W Komitecie Obrony Demokracji jest już tak źle, że nie ma komu pilnować przyczepy kempingowej, która stanęła niedawno przed KPRM zamiast namiotu. „Pikieta” - bo tak tę żałosną instalację nazywają członkowie KOD, ma trwać dalej, ale chętnych dla poświęcenia choćby kilku godzin w ciągu dnia brakuje. „Szczytny” cel musiał przegrać z jesiennymi chłodami
Alarmujący wpis o problemie z „obsadą” przyczepy „broniącej” demokracji pod siedzibą premier Beaty Szydło, pojawił się na profilu FB jednej z działaczek KOD. Okazuje się, że potrzeba wręcz „wsparcia regionów”, by ocalić symbol gasnącego w oczach ruchu.
Jak pewnie wiesz już pikieta pod KPRM w zmienionej formie (przyczepa zamiast namiotu) będzie trwała dalej. Potrzebujemy jednak wsparcia regionów w dalszym ciągu. Proszę zorientuj się czy znaleźliby się u Was chętni do pomocy.
– czytamy w dramatycznym apelu działaczki KOD.
Jak się okazuje, znalezienie choćby kilku chętnych w całej Polsce stanowi nie lada problem, mimo że KOD „kusi” licznymi „udogodnieniami”.
Tym razem możemy zaproponować możliwość noclegów w Warszawie. Czyli przyjazd nie wiązałby się z 24 godzinnym dyżurem tylko np 12. Resztę można byłoby odespać, umyć się itp. w tzw kodeliku (prywatnych mieszkaniach udostępnianych przez mazowieckich koderów).
– zachęca działaczka, ale pod jej apelem nikt nie wpisał choćby zdawkowego komentarza.
Podobne „apele” o frekwencje, ale w kontekście okazji Marszu KOD 11 listopada, pojawiają się także profilu Mateusza Kijowskiego, który co kilka godzin zamieszcza na Twitterze kolejny plakat zachęcający do udziału w prowokacyjnej imprezie swojego ruchu.
Widać, że karne niegdyś i zdyscyplinowane szeregi Komitetu Obrony Demokracji nie są w stanie wykrzesać z siebie na tyle entuzjazmu, by obstawić nie tylko jeden marsz, ale nawet jedną przyczepę kempingową. Co za upadek!
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314143-dramat-kod-nie-ma-kto-pilnowac-przyczepy-przed-siedziba-premier-szydlo-potrzebujemy-wsparcia-regionow