Oni, to znaczy celebryci i ci aktualni i ci więdnący, zapowiadają swój udział w marszu niepodległości organizowanym przez KOD. Na ulice warszawskiej dzielnicy Mokotów, w pierwszym szeregu wyjdzie skarb III RP, nasz Hollywood, to znaczy Polywood.
Stacje telewizyjne spod znaku głównego ścieku będą do znudzenia pokazywać te znakomitości w wielu odsłonach, wywiadów i wypowiedzi nie wyłączając. Ach, co to będzie za wydarzenie, nie artystyczne ale polityczne.
Tak się ostatnio porobiło, że czołowi politycy opozycji jakby spsieli, bo brak im pomysłu na dobre pomysły, którymi byliby w stanie przebić program reform rządu Prawa i Sprawiedliwości. Pomocną dłoń wyciągnęli do nich aktorzy i inni ludzie rozrywki o poglądach lewacko-liberalnych, co upodabnia ich do gwiazd Hollywood, podtrzymujących na duchu kandydatkę na prezydenta Hillary Clinton, startującą z woli - jeszcze rządzącej - Partii Demokratycznej. Poglądy mają takie same, nasze i amerykańskie gwiazdy, różni je jednak zasięg, te z Hollywood mają światowy, tych z Polywood znają tylko najbliżsi sąsiedzi.
Krystyna Janda, Daniel Olbrychski, Danuta Stenka i ktoś jeszcze zapowiedzieli swój udział w marszu Kijowskiego na jego portalu. Najbardziej wstrząsnęła mną deklaracja Jandy, bo ona idzie nie tylko dlatego, że chce, ale że musi: „Nie dla siebie i dla innych”.
Proszę jaka altruistka. Oczywiście idzie dla dobra Polski. W proteście przeciwko ciemnogrodowi pójdzie jasnogród, co to robi w warszawce za moralny autorytet słoików, komuchów, postkomuchów, no i oczywiście urzędników Hanny Gronkiewicz- Waltz. Ten ciemnogród, to narodowcy, a ten jasnogród to patrioci starego układu, w którym żyło się im lepiej i dostatniej, dzięki finansowym przywilejom płynącym z kasy państwa. Tak było ale minęło, być może nawet bezpowrotnie. Gwiazdy w rodzaju Krystyny Jandy i Daniela Olbrychskiego zajęły się polityką, zapominając o maksymie wygłoszonej przez wybitnego reżysera Kazimierza Dejmka: „Aktor jest do grania…”, resztę proszę sobie dośpiewać.
Ja się nie dziwię tym gwiazdom. Człowiek bryluje od dziesiątków lat, w PRL - u i w III RP i to nieprzerwanie. Był hołubiony i w komunie i w postkomunie, nie sposób się odzwyczaić od tych splendorów, honorów, czynionych przez premierów, prezydentów, posłów, wojewodów oraz sołtysów. A teraz co im pozostaje? Uścisk dłoni Kopacz, Schetyny, Petru oraz Kijowskiego. Tylko tyle i aż tyle. Ta dziejowa niesprawiedliwość spadła na Jandę i spółkę jak grom z jasnego nieba. Wygrała partia tych prymitywów z głębokiej prowincji, co to chodzą do kościoła i kochają Ojczyznę.
To jakaś epidemia, która zaatakowała również młode pokolenie, które czci Wyklętych zamiast WSI. I to dla nich dla tych młodych, „dla innych” podstarzała gwiazda Krystyna Janda będzie paradować w marszu niepodległości. Ale nie dla tych, którzy dostali 500plus i wyjechali za nie na wczasy wraz z dzieciakami, bo to jest badziewie, które zamiast upijać się szlachetną whisky, uchlewa się tanim piwskiem.
Tym się różni jasnogród od ciemnogrodu, którym pogardzają siostry Młynarskie.
Alkoholizm i przemoc domowa w wykonaniu elit to coś szlachetnego, wręcz arystokratycznego w porównaniu do zachowań klasy niższej, czyli Kiepskich. Lecz cham pozostaje chamem, nawet jeżeli stać go na Rolls Royce’a i willę z basenem. A najgorszy jest cham, który dorwał się do polityki, bo pustoszy kasę państwa, poniża i wyzyskuje naród w imię tzw. „wartości europejskich”, traktuje państwo jak prywatny folwark, zaś kulturę krzewi w nim Pollywood, któremu słoma z butów wystaje. Stąd aż do Hollywood.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314319-celebryci-zapowiadaja-swoj-udzial-w-marszu-niepodleglosci-organizowanym-przez-kod-pollywood-ktoremu-sloma-z-butow-wystaje