To może być agentura tylko i wyłącznie takich ludzi, którzy donosili na działaczy polonijnych czy na to, co się dzieje w ich krajach. To może być agentura typu wojskowego, postsowieckiego, która donosiła o jakiś działaniach konkretnych, militarnych danego kraju, gdzie się znajdowała, a może być agentura wpływu, która nie działa na zasadzie donosów, tylko wykonuje konkretne działania
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Gajkowski, prezes Stowarzyszenia „Nasza Polonia” w Australii.
wPolityce.pl: Polonia w Australii interesuje się zmianami zachodzącymi w Polsce po wygranej PiS?
Adam Gajkowski: Oczywiście. Są środowiska patriotyczne, niepodległościowe, które przenoszą tradycję myślenia o tych ludziach, którzy „zachowali się jak trzeba”. Są jednak środowiska, które się układają czy wręcz są wrogie polskiej racji stanu. Są też takie, którym wszędzie będzie wygodnie. Patriotyczna Polonia podeszła do tych wyborów z dużą dozą radości i z obudzoną wielką nadzieją. Ta nadzieja nie jest aż tak bardzo przekreślona jak to dzisiaj można było usłyszeć z ust kolegów i koleżanek z Ameryki Północnej, a przynajmniej mi się wydaje, że ta sytuacja nie jest aż tak zła. Niemniej rzeczywiście czasami w relacjach z Polonią brak kontaktów, ale one moim zdaniem rozbijają się najczęściej nie o osoby poszczególnych ministrów, ale z powodu tego, że sekretariaty nie bardzo potrafią sprostać tym wyzwaniom. Może nie mają tego we krwi, że powinny odpowiadać na każdy pojedynczy e-mail, list czy telefon. Ludzie, którzy żyją od wielu lat poza Polską, w moim przypadku jest to już ponad 30 lat, nasiąkli już zachodnim postrzeganiem polityków i brak odpowiedzi ze strony poslkeij ich irytuje. Politycy w Australii mają bowiem obowiązek,wręcz prawny, odpisywać na listy swoich wyborców. W Australii jednak jakoś za bardzo nie narzekamy na kontrakty z Warszawą.
W Australii jest duża Polonia?
Gdybyśmy chcieli patrzeć na wszystkich tych, którzy mogą mysleć o sobie, że są Polakami, to nie więcej niż 200 tysięcy. Ale takiej Polonii, która przyznaje się do języka polskiego i go używa, to myślę,że jest ok. 60 tysięcy. Ta Polonia nie ma za bardzo czego oczekiwać od rządu polskiego, aczkolwiek osobiście uważam, że pewne zmiany mogły się tu w Polsce dokonywać szybciej. Zgadzam się z tym, co mówili koledzy ze Stanów Zjednoczonych, że pewne zmiany w MSZ powinny być zrobione wcześniej. Oczywiście to też są pewne uwarunkowania prawne, bo przecież nie możnba tak sobie bez konkretnego rozporządzenia prawnego wyrzucać jednego dnia ludzi nba bruk.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To może być agentura tylko i wyłącznie takich ludzi, którzy donosili na działaczy polonijnych czy na to, co się dzieje w ich krajach. To może być agentura typu wojskowego, postsowieckiego, która donosiła o jakiś działaniach konkretnych, militarnych danego kraju, gdzie się znajdowała, a może być agentura wpływu, która nie działa na zasadzie donosów, tylko wykonuje konkretne działania
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Gajkowski, prezes Stowarzyszenia „Nasza Polonia” w Australii.
wPolityce.pl: Polonia w Australii interesuje się zmianami zachodzącymi w Polsce po wygranej PiS?
Adam Gajkowski: Oczywiście. Są środowiska patriotyczne, niepodległościowe, które przenoszą tradycję myślenia o tych ludziach, którzy „zachowali się jak trzeba”. Są jednak środowiska, które się układają czy wręcz są wrogie polskiej racji stanu. Są też takie, którym wszędzie będzie wygodnie. Patriotyczna Polonia podeszła do tych wyborów z dużą dozą radości i z obudzoną wielką nadzieją. Ta nadzieja nie jest aż tak bardzo przekreślona jak to dzisiaj można było usłyszeć z ust kolegów i koleżanek z Ameryki Północnej, a przynajmniej mi się wydaje, że ta sytuacja nie jest aż tak zła. Niemniej rzeczywiście czasami w relacjach z Polonią brak kontaktów, ale one moim zdaniem rozbijają się najczęściej nie o osoby poszczególnych ministrów, ale z powodu tego, że sekretariaty nie bardzo potrafią sprostać tym wyzwaniom. Może nie mają tego we krwi, że powinny odpowiadać na każdy pojedynczy e-mail, list czy telefon. Ludzie, którzy żyją od wielu lat poza Polską, w moim przypadku jest to już ponad 30 lat, nasiąkli już zachodnim postrzeganiem polityków i brak odpowiedzi ze strony poslkeij ich irytuje. Politycy w Australii mają bowiem obowiązek,wręcz prawny, odpisywać na listy swoich wyborców. W Australii jednak jakoś za bardzo nie narzekamy na kontrakty z Warszawą.
W Australii jest duża Polonia?
Gdybyśmy chcieli patrzeć na wszystkich tych, którzy mogą mysleć o sobie, że są Polakami, to nie więcej niż 200 tysięcy. Ale takiej Polonii, która przyznaje się do języka polskiego i go używa, to myślę,że jest ok. 60 tysięcy. Ta Polonia nie ma za bardzo czego oczekiwać od rządu polskiego, aczkolwiek osobiście uważam, że pewne zmiany mogły się tu w Polsce dokonywać szybciej. Zgadzam się z tym, co mówili koledzy ze Stanów Zjednoczonych, że pewne zmiany w MSZ powinny być zrobione wcześniej. Oczywiście to też są pewne uwarunkowania prawne, bo przecież nie możnba tak sobie bez konkretnego rozporządzenia prawnego wyrzucać jednego dnia ludzi nba bruk.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314357-nasz-wywiad-prezes-gajkowski-brak-lustracji-pokazania-kto-byl-agentura-powoduje-ze-wciaz-nie-jest-mozliwe-scalenie-wielu-rzeczy-w-polonii