Polski rząd powinien wysłać notę do amerykańskiego Departament Stanu, informującą, że Facebook dopuszcza się cenzurowania polskich stron i żądać reakcji światowej centrali wolności słowa.
Zapowiedziane spotkanie pani minister cyfryzacji z przedstawicielem Facebooka, „ekspertem” na Europę od polityk społecznościowych z mieszczącej się w Dublinie centrali, to jest zwyczajne nieporozumienie. Lewacko – liberalne medium nawet pomimo światowego sukcesu nie jest partnerem dla polskiego rządu. Mamy tu syndrom Komisji Weneckiej, której przedstawicieli na początku przyjmowano w Polsce z niebywałymi honorami, i prezydent i pani premier, a potem okazało się, że to jacyś figuranci sterowani przez światową finansjerę, dla których obsługi wystarczą urzędnicy niższego szczebla z zapraszającego ich Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W przypadku Facebooka jest podobnie. Nie ma sensu gloryfikowanie tej firmy i pokazywanie całemu światu jaki ma przemożny wpływ na nasze sprawy. Działanie administratorów Facebooka jest bezceremonialnym włączeniem się piękną globalną akcję, pouczania Polaków jak mają żyć we własnym kraju. Tym bardziej jest to uwłaczające, bo akurat dotyczy obchodów naszego Święta Niepodległości.
Zablokowanie konta posła Rzeczypospolitej, za zaproszenie na marsz 11 listopada, ilustrowane zdjęciem z polskimi flagami, powinno skutkować, zapytaniem ambasadora Stanów Zjednoczonych, co on sądzi o takich praktykach firmy z jego kraju, a nie uprzejme zwracanie się do facebookowych macherów i dyskutowanie z nimi o cenzurze. Przecież nie jest przypadkiem, że moderatorzy FB upatrzyli sobie akurat organizacje działające nie w smak gazetowyborczej ferajnie i tępią je na swoim portalu. Nie jest przypadkiem, że tak nagle jacyś kolesie i kolesianki z Kalifornii „świetnie” się orientują w naszych realiach i to dokładnie według sztanc głoszonych przez Komitet Obrony Demokracji.
Pewnie to tylko zbieg okoliczności, że pracowniczka polskiego biura Facebooka, publikuje na swoim profilu fotkę z udziału w marszu KOD – u, na której prezentuje dumnie hasło: „Najgorszy sort Polaków”. Czy najgorszy, to trudno jednoznacznie stwierdzić, jednak widać, że w szeregach ekipy FB, są obywatele, dla których wszelkie szkodzenie Polsce, bo nie czują się tu dopieszczeni politycznie, jest działaniem napawającym ich swoistą dumą.
Internet jest nieubłagany. Zmasowana akcja spowodowała, że po wygooglaniu nazwiska tej pani, otrzymujemy komunikat: „Sylwia de Weydenthal gwałci małe dzieci” i podobne zberezeństwa.
Jest to odwet za akceptowanie przez zatrudniający ją portal stron, które obwieszczają, beztrosko: „Jan Paweł II gwałcił małe dzieci”.
Zgłoszenie tego jako nadużycie owocuje jedynie komunikatem:
„Dziękujemy za poświęcenie czasu na zgłoszenie treści, które Twoim zdaniem naruszają nasze Standardy społeczności. Zgłoszenia takie jak to przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa na Facebooku i stwarzania tu przyjaznego miejsca. Zapoznaliśmy się z wydarzeniem zgłoszonym przez Ciebie z powodu treści lub symboli propagujących nienawiść, ale stwierdziliśmy, że nie narusza ona dokumentu standardy społeczności”
Można się spodziewać, że w tym cywilizowanym duchu, będzie przebiegać spotkanie pani minister Strężyńskiej z przedstawicielem Facebooka. Takie spotkanie na życzenie minister naszego rządu jest postawieniem się w roli petenta.
Nie przyniesie ono żadnych konkretów, bo ktoś tego strzeże, aby Facebook miał światowy monopol na tego typu serwis społecznościowy, a ludzie wierzyli, że jest jakiś cudotwórca Mark Zukerberg. Talentu pewnie nie można mu odmówić, ale trudno wierzyć, aby finansjera światowa, puściła na żywioł interes przynoszący miliardy dolarów.
Efekt spotkania jest łatwy do przewidzenia. Okaże się, że musiały zniknąć profile m.in. Marszu Niepodległości, Ruchu Narodowego, Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, bo głoszą mowę nienawiści. A jak głoszą? Propagują symbol falangi.
Falanga czyli ręka z mieczem, to symbol w zasadzie historyczny, kojarzony z Ruchem Radykalno – Narodowym Falanga, a używany przez współczesne organizacje narodowe. I jakkolwiek nie jest on mile widziany w redakcji „Gazety Wyborczej”, to nie jest w żaden sposób u nas zakazany. Dlatego zaliczenie go do atrybutów, które należy eliminować z przestrzeni publicznej, jest wyłącznie decyzją Facebooka. Poza tym pojednawczo przedstawiciel Facebooka pewnie zaznaczy, że pomimo ich wysokich standardów, przywrócono stronę Marszu Niepodległości.
Uzurpowanie sobie prawa obcego medium do narzucania nam tego, co jest dozwolone, a co nie, i to jeszcze ironicznie z okazji Dnia Niepodległości, wymaga zdecydowanej reakcji polskich władz na odpowiednim szczeblu, a nie wdawania się w dysputy z personelem Facebooka.
Ciekawe jest jeszcze, gdzie pani minister ma się zamiar spotkać. Pojedzie do Dublina?
Pani minister cyfryzacji powinna powołać zespół do stworzenia rodzimego serwisu społecznościowego, rywalizującego z Facebookiem. Mamy zdolnych programistów i zrobienie takiego portalu z pewnością nie przekracza ich umiejętności. Wymaga to pewnie sporych nakładów, ale warto je ponieść, byśmy mogli korzystać z technologicznych zdobyczy, bez wrażenia, że jesteśmy obiektem lewackiej manipulacji. Z prawie 8.5 miliona Polaków mających ponoć konta na FB, wielu, chętnie by się przeniosło na krajowy portal. A przy zmasowanej akcji reklamowej, pewnie zdecydowana większość.
To jest adekwatna reakcja, do przeciwstawiania się działaniom Facebooka, a nie spotykanie się z podrzędnymi wykonawcami planu globalnego prania mózgów i normalizowania opinii społecznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314315-pani-minister-strezynska-nie-powinna-sie-spotykac-z-przedstawicielem-facebooka-personel-z-dublina-to-nie-sa-partnerzy-do-dyskusji-na-tak-wysokim-szczeblu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.