództwo wojsk pancernych przygotowuje szturm na redakcję Gazety Wyborczej. W tym układzie nikt nie może mieć wątpliwości, że Służba Kwatermistrzowska już wskazała lokalizacje obozów koncentracyjnych. Natomiast prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych zdecyduje, kto w pierwszej kolejności pójdzie pod ścianę.
Właśnie tak, a nie inaczej to powinno wyglądać w wyobrażeniach ludzi, którzy uwierzyliby w narrację, że minister Macierewicz planuje zamach stanu na własny rząd przy pomocy ochotników, dla niepoznaki zwanych Obroną Terytorialną. Rzecz jasna, nikt o zdrowych zmysłach nie daje wiary temu scenariuszowi, nie wyłączając autorów zmyśleń. Jak bowiem słusznie zasugerował redaktor Łukasz Warzecha - ci, którzy jednak uwierzą, już przebywają w psychiatrykach albo lada chwila tam trafią.
Stan permanentnego, histerycznego wzmożenia dzieli od chorobliwej obsesji tylko cienka, łatwa do przekroczenia linia, nie ma tu żadnego eksterytorialnego pasa, gdzie można by się jeszcze opamiętać. Zatem w przypadku lidera KOD, po jego wyznaniu, iż „nie ma dowodów inwigilacji na piśmie, lecz ma pewność”, może go dręczyć słuszna obawa, że będzie pierwszy w kolejce po skierowanie na badania. Ale nie z wyroku pisowskiego sądu, lecz w rezultacie specjalistycznej diagnozy.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nic tak nie wzmacnia władzy w demokratycznym państwie, jak opozycyjna furia. Nie tylko wyklucza ona racjonalne myślenie, ale dostarcza niezbitych dowodów na racje strony przeciwnej. Antoni Macierewicz i rząd PiS mogą czuć się względnie bezpiecznie, dopóki opozycja stosuje metody propagandy zbliżone do goebbelsowskich. Bo to właśnie doktor Joachim Goebbels jako jeden z pierwszych zastosował w nowożytnej propagandzie wynalazek, że kłamstwo powinno być monstrualne, stuprocentowe i dobitne – tylko wtedy ludzie mogą uwierzyć w nieprawdopodobną historię, gdy skala fałszu rzeczywistości przerasta wyobrażenie szarego obywatela o kłamstwie.
Jeśli bowiem żołnierze Obrony Terytorialnej mogą być bojówkarzami Ministra Obrony Narodowej, to Sztab Generalny jest oczywistym centrum planowania zagłady partii opozycyjnych, a dowództwo wojsk pancernych przygotowuje szturm na redakcję Gazety Wyborczej. W tym układzie nikt nie może mieć wątpliwości, że Służba Kwatermistrzowska już wskazała lokalizacje obozów koncentracyjnych. Natomiast prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych zdecyduje, kto w pierwszej kolejności pójdzie pod ścianę.
Właśnie tak, a nie inaczej to powinno wyglądać w wyobrażeniach ludzi, którzy uwierzyliby w narrację, że minister Macierewicz planuje zamach stanu na własny rząd przy pomocy ochotników, dla niepoznaki zwanych Obroną Terytorialną. Rzecz jasna, nikt o zdrowych zmysłach nie daje wiary temu scenariuszowi, nie wyłączając autorów zmyśleń. Jak bowiem słusznie zasugerował redaktor Łukasz Warzecha - ci, którzy jednak uwierzą, już przebywają w psychiatrykach albo lada chwila tam trafią.
Stan permanentnego, histerycznego wzmożenia dzieli od chorobliwej obsesji tylko cienka, łatwa do przekroczenia linia, nie ma tu żadnego eksterytorialnego pasa, gdzie można by się jeszcze opamiętać. Zatem w przypadku lidera KOD, po jego wyznaniu, iż „nie ma dowodów inwigilacji na piśmie, lecz ma pewność”, może go dręczyć słuszna obawa, że będzie pierwszy w kolejce po skierowanie na badania. Ale nie z wyroku pisowskiego sądu, lecz w rezultacie specjalistycznej diagnozy.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314417-im-wiecej-goebbelsa-w-opozycji-tym-pewniejsza-pozycja-i-wiarygodnosc-rzadu-pis